O jej historii wiemy niewiele więcej, niż podaje Biblia.
O Bliskim Wschodzie nie uczono nas w szkole. Jedynie na lekcjach religii przy okazji omawiania Starego Testamentu można było czasem coś usłyszeć o dziejach sprzed 2 tysięcy lat. Jednak o tym, co działo się po 70 r. n. e. dowiadywaliśmy się z mediów, całkowicie opanowanych przez rządzącą kompartię. Zupełnie tak, jakby dzisiaj istniała jedynie Gazeta Wyborcza i tvn.
Nic dziwnego, że wdrukowano nam obraz miłującego pokój Egiptu, którego przywódca Abdel Naser niczym arabski Stalinek zmieniał przyrodę (Wielka Tama Asuańska). Tymczasem wspomagany przez jastrzębi z USA i rewizjonistów z NRF (nazwy RFN zaczęto używać za Gierka) Izrael ze wszystkich sił pragnął przeszkodzić w budowaniu socjalizmu na południowym brzegu Morza Śródziemnego.
I wtedy nadszedł 5 czerwca 1967 roku.
W pierwszej chwili wydawało się, że połączone siły arabskie (jako ciekawostkę podam, że niektóre oddziały były wyposażone w czołgi PzKpfw IV pozostawione na tych terenach jeszcze przez… Rommla!) po prostu zadepczą Izrael.
Sowieccy doradcy wojskowi, sowiecki sprzęt, Mig-i 21 ponoć najlepsze w świecie…. Tak przynajmniej nam mówiono.
Tymczasem nie minął nawet tydzień, a wojska arabskie były rozbite. Do dzisiaj wikipedia podaje, że wynikiem wojny sześciodniowej (tak nazwano ją później) było objęcie kontrolą przez Izrael ok. 60 tys. km kwadratowych ziem arabskich.
Były to: syryjskie Wzgórza Golan, jordański Zachodni Brzeg i część Jerozolimy, egipski Synaj oraz Okręg Gazy.
Kolejna wojna miała na wsze czasy wymazać Izrael z mapy Bliskiego Wschodu.
To tzw. wojna Jom Kippur. 6 października 1973 wojska arabskie niespodziewanie zaatakowały Izrael w dniu żydowskiego święta Jom Kippur (Dzień Pojednania). Początkowo odnoszono sukcesy, ale ostatecznie napastnik został odrzucony daleko, nawet poza linię demarkacyjną z 1967 roku. 25 października zawarto zawieszenie broni. Pokoju pilnowały oddziały UNDORF i UNEF w skład których wchodzili nawet Polacy.
Polska była rozdarta tymi wydarzeniami. Izrael przecież dał łupnia tym, których wspomagał Związek Sowiecki, więc Naród kibucował, pardon, kibicował armii z gwiazdą Dawida na czołgach.
Z kolei władze wykorzystały sytuację do rozprawienia się z najbardziej twardogłowymi członkami kompartii, którzy najczęściej mieli korzenie żydowskie (vide: Stefan Michnik, zbrodniarz stalinowski, brat nadredaktora Adama).
To jednak zupełnie inna historia, zdecydowanie wykraczająca poza ramy krótkiego tekstu.
Powróćmy do najważniejszego.
W wyniku wojny sześciodniowej Izrael opanował arabskie terytoria.
Tymczasem jest to prawda podobna do tej, z którą walczy Reduta Dobrego Imienia, kiedy protestuje przeciw nazywaniu Auschwitz „polskim” obozem koncentracyjnym.
Rzekomo arabski Zachodni Brzeg to w rzeczywistości znana z kart Biblii Judea i Samaria.
Zostały zagarnięta przez Jordanię w 1948 roku. Sceny, jakie się tam rozegrały, mogą przypominać znane nam z Wołynia.
Żydzi osiedli tam od lat zostali wymordowani, ocalonych zmuszono do ucieczki.
To samo stało się w Jerozolimie – w arabskiej części (tzw. wschodnia Jerozolima) zburzono ok. 50 synagog, mordowano ludzi.
Strefa Gazy była poddana również akcji „oczyszczania”, tym razem przez Egipt.
Mieszkańcy Izraela pamiętają, że istniejąca przed wojną Liga Narodów obszar Mandatu Palestyńskiego między Jordanem a Morzem Śródziemnym przeznaczyła na „państwo żydowskie”. Dopiero później zaczęto dokonywać podziałów, w wyniku których Żydzi mieli otrzymać 30% pierwotnie wydzielonego terytorium.
.
.
Organizacja Wyzwolenia Palestyny w 1964 roku w swoim akcie założycielskim wyraźnie stwierdzała, że:
OWP nie sprawuje regionalnej suwerenności na Zachodnim Brzegu w Królestwie Haszemidzkim, W Strefie Gazy ani na obszarze Himmah (art. 24).
Dzisiaj te same ziemie nazywane są „palestyńskimi pod okupacją Izraela”.
Powstaje więc pytanie, jakie ziemie OWP zamierzała wyzwalać w 1964 roku?
Wtedy przecież Izrael wyglądał tak:
Jedyne, co nasuwa się na myśl, to zamiar wymazania Izraela z mapy świata.
c.d.n.
27.09 2017