Żebrak Lucyfera.
31/05/2012
342 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Modlitwa jest niedoceniana w naszej kulturze, podobnie jak praca i dobre obyczaje. Świat stanął na głowie: zło mówi o sobie, że jest dobrem, zaś prawi ludzie ulegają takiej propagandzie. Czy straciliśmy odporność immunologiczną na wirusy zła?
Niekoniecznie. Staliśmy się jednak ospali i bierni, podatni na manipulację i wygodni w swym nastawieniu na konsumpcję i przyjemne życie. Poprzez takie podejście do życia nasz świat jałowieje i posępnieje. Najlepszą metodą walki ze złem, zwłaszcza tym podstępnym i zwodniczym, jest tworzenie, czy raczej współtworzenie dobra. I na tym powinniśmy się skupić, temu poświęcić uwagę i życie, jeśli wyczuwamy, że coś jest nie tak z naszym światem. Przyszłość nie jest zdeterminowana, jest ruchoma i – w pewnym sensie – tworzymy ją zbiorowym wysiłkiem lub zaniechaniem.
Lecz prawdziwe tworzenie zaczyna się na poziomie duchowym. A jeżeli wybieramy bezwolność a nasz duch pogrążany jest w nieświadomości i w letargu przez mroczne siły, to przyszłość nie rysuje się optymistycznie. Miejmy po prostu tego świadomość. Naprawa zaczyna się od siebie.
To tyle tytułem wstępu. A poniżej krótki szkic o wybranych aspektach modlitwy właściwej, kierowanej do Najwyższego oraz fałszywej, przekształcanej w rozmaite formy kultu nawiązującego do magii i rytów ofiary jako paliwa mocy bożków. O walce dobra ze złem.
Modlitwa nie jest żebraniem – może jednak zawierać w sobie jasne i dobre pierwiastki prośby. Kto żebrze, ten się nie modli. Kto prosi, ten uczy się podstaw języka intymnej rozmowy z Bogiem.
Język modlitwy ma wiele poziomów i stopni zaawansowania, ale progiem do królestwa błogosławieństw, pierwszym przebudzeniem i impulsem serca, by dusza zaczęła pulsować w kierunku Boga, który jest Miłością, bywa właśnie zdrowa prośba.
Przekroczysz próg do królestwa, gdy prośba napełni pole twojego umysłu bezinteresowną myślą, uczuciem i emocją.
Emocja jest tu najważniejsza. To jakby otwarte naczynie serca, które napełnia się wodą żywą – aż jest tak pełne, że zaczyna się przelewać w kierunku wspólnego świata wszystkich ludzi. W tej emocji zaczyna drgać muzyka, sztuka i poezja, jest zapach, smak i dotyk, cisza i intencja. Intencja jest taka: Nie ze względu na siebie. Proszę nie ze względu na siebie.
Lecz to dopiero pierwszy krok.
A Bóg zazwyczaj wówczas milczy.
Nie. Objawia. Nieustannie objawia siebie we wszechświecie i w duszy człowieka. Objawienie to język, w którym mówi, w którym naucza. Na milion sposobów, lecz przecież zawsze tylko na jeden. Jedna jest bowiem miłość, która kocha i dostraja stworzenie w kosmosie, w niebie i na ziemi do harmonii sfer.
Niedostrojeni będą cierpieć, ale w tym szlifie trudu i znoju rysuje się pierwszy kontur nadziei. Niedostrojony instrument można nastroić. Najlepsze narzędzia to modlitwa, post i przebaczenie.
Kompletnie rozstrojeni, guru i wyznawcy fałszywych ideologii, trafią do piekła, które – zresztą – już za doczesności kiełkuje w ich duszy. Zanim jednak tam trafią, zrobią karierę na ziemi jako żebracy szatana.
Żebrak szatana ma łapę wciąż wyciągniętą po nie swoje. On łaknie i potrzebuje dla siebie wszystkich skarbów tego świata. Sławy, władzy i kasy. Potęgi i mocy. Mówi: daj mi Panie, bo pożądam; odbierz innym, żebym ja posiadł. Jeśli nawet coś daje, to w ramach okultystycznego targu magii, która opętała jego duszę, że za zasługi dostanie w zamian więcej.
Im więcej posiadł, tym bardziej czuje się nienasycony. Jak otchłań. Jak czerwony smok na kupie złota i diamentów.
Ćwiczy. Nieustannie ćwiczy intelekt i wolę, by podnieść własne umiejętności wpływania na bieg zdarzeń. Pragnie kształtować historię świata i buduje nowe porządki na modłę własnej pychy. Marzy o raju na ziemi, o technologiach kontroli natury i umysłów wolnych wciąż od deprawacji ludzi. O nieśmiertelności cielesnej dla własnej chwały. Nie spocznie w produkowaniu coraz bardziej absurdalnych praw stanowionych oraz wymyślaniu nowych rytów mocy.
Lecz te ryty są w swym gruncie duchowym hieroglifami przemocy – miliardami krzyżów dla nieświadomych ofiar. Otwierają ziemską przestrzeń dla demonów.
Wrót do światów zamieszkanych przez przeklętych jest wiele. Oni chcą posiąść i nasz świat – i na naszym świecie werbują w tym celu pomocników. Bitwa duchowa więc trwa. Również tu i teraz – w twojej duszy, w twojej rodzinie, w twoim miejscu zamieszkania, w firmie i pośród przyjaciół, w twojej ojczyźnie i na całym ziemskim globie.
Rozstrojeni przez przeklętych chcą osiągnąć efekt globalizacji dla przejęcia kontroli nad każdym człowiekiem i narodem ziemi. Dla deprawacji duchowej i moralnej, którą uznali za nową normę postępu, za jedyne obowiązujące prawo narodów i społeczeństw. Nie spoczną. Nie potrafią sami z siebie wyciągnąć siebie z bagna Iluminatów i innych chorych sekt, zakonów i stowarzyszeń. Musimy im pomóc uwolnić się od opętania przez Złego.
Wybrali Lucyfera, który ma zresztą wiele imion i odświętnych szat dla misji uwodzenia – i nawet nie mają świadomości, że są tylko żebrakami wodzonymi na pokuszenie. Uległymi niewolnikami a nie panami własnego losu. Musimy im pomóc uwolnić się od opętania przez Złego.
Tak. To jest miłosierne. Tak to jest współczujące i współodczuwające. Tak. To jest wolne i odpowiedzialne. Modlitwa jako miecz, którym dobro walczy ze złem. Miłość jako tarcza, która osłania serce przed pokusą nieprawości. Miecz i tarcza – jeśli tak wierzysz – Michała Archanioła.
Tak – to jest! Walka duchowa trwa. Jaką ziemię przekażemy naszym dzieciom? Jakie wartości zaszczepimy w ich sercach i sumieniach? Modlitwa, post i przebaczenie to narzędzia dostrojenia instrumentu naszego osobowego życia do harmonii Królestwa Bożego.
Lecz najpierw trzeba powierzyć własne życie Miłosiernemu Bogu. Zaufać i uwierzyć, że bitwa została już wygrana przez prawych, a naszym zadaniem – i wyzwaniem dla naszego przeznaczenia – jest dobrze wybrać i stanąć po właściwej stronie.
Postawmy więc właściwe pytanie: Kim jesteś? Kim chcesz być? Żebrakiem Lucyfera czy dzieckiem Bożym?