Smutne. Sąd wydał wyrok, który nakazuje Krzysztofowi Wyszkowskiemu publicznie skłamać. Popełnić przestępstwo! Wprowadzić w błąd opinię publiczną! Wbrew jasnemu i jednoznacznemu oświadczeniu Lecha Wałęsy- który powiedział: „Tak, podpisałem zobowiazanie SB, wszyscy podpisali, to i ja podpisałem!” .
Najwyraźniej ogrzewanie w sali sadowej było włączone na full, bo w połączeniu z naturalnym rozgrzaniem sądu, które wykazuje we wszystkich sprawach dotyczących pisowskich jątrzycieli i dzielicieli, malkontentów i szkodników nie chcących w zgodzie i miłości ( i dobrości, unikalnym wkładzie Pana Prezydenta, oby żył wiecznie, w polszczyznę!) budować razem z Bronkiem Budowniczym, czyli Panem Prezydentem, oby żył wiecznie, dało katastrofalne dla neuronów składu sędziowskiego rezultaty.
To oburzające, że sąd nie daje wiary oświadczeniu Lecha Wałęsy, jak by nie było, potomka cezarów i mędrca Europy, a kto wie, czy w ogóle wszechświata ( nic dziwnego, z TAKIMI genami!) ? Chyba tylko Pan Prezydęt Cherbu Red Bul Komorowski moze się z nim równać intelektem.
To, że Krzysztof Wyszkowski ma ponieśc dotkliwa kare finansową, płacąc dziesiątki tysiecy, a sąd zajmuję sie ustalaniem ramówki TVN, pracując, jako akwizytor ogłoszeń, to oczywiste, ale przecież dalece niewystarczające! Drogę przetarła już sędzina w procesie Kurskiego, któremu nakazała przeproszenie na bilboardach!
Przypomniał mi się „Die Hard”, gdzie policjantowi- Willisowi kazano przespacerować się po Harlemie w gaciach i podkoszulku z zawieszoną na szyi tablicą „ I hate niggers”, czyli, dla nieposiadających języka angielskiego- „nienawidzę czarnuchów”. Może zatem Krzysztof Wyszkowski powinien przejść się z taką tablicą, na przykład- „Precz z komuną, ujawnić agentów” w miejscu skrajnie nienawidzącym i panicznie bojącym się PiSu i lustracji, jak, na przykład , redakcja Gazety Wyborczej, studio TVN, siedziba stowarzyszenia dawnych i nie całkiem dawnych sbków i razwiedczyków „Sowa”, klub poselski PO, klub „Le madame”, stowarzyszenie zwalczające faszystów faszystowskimi metodami „Nigdy Więcej”, klub przyjaciół KRLD, na koniec na terenie posesji Lecha Wałęsy, z dodatkową tabliczką , trzymaną w ręku: „ No, to mur, czy motorówka, hę?”. Zwłaszcza tej ostatniej próby może pan Krzysztof nie przeżyć, bo Bolek robi się ostatnio nerwowy, tym bardziej nerwowy, im więcej dowodów wypływa..
Już widzę, jak Bolek okłada Wyszkowskiego, sapiąc, „co za różnica, czy przez płot hycłem, czy motorówkom, ważne, że obalyłem komunizm sam jeden z Danuśkom! Pomyślenie jest zbrodniom! O mnie, potomku cysorzaValensa, co to go szpece z Konstantynopola wygnali miedzy Słowiany, do Czechosłowacji? Najpierw ten magyster Zygzak, teraz Wyszkowski!”. Tu już nawet możliwa byłaby interwencja komitetu helsińskiego, oczywiście po stronie Wałęsy, bo przecież mógłby się spocić i przeziębić.
Ja w ogóle proponuję pójść na całość, należy nakazać mu wycinkę Puszczy Białowieskiej tak, by wyrazy ułożyły się w słowo „przepraszam!” widzialne z Kosmosu. A najlepiej, żeby było „przepraszam Pana Przewodniczącego, mędrca Europy, potomka cezara Wałęsa, ale w Rzymie nie znali „ł” , ani „ę”, dlatego błędnie zapisano”, tyle, że w tym momencie wkroczą ugrupowanie ekologiczne, nawet Red.Wajrak z Wyborczej będzie postawiony przed konfliktem sumienia, czy ważniejsze jest chronić żuczki i unikalną kolonię jaszczurek mieszkającą w okolicach projektowanej wycinki pod wyraz „mędrca”, tudzież zabytkowy paśnik dla żubrów w okolicach „błędnie”, czy też ważniejsze jest zniszczenie wroga i doprowadzenie go do ruiny?
Może to być też unikalna szansa dyrekcji budowy obwodnicy w Dolinie Rozpudy dokończenia budowy bez ryzyka, ze Wajrak będzie siedział na drzewie i sikał do butelki. Powinna natychmiast wystąpić o wyznaczenie wykonania wyroku na planowanej trasie obwodnicy.
Na razie w sadownictwie toczy się dyskusja, czy nakaz wymalowania przeprosin na widocznej stronie Ksieżyca nie jest być może nieco przesadnie uciążliwy dla skazanego. Pomiędzy gołębiami i jastrzębiami polskiej palestry toczy się zawzięty spór. Według twardogłowych jastrzębi zwalczanie faszyzmu gwizdaniem to za mało, trzeba nie tylko zmusić wrogów miłości do wymalowania przeprosin na Księżycu, ale przede wszystkim zrobienia tego ręcznie, rolkami o maksymalnej wielkości ustalonej przez sąd. Tu znowu bezcenna okazała się rada generała Jaruzelskiego ( lista jego talentów nie ma końca!), który przypomniał sobie z błogością czasy zupactwa i fali i zaproponował szczoteczki do zębów.
Z kolei sędziowie- gołębie, otumanieni i rozmiękczeni, jak widać, miazmatami o prawach człowieka, zgadzając się generalnie (no, bo jak się tu nie zgodzić!?) co do konieczności zwalczania PiSu wszystkimi siłami, sugerowali, ze nakaz opublikowania przeprosin na płaskowyżu Nasca poprzez wyżłobienie ich w gruncie obok już tam się znajdujących piktogramów będzie dostatecznie dotkliwy. Kto wie, zresztą, może te znaki, to precedens, przeprosiny napisane piktogramami ówczesnej opozycji jątrzącej i dzielącej imperium Inków nikczemnymi oskarżeniami o przywłaszczenie sobie rocznej daniny złota przez Donalda Capaca, tudzież o udziale ludzi Słońca Peru w tajemniczym wypadku lektyki opozycyjnego księcia z obalonej dynastii?
Lektyka uderzyła we mgle w narożnik świątyni, roztrzaskując się w drobiazgi i miażdżąc i rozszarpując pasażerów i tragarzy. Cóż, wypadek komunikacyjny, jakich wiele, a jednak nikczemna opozycja postanowiła po trupach iść do celu, pytając bezczelnie i zdradziecko, gdzie jest brakująca część lektyki, bo tak na oko, z jednej trzeciej brakuje wśród gnijących na wysypisku śmieci szczątków, czepiając się rzekomej błędnej informacji strażnika świątynnego, który pokazywał tragarzom drogę na parking dla lektyk („biegnijcie prosto, chłopaki, na kursie i ścieżce jesteście”),
Wajda długi czas narzekał, ze nikt mu nie chce napisać scenariusza do filmu o herosie. Nic dziwnego. Napisze taki prawdę, straci pracę, będzie magazynierem w Tesco, a i to, jak będzie miał szczęście. Napisze bzdury zgodne z bełkotem Wałęsy i marzeniem Wajdy- poruta w środowisku i w rodzinie. Wstyd na pokolenia, jak tego od plakatu „AK- zapluty karzeł reakcji”- autor się wyparł i właściwie nie wiadomo, kto to sporządził. Plakat- samosiejka. Albo, jak autorów książek o Leninie, Stalinie, Bierucie… Chociaż, z drugiej strony, autorka chwytających za serce wierszy o Stalinie ma się dobrze, nawet jest Noblistką i dyżurną podpisywaczką listów protestów.
Czytam, ze Janusz Głowacki „zgodził się napisać” scenariusz razem z Wajdą. Zaczyna się od epizodu z pojawieniem się Wałęsy w Stoczni. I tu od razu schody! No, bo jak w końcu się pojawił nasz heros w Stoczni? Zdecydował się już? Bo w ciągu tych wszystkich lat pamiętam, z samych tylko ust Wałęsy osobiście, nie licząc, bo nie sposób, wersji pobocznych , co najmniej cztery sprzeczne wersje. Po prostu kiedyś w wywiadzie powiedział: „ a nie, nie, to była nieprawda, było tak:….” Fakt ten nie wywołał najmniejszego, dosłownie najmniejszego zainteresowania prowadzącego dziennikarza: „Aha, nieprawda, no, tak!”. Być może, bo przecież nie był idiotą, wiedział doskonale, że wersja dotychczasowa, podobnie jak poprzednia i następna były kłamstwami, więc co tu się miał redaktor dziwić i udawać zdumionego przed kamerą.
Proponuje duetowi autorów poczekać z pisaniem scenariusza, bo heros jeszcze się zdąży ze dwa razy rozmyślić do premiery i trzeba będzie ciąć i dokręcać. Albo nakręcić ze trzy wersje alternatywne, łącznie z ta prawdziwą, o dowiezieniu agenta Bolka motorówką Marynarki Wojennej. Zresztą, można te wszystkie wersje jakoś połączyć, na przykład skok motorówką przez płot, widziałem kiedyś cos takiego na YouTube, da się zrobić. Nawet byłoby to bardziej wiarygodne, niż wersja dotychczasowa, bo, gdyby przyjąć ten skok, to Wałęsę musiałby grać Sergiej Bubka, bo tylko on mógłby przeskoczyć trzymetrowy płot stoczniowy, a i wtedy trzeba by dodać scenę, jak Wałęsa idzie przez miasto z tyczką na ramieniu i rozgrzewa się do skoku, niczym Bubka właśnie, nabierając powietrza i wydmuchując rytmicznie : „fu, fu, fu….”.
Może jednak najlepiej od razu przeskoczyć do momentu , gdy Wałęsa wskakuje na wózek, wszyscy krzyczą „hurraaaa”, ominiemy te , dość kłopotliwe, trzeba przyznac , kwestie.
Można by zrobić retrospekcję- starożytny Rzym, Imperator Valens patrzy na mapę- hmmmm, Słowiany, Czechosłowacja, Calisia, Popowo, taak, tam mnie szpece z Konstantynopola nie znajdą, cenne geny zostaną przechowane, a we właściwym momencie…. Cesarz patrzy w dal w zadumie, wraca obraz dzisiejszy- prezydent Wałesa na piętrze Pałacu rozwiązuje krzyżówki, na parterze Mietek Wachowski rządzi państwem…. Rozmawia przez telefon, zapisuje sobie na karteluszku- „Aha… aha…. tak, tak jest, aha, tak jest, towarzyszu generale!”
W sumie można wypełnić czas filmu innymi scenami, tak, że kwestia : motorówka, czy płot zniknie. Zresztą, sam bohater jasno powiedział, ze co w końcu za różnica, czy przez płot, czy motorówkom, ważne , ze obalył komunę sam jeden z małżonkom.
Przebitka – na stole leża akta, Wałęsa z furią wydziera ponumerowane kartki, w niebo stercza smętne strzępki…..
Pod dom Wałęsy podjeżdża autobus pełen pasażerów z wycieczkowca, trzaskają aparaty, flesze, bohater pozuje w pozie heroicznej, potem kwituje odbiór pieniążków….
Młody stoczniowiec przyuczony do ładowanie wózków akumulatorowych z rozpaczą ogląda rozłożone przed nim fotografie stoczniowców- no nie pamiętam nazwiska tego grubego, cholera! Wyciąga z koszuli łańcuszek z krzyżykiem, pokazuje przesłuchujacym- : „przysięgam, ze sobie przypomnę!”
Zebranie WZZ, Wałęsa na klęczkach przysięga kolegom, że już nigdy nie będzie donosił na SB. Kaseta z nagraniem znika w kieszeni Bogdana Borusewicza…
Mędrzec liczy pieniądze, podpisuje, jeszcze pyta, to jak się ta partia nazywa, co to ją popieram? Lybertas, tak?
Bohater w stanie spoczynku pisze z mozołem pismo dla Sbka Rybińskiego:
„Ja Lech Wałęsa oświadczam, że Stanisław Rybiński jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa w latach 82 – 90 w sposób tajny i zakonspirowany udzielał mi informacji o podejmowanych działaniach tej służby wobec członków organizacji podziemnych, a w szczególności związku „Solidarność
Bohater zadumał się – prawda! Przecież zapytał młodego wówczas oficera siedzącego w portierni: „ do Pana Pułkownika to którędy?”, a Rybiński odpowiedział: „drugie piętro, trzecie drzwi po lewo”, to, co, nie informował? Poza tym , przecież poinformpował, że na pokwitowaniu nie pisze się „tysionców”, tylko „tysięcy” to przecież już tylko z tego powodu oświadczenie herosa jest prawdziwe.
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha