Bez kategorii
Like

Zielony protekcjonizm

27/12/2011
603 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Unijne regulacje rynku biopaliw, jak zresztą regulacje wielu innych rynków, działają na korzyść firm z krajów najsilniejszych politycznie w Unii – Francji i Niemiec.

0


Europejska polityka klimatyczna miała być sztandarem, pod którym zgromadzi się świat zatroskany o los środowiska naturalnego. Dogmat o ocieplaniu klimatu, wskutek działalności człowieka, budowany bardziej na politycznej determinacji niż naukowych faktach wymusił stosowanie prawodawstwa, którego motywem przewodnim jest dbałość o naturalne zasoby Ziemi.

Furtka dla rozwoju biopaliw

W myśl Pakietu Klimatycznego, a konkretnie w myśl Dyrektywy o Energii Odnawialnej (RED – Renewable Energy Directive 2009/28/WE) Unia Europejska do 2020 r. powinna wytwarzać aż 20 proc. energii ze źródeł odnawialnych, zaspakajając tym samym 10 proc. potrzeb transportu. Jest to furtka dla rozwoju biopaliw, a w szczególności biodiesla. To, co ekolodzy i politycy nazywają przeciwdziałaniem zmianom klimatu, ekonomiści określają mianem „zielonego protekcjonizmu” – wykorzystywaniu haseł ochrony środowiska do regulacji rynków na rzecz określonych beneficjantów, których po włożeniu odrobiny wysiłku, można wskazać palcem. Nie inaczej dzieje się na rynku biopaliw. W swojej krótkiej analizie powstrzymam się od moralnej oceny produktu, jakim są biopaliwa. Zakładam, że taki produkt istnieje i jest na niego popyt. Teza, że biopaliwa potęgują głód na świecie jest kontrowersyjna i chyba nieprawdziwa skoro gros ziemi leży odłogiem i nie ma przeszkód, aby siać więcej zbóż. Bardziej trafne wydaje się nauczanie Nauki Społecznej Kościoła, które krytykuje wykorzystywanie zbóż jadalnych, takich jak pszenica, jęczmień czy żyto, niezgodnie z ich przeznaczeniem – nie do celów spożywczych, a do zaspokajania rosnących potrzeb energetycznych współczesnego człowieka. Trzeba także zaznaczyć, że popyt na biopaliwa w dużej mierze nakręcany jest w sposób sztuczny za pomocą przymusowych regulacji, takich jak dyrektywa RED. Dla konsumentów nie ma wystarczających motywacji dla wyboru tego produktu. Według kierowców i dziennikarzy motoryzacyjnych auta na biopaliwa palą więcej i częściej się psują. Biopaliwa są tańsze przeważnie dzięki dotowaniu ich produkcji przez państwo (czyli przez wszystkich podatników) i stosowaniu preferencyjnych stawek opodatkowania.

Kraje europejskie potęgą w produkcji biopaliw

Europejska konsumpcja biopaliw wyniosła w 2010 r. ok. 13,9 mln ton. Oznacza to wzrost o 13,6 proc. w porównaniu z rokiem 2009, podczas, gdy rok wcześniej wzrost ten wyniósł 28,9 proc. Najważniejszym biopaliwem jest biodiesel, którego udział w rynku biopaliw wynosi 77 proc. Światową potęgą na rynku biopaliw są kraje europejskie. Pierwsze miejsce pod względem produkcji biodiesla w świecie zajmują Niemcy, drugie Francja, piąte Włochy, a dziesiąte – Litwa. Niemcy produkują 4,8 mln m3 paliwa rocznie, zaspokajając jedną czwartą europejskiego popytu na produkty paliwowe z domieszką składników roślinnych. Według danych Amerykańskiego Departamentu Energii (EIA) – Niemcy produkują 51 tys. baryłek biodiesla dziennie, Francja 41 tys. a Litwa 1900. Na rynku produkcji bioetanolu w Europie dominują z kolei Francuzi. Według szacunków EIA biopaliwa będą miały 8,5 proc. udział w światowej konsumpcji energii w 2030 r. W Europie – zważywszy na uwarunkowania klimatyczne i rolnicze – głównym surowcem do produkcji biodiesla jest rzepak. Aby chronić swój rynek przed konkurencją Unia Europejska wykorzystuje w tym celu skomplikowane systemy certyfikacji ekologicznej mające gwarantować, że surowce produkcyjne zapewniają „zrównoważony wzrost” i „redukcję emisji dwutlenku węgla”. Taką certyfikację prowadzi niemiecka firma ISCC System (International Sustainability&Carbon Certification) Gmbh z siedzibą w Kolonii. W skład stowarzyszenia pod tą samą nazwą wchodzą natomiast – oprócz firm produkujących biopaliwa – także skrajne organizacje ekologiczne, takiej jak World Wild Fund (WWF).


Inną metodą regulacji rynków są także rozmaite przepisy technologiczne faworyzujące określonych producentów, mimo że ich produkty nie przyczyniają się w największym stopniu ani do ochrony środowiska, ani nie przysparzają wyjątkowych pożytków konsumentom.

Będzie sądowy epilog

Unijne przepisy w zakresie biopaliw podważa ostatni raport Dr. G. Pehnelta i Ch.Vietze opublikowany w tym roku przez Uniwersytet w Jenie i Instytut Ekonomiczny Maxa Plancka. Raport wykazuje, że mimo radykalnych celów dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2050 r. – które przyjęła na siebie Unia Europejska – jako biopaliwa wykorzystuje się wysokoemisyjny rzepak, soję (biodiesel) lub ziarna pszenicy (bioetanol) zamiast znacznie bardziej opłacalnych: trzciny cukrowej bądź oleju palmowego. Według danych Copenhagen Economics z sierpnia 2011 r. emisja gazów cieplarnianych powstałych w wyniku uprawy, przetwarzania i transportu paliwa z rzepaku wynosi 52 g dwutlenku węgla/MJ energii, natomiast oleju palmowego tylko 37 g. przy czym koszty produkcji obu produktów są porównywalne i wynoszą 0,61 euro/litr. Tak więc nie ma mowy o działaniach proekologicznych – praktyka protekcjonistyczna jest za to ewidentna. Prawdopodobnie europejski, zielony protekcjonizm sprzedawany opinii publicznej, jako „walka z globalnym ociepleniem”, „troska o zrównoważony rozwój” czy „zachowanie bioróżnorodności” będzie miał swój finał w sądzie. Kraje dyskryminowane: producenci alternatywnych olejów dla rzepaku z obu Ameryk czy Azji traktują zamykanie rynków, jako zamach na wolny handel i łamanie postanowień wynegocjowanych w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Aspekt polski

Europejscy konsumenci powinni mieć świadomość, że głównym motywem, jakim kierują się unijni urzędnicy idący na wojnę handlową z krajami konkurencyjnymi, nie są wcale szlachetne cele dotyczące ochrony środowiska (choć zapewne i tych nie można im odmówić), lecz cele ekonomiczne zmierzające do ochrony głównie niemieckich i francuskich producentów biopaliw. Trudno natomiast powiedzieć, jak owe regulacje będą wpływać na rynek polski. Jeden z największych producentów tłuszczów roślinnych i komponentów do biopaliw w naszym kraju, publiczna spółka Elstar Oils, została w sierpniu br. przejęta przez amerykański globalny koncern Archer Daniels Midland notujący 81 mld rocznych przychodów za ostatni rok obrotowy. W przypadku Unii Europejskiej znacznie większe korzyści przyniesie konsumentom większa konkurencja na rynku wewnętrznym niż poleganie na wyłącznych dostawcach z krajów o najsilniejszej pozycji politycznej. Ponadto, jeśli politycy poważnie myślą o redukcji gazów cieplarnianych, powinni albo zrezygnować z nierealnych celów ich redukcji o 20 proc. do 2020 r. albo, jeśli ich ekologiczne intencje są szczere, polegać w większym stopniu na biopaliwach importowanych, posiadających znacznie lepsze parametry redukujące emisję od biopaliw wytwarzanych w Europie.


Otwarte pozostaje także pytanie czy UE z taką determinacją, decydując się nawet na spór prawny, broniłaby interesów firm, gdyby pochodziły one z Polski, a nie z Francji czy Niemiec.

Artykul ukazal sie w Gazecie Finansowej

 

0

Bez kategorii
Like

Zielony protekcjonizm

06/12/2011
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
no-cover

W imię ochrony środowiska Unia Europejska wdraża regulacje służące przedsiębiorstwom z krajów o najsilniejszej pozycji politycznej.

0


Jeśli słyszymy o "zrównoważonym rozwoju" czy "przeciwdziałaniu zmianom klimatu", możemy być pewni, że chodzi o regulacje korzystne dla wąskich grup interesów.

Weźmy pod lupę rynek biopaliw. Europejska konsumpcja biopaliw w 2010 r. wyniosła ok. 14 mln ton. Biopaliwa będą miały 8,5 proc. udział w światowej konsumpcji energii do 2030 r. Najważniejszym biopaliwem jest biodiesel, a jego największymi producentami są Niemcy i Francja. Francuzi są z kolei liderami w produkcji bioetanolu.

Biopaliwa w Europie wytwarza się głównie z rzepaku i soi. Jednocześnie, poprzez rozmaite praktyki protekcjonistyczne (np. wydawanie ekologicznych certyfikatów pod dyktando grup znanych ze skrajnych poglądów na ochronę środowiska, takich jak WWF), zamyka się rynek przed importem produktów ze znacznie bardziej wydajnych – olejów palmowych czy trzciny cukrowej.

Według badań Uniwersytetu w Jenie oraz Instytutu Ekonomicznego im. Maxa Plancka, przetwarzanie oleju palmowego zapewnia o 30 proc. większą redukcję emisji dwutlenku węgla niż produkcja biopaliw z rzepaku. Cena produkcji w przypadku obu surowców jest porównywalna. Warto przypomnieć, że UE postawiła przed sobą bardzo ambitne cele dotyczące wytwarzania 20 proc. energii do 2020 r. ze źródeł odnawialnych.

Jeśli ekologiczne intencje polityków są szczere, na rynku biopaliw powinny zostać zachowane zasady wolnej konkurencji. W przeciwnym przypadku Unię Europejską czeka bardzo kosztowny spór na forum Światowej Organizacji Handlu.

Komentarz ukazał się w Pulsie Biznesu

0

Tomasz Teluk

europose

20 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758