Bez kategorii
Like

Żłób

04/02/2011
496 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

„Zebrałem klub i okazało się, że wszyscy myślą tak, jak powinni myśleć” – to jest cytat dnia, a może nawet i kadencji całej.   Autorem jest mój ulubiony, wsiowy nabab, Stanisław Żelichowski, oddelegowany na odcinek parlamentarny, gdzie jego głównym zajęciem jest udawanie, że trzyma w ryzach klub PSL.   Ten kamuflaż, realizowany już nawet nie na potrzeby propagandowe, a wręcz rytualne, charakteryzuje najpełniej wkomponowanie tzw. ludowców w  System .   Dotyczy to zarówno sytemu byłego, jak i tego, który zawdzięczamy architektom zawartego w 1989 roku, porozumienia Okrągłego Blatu.   Tzw. ludowcy, to sitwa bardziej zdemoralizowana (wiem, wydaje się to nieprawdopodobne), niż Koalicjant.   To najbardziej ubabrana w komunę, ze wszystkimi jej patologiami, grupa nomenklatury.   Nic, co w PRLu kombinowała Matuszka […]

0


„Zebrałem klub i okazało się, że wszyscy myślą tak, jak powinni myśleć” – to jest cytat dnia, a może nawet i kadencji całej.
 
Autorem jest mój ulubiony, wsiowy nabab, Stanisław Żelichowski, oddelegowany na odcinek parlamentarny, gdzie jego głównym zajęciem jest udawanie, że trzyma w ryzach klub PSL.
 
Ten kamuflaż, realizowany już nawet nie na potrzeby propagandowe, a wręcz rytualne, charakteryzuje najpełniej wkomponowanie tzw. ludowców w  System .
 
Dotyczy to zarówno sytemu byłego, jak i tego, który zawdzięczamy architektom zawartego w 1989 roku, porozumienia Okrągłego Blatu.
 
Tzw. ludowcy, to sitwa bardziej zdemoralizowana (wiem, wydaje się to nieprawdopodobne), niż Koalicjant.
 
To najbardziej ubabrana w komunę, ze wszystkimi jej patologiami, grupa nomenklatury.
 
Nic, co w PRLu kombinowała Matuszka PZPR,  żadne draństwo,  przewał, kant, szwindel, nie odbywało się bez współpracy wsiowej hybrydy komunistycznej organizacji, nazywanej dla niepoznaki ZSL em.
 
Nic, co w III RP kombinowały macochy od moralnych autorytetów, żadne (…)  itd…. nie odbywało się bez współpracy itd. itp…tzw. ludowców.
 
A wejście Polski do Unii, wzbogaciło (nomen omen) arsenał , ujmijmy to tak – możliwości wsiowej nomenklatury.
 
Pan Wenderlich, który znany jest głownie z szukania na siłę bon mocików,  wymamrotał dziś coś o  najwyższej  wydajności z hektara stanowisk w radach nadzorczych  – marny greps, jak wszystko, co przegadane.
 
Tzw. ludowcy, których nieformalnym herbem, jest osadzony od wieków w wiejskiej tradycji ŻŁÓB, mają konstrukcję prostą, jak konstrukcja przysłowiowego cepa: co i za ile i dlaczego tak mało.
 
A jedyne, co dla członków tej grupy interesu jest cokolwiek warte, to do wspomnianego żłoba dostęp.
 
Doszukiwanie się innych motywacji, obraża żelazną, wsiową logikę, jaką kieruje się to towarzystwo.
 
I jeszcze jedno – jak by się komu przymajaczyło, że ja wsi polskiej nie lubię, to wyjaśniam, że jestem absolwentem SGGW.
 
To wspaniała Uczelnia.

  

0

ewaryst fedorowicz

reklamiarz

103 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758