Pani Le Pen w obecnej sytuacji powinna zaapelować o zbojkotowanie drugiej tury wyborów. Wówczas okazałoby się, jaką reprezentację francuskiego społeczeństwa interesuje polityka Pana Hollande i Pana Sarkozy
Uważam, że w sytaucji gdy autorytet polityczny nawołuje do wrzucenia pustej kartki do urny w czasie głosowania, to wówczas taka osoba traci wiarygodność. Taką postawę przed drugą turą wyborów przyjęła była już kandydatka na Prezydenta Francji córka Jean Marie Le Pena. Nawoływanie do podpisania się na liście wyborców oznacza akceptację wszystkich praw, które to głosowanie uwiarygodniają. Sam start nie jest jeszcze taką wykładnią, ponieważ dany kandydat poprzez samą rejestrację ma jakąś możliwość dotarcia do nowych ludzi, którzy jeszcze pewnych spraw nie rozumieją. I wówczas dany uprawniony może oczywiście zagłosować na kogoś, kto jest w jego oczach ideałem, nawet jeśli uważa, że ten ideał nie ma szans w takim układzie na takich warunkach.
Pani Le Pen w obecnej sytuacji powinna zaapelować o zbojkotowanie drugiej tury wyborów. Wówczas okazałoby się, jaką reprezentację francuskiego społeczeństwa interesuje polityka Pana Hollande i Pana Sarkozy. Dane odnośnie frekwencji oczywiście też można wziąść z księżyca, ale po co to robić jak sami się Francuzi podpiszą. I jak taki podpis się złoży, to już niewielki krok do uzupełnienia wrzuconej, pustej kartki. Wzrastają więc możliwości nieczystej gry. Jeżeli natomiast chodzi o bojkot, to już możliwości takie są dwa razy trudniejsze i sumienie pozostaje czyste, ponieważ nie bierze się udziału w pozornym w dużej mierze wyścigu dwóch kandydatów, których polityka w ogóle nas nie interesuje.
Pani Le Pen swoją decyzją pokazuje, że nie ma żadnej alternatywy dla praw narzuconych europejskim narodom przez ludzi, którzy poprzez takie kartkowe zabiegi głównie spijają śmietankę. Człowiek uczciwy nie musi tej śmietanki dostarczać. Człowiek uczciwy musi zaproponować coś nowego, oryginalnego, coś co zaskoczy naród, co wyda się logicznie realne i będzie miało takie możliwości, które pozwoli te układy zniszczyć raz na zawsze. A jak nie ma się takich alternatyw, to się bojkotuje i zostaje w domu.
Pytam się, czy rzeczywiście dzisiejsze europejskie społeczeństwo jest tak dojrzałe, aby móc podejmować jakieś poważne decyzje, mające wpływ na ich egzystencje? Czy to społeczeństwo rzeczywiście ma jakiś dzisiaj wybór? Czy rzeczywiście ten słupek procentowy wyników potrafi w człowieku wzbudzić poczucie własnej wielkości i realnej nadziei na zmiany? Jeżeli tak, to bardzo mocno już upadliśmy i naprawdę trudno będzie nam podnieść się. Kartka wyborcza nie ma żandej mocy, a jest tylko polisą ubezpieczeniową dla Pań i Panów, których bardzo często oglądamy w telewizji. A prawdziwą naszą wielkość musimy stworzyć sobie sami, walcząc, przeciskając się, nie wpuszczając konkurencji i cały czas bardzo mocno pracując, aby rodzina mogła być ostoją cnót i przeciwwagą dla dzisiejszych procedur i deryktyw stworzonych dla świata robotów i maszyn.
Francuzi nie idźcie tą drogą. Zostańcie w domu przy dobrej lekturze:-)