– Strój jest bardzo ważny – informowali Łukaszka. – Jak cię widzą, tak cię piszą!
– O mnie jeszcze nikt niczego nie pisał! – bronił się Łukaszek.
– Strój jest bardzo ważny – informowali Łukaszka. – Jak cię widzą, tak cię piszą!
– O mnie jeszcze nikt niczego nie pisał! – bronił się Łukaszek.
– Ale mogą – argumentowała mama. – Trzeba zawsze ubierać się stosownie do okoliczności. Zobacz jak elegancko wyglądają panowie w telewizji!
I pomimo protestów reszty rodziny przełączyła na program publicystyczny.
– Zobaczcie, jak porządnie ludzie w telewizji wyglądają!
– Żadna nowość – rzekł ironicznie dziadek. – Ten wyższy, ten szczuplejszy, ten trzeźwiejszy, to się zamgli, to oddali, to wytnie i wyrzuci…
Mama już chciała replikować, ale w studiu telewizyjnym wybuchła awantura. Jakiś profesor, bezstronny ekspert, został oblany przypadkiem kawą.
– Cała koszula w plamach – zmartwił się ekspert.
– Może ktoś z państwa ma coś na zapas? – zapytał prowadzący program. Wśród publiczności zapanowało lekkie poruszenie, po czym wstał jeden młody człowiek i powiedział, że owszem, w szatni ma torbę, a torbie t-shirt. I może pożyczyć. Udał się więc razem z ekspertem za kulisy, a w tym czasie prowadzący rozmawiał w studiu z innymi gośćmi.
Ekspert wrócił po paru minutach i zasiadł na powrót w swym fotelu.
– Co to jest?! Co to ma być?! – zdenerwował się gość numer jeden. – To jest chamstwo! To jest prowokacja!! Ja protestuję!!!
Ekspert miał na sobie t-shirt z napisem "Nie płakałem po Blibarze-Badzie".
– O, najmocniej przepraszam – właściciel t-shirta podszedł do eksperta i zerwał mu z brzucha napis "Blibarze-Badzie". Pod spodem było słowo "Papieżu". Gość numer jeden momentalnie się uspokoił, za to zdenerwował się gość numer dwa.
– "Nie płakałem po Papieżu"! – przeczytał. – To jest chamstwo! To jest prowokacja!! Ja protestuję!!!
– Nie może pan zostać w tym t-shircie – zirytował się prowadzący. – Jeśli już ma być t-shirt to powinien być odpowiedniej marki, jeśli wie pan co mam na myśli…
– Czy t-shirt z logo "Wiodącego Tytułu Prasowego" może być? – spytała jakaś pani.
– Bardzo może być – uśmiechnął się szeroko prowadzący. Pani z ekspertem poszli za kulisy. Niestety, kiedy wrócili niezadowolenie było jeszcze większe.
– Czy pani oszalała?! – spytał wprost prowadzący. – Co to ma być?
– Koszulka dołączona do "Wiodącego Tytułu Prasowego", więc chyba jest bezpieczna… – wyjąkała zdetonowana pani.
– "Polacy! Przeprośmy za Żydów!" – odczytał napis prowadzący. – To jest chamstwo! To jest prowokacja!! Ja protestuję!!!
– Ojej! – wystraszyła się pani. – Miało być "Polacy! Przeprośmy za mordowanie Żydów!" Pewno "mordowanie" gdzieś się odkleiło…
I pani zaczęła się rozglądać po podłodze.
– Jeśli dobrze pamiętam – odezwał się polityk, który siedział obok fotela eksperta – to macie przecież w tej telewizji jakiś magazyn ubrań.
– Ano mamy! Słusznie pan mówi, panie Gierman-Rotych! – przypomniał sobie prowadzący i poprosił jakiegoś pracownika, żeby zaprowadził go do magazynu.
Po jakimś czasie ekspert wrócił.
– Idę, już idę! – nawoływał zza kulis.
– Mam nadzieję, że wreszcie będzie to jakiś porządny strój – rzekł prowadzący. – Przecież nasze magazyny…
Urwał i wpatrzył się w eksperta wchodzącego w krąg światła oświetlającego fotele, na których siedzieli goście.
– Żarówka się wam przepaliła w tym magazynie – gderał ekspert poprawiając t-shirt i siadając obok Giermana-Rotycha. – Nawet nie wiedziałem co zakładam! Co? Coś nie tak?
Na t-shircie widniał napis: "Rotych do wora, wór do jeziora!".
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!