Ludziom nieustannie przychodzą do głowy pomysły i to w bardzo przeróżnych dziedzinach. Ot chociażby jak w dowcipie o bacy, który sobie poradził zawiązując but dżdżownicą.
Pani domu nieraz zrobi piękną doniczkę ze starego imbryka a pan zastąpi doraźnie pasek klinowy damską pończoszką – potrzeba matką wynalazków – wiadomo.
Nie wszystkie „wynalazki” dotyczą ulubionych tutaj na NE tematów energii alternatywnej a pomysłowych Dobromirów można by podzielić na kilka grup podstawowych. Jedni – jak powyżej – pomysłowo radzą sobie na co dzień. Niektórym chodzą po głowie sprawy nieco bardziej oderwane od doraźnych potrzeb; dostrzegają jakiś problem i starają się mu zaradzić pomysłem czy ulepszeniem tego co już jest. Jeszcze inni do których zaliczyłbym „poważnych” konstruktorów i naukowców studiując jakiś dział rzeczywistości (przyrody) odkrywają albo lepiej poznają rządzące nim prawa i na tej bazie tworzą nowe zastosowania czy urządzenia.
Ja jestem rodzajem sobieradka – poprawiacza codzienności. Remanent wspomniany w tytule odnosi się do pewnych pomysłów, które snuły mi się po mózgu już dawno temu a teraz pewnie już są, a niektóre na pewno już są zrealizowane przez kogoś, kto wpadł na podobne rozwiązania w tzw. międzyczasie i udało mu się je wdrożyć do produkcji. Wszystkie drobne tym razem pomysły czy ulepszenia, które prezentuję wiążą się z porą zimową.
Zdarzyło mi się nieraz ubrać się w lekką kurtkę na jakiś wyjazd czy wycieczkę i poniewczasie zauważyć, że jest mi zimno. Kurtka albo inne okrycie okazała się za cienka. Na taką ewentualność znalazłaby się szybka i skuteczna rada gdyby w kieszonce kurtki znalazł się foliowy płaszczyk w rodzaju znanych powszechnie płaszczy – peleryn przeciwdeszczowych. Jedna warstwa takiej peleryny nie jest zbyt dobrym izolatorem ale gdyby to była peleryna z wklejonymi kanałami, w które można by wdmuchnąć powietrze jak w dmuchany materac to bez wysiłku polepszylibyśmy jej właściwości termoizolujące.
Ocieplacz;
Któż nie wywinął orła gdy przymarzła mżawka albo świerzy śnieg przykrył warstwę lodu powstałą wcześniej. Szpitalne ostre dyżury rejestrują wówczas lawinowy przyrost pacjentów z różnymi urazami kończyn, głów czy kręgosłupa szczególnie wśród ludzi starszych. W starszym wieku wyjątkowo źle „goją” się różne złamania i pęknięcia kości. Trudno spodziewać się, że wszystkie śliskie miejsca będą posypane piaskiem albo wyczyszczone do gołej nawierzchni. Lepiej zabezpieczyć się na własną rękę. Rozmyślałem nad różnymi ząbkowanymi lub kolczastymi – jak zimowe opony w krajach skandynawskich – podeszwami, mocowanymi do butów na paski albo za pomocą kluczyka jak w dawnych dziecięcych łyżwach. Z powodu różnych kształtów butów, obcasów wyższych czy niższych trudno było znaleźć uniwersalne rozwiązanie. Najlepszym wydawało się coś na kształt kaloszy z kolcami nasuwanymi na buty. Nie dawno, parę lat temu zobaczyłem takie kalosze w jakimś folderze sprzedaży wysyłkowej ale jakoś niestety nie widać ich w każdym sklepie z obuwiem. Pewnie ktoś sobie wzór zastrzegł i sprzedaje kaloszki tylko w ramach sieci wysyłkowej.
Kalosze.
Coroczny dylemat przedświąteczny – jaką wybrać choinkę: naturalną czy sztuczną? Zwolennicy sztucznych nie poczują zapachu prawdziwego drzewka bożonarodzeniowego w wigilię a zwolennicy naturalnych pozbawią życia kolejną „biedną” roślinkę. Sztuczna czy naturalna sporo kosztuje, przy czym sztuczną można użyć wielokrotnie ale trzeba ją później gdzieś przechować. Całkiem wygodnie byłoby przechowywać tylko trzy albo cztery segmenty pnia – rurki plastikowej wypełnionej gąbczastą, higroskopijną substancją wewnątrz. Rurka miałaby odpowiednio „nawiercone” dziurki – podobnie jak flet ale w takim rozstawieniu jak wyrastają gałązki pięknej choinki. Po połączeniu segmentów w te dziurki wsuwałoby się właśnie naturalne gałązki. Zakładam, że pozyskiwanie gałązek bez wycinania drzewek stałoby się bardziej popularne i dostępne. Czubek choinki mógłby wieńczyć piękny szpic będący w dolnej części jednocześnie lejkiem na wodę wnikającą do środka pnia żeby odżywiać gałązki. Na dole pnia byłby oczywiście idealnie spasowany stojak, idealnie bo zakupiony w komplecie z segmentami.
Choinka
Nie każdy może sobie pozwolić finansowo na narciarskie wypady w góry. Bieganie na nartach jest relatywnie tańsze, można biegać gdzie bądź ale z górki jest łatwiej, narty jadą do przodu i nie trzeba wkładać tyle wysiłku w przemieszczanie się. Na dodatek narty biegowe dość chętnie przesuwają się w obu kierunkach; do przodu i do tyłu co jeszcze bardziej utrudnia poruszanie. Niezwykle pomocna okazałaby się zapadka, prosty mechanizm uniemożliwiający nartom biegowym przesuwanie się do tyłu. Zyskalibyśmy narty z pazurem.
Narty
Małe udoskonalenie (?) dla Cyborga.