Pod moim wczorajszym tekstem, opartym w dużej mierze na opracowaniach prof. Jerzego Łojka (Antoni Jałowiecki, Leopold Jeżewski, Łukasz Jodko) znalazłem dwa ostre komentarze.
Pierwszy z nich pryncypialnie zarzuca neokomunistyczne brednie , wedle drugiego zaś gdyby nie powstanie to Warszawa w jakiś dziwny sposób stałaby się drugim Leningradem – mieszkańcy zginęliby z głodu i zimna. W domyśle – w czasie długiej blokady.
Myślę, że posty te w sposób nie budzący wątpliwości świadczą o jednym – nauka historii, i to takiej, jaka była, a nie taka, jaka chcemy pamiętać, musi koniecznie wrócić do szkoły .
Przypomnijmy sobie kilka faktów:
Rozkaz Naczelnego Wodza Kazimierza Sosnkowskiego z 1 września 1944 roku:
Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska, wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego jego gwarancję stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką. Kampania wrześniowa dała Sprzymierzonym osiem miesięcy bezcennego czasu, a Wielkiej Brytanii pozwoliła wyrównać braki przygotowań do wojny (…).Od miesiąca bojownicy Armii Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie na barykadach ulicznych(…) lud Warszawy pozostawiony sam sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami – oto tragiczna i potworna zagadka, której my, Polacy, odcyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi Sprzymierzonych u progu szóstego roku wojny”.
Czy można się dziwić, że rozkaz ten wywołał furię Churchilla?
Na dodatek Sosnkowski „podpadł” stanowczą odmową wykorzystania polskich robotników przymusowych w Niemczech w celu wywołania powstania na tyłach Wehrmachtu.
30 września, wskutek nacisków Anglików, generał Sosnkowski został odwołany ze stanowiska Naczelnego Wodza przez prezydenta Raczkiewicza.
Brak jakiejkolwiek pomocy walczącym powstańcom ze strony Stalina
O tym na NE pisało wielu. Przypomnę tylko, że w lipcu 1944 roku niebo nad frontem wschodnim opanowali sowieci. Tymczasem na kronikach z powstania warszawskiego często widać samotny samolot typu Junkers Ju – 87 (Stukas) rzucający bomby z lotu nurkowego. W tym czasie samolot ten był już przestarzały i każdy znajdujący się w powietrzu myśliwiec aliancki mógł go bez problemu strącić. Tymczasem niebo nad Warszawą było puste, choć tylko jedna para myśliwców z czerwonymi gwiazdami wystarczałaby do zapewnienia powstańcom spokoju z powietrza. Czy dlatego, że sowieckie samoloty myśliwskie w tym czasie miały ważniejsze z punktu widzenia Stalina zadanie. Oto np. francuscy piloci z pułku lotniczego „Normandie – Niemen” (był taki w ramach Armii Czerwonej – „Wolni Francuzi” latali na Jakach) ostrzeliwali żołnierzy AK, którzy wydostali się z wileńskiej matni, i udawali się na pomoc walczącej Warszawie.
Również użycie przez Niemców artylerii kolejowej do ostrzeliwania naszej Stolicy nie byłoby możliwe, gdyby sowieckie samoloty wykonywały loty bojowe na tym odcinku frontu. Podnoszone przez historiografię komunistyczną zrzuty materiałów wojennych nie miały znaczenia operacyjnego, a jedynie podtrzymywały wole walki. To samo zresztą dotyczyło słynnego desantu „berlingowców” na Czerniakowie. Został przeprowadzony dopiero wtedy, gdy Stalin uzyskał informacje o toczących się rozmowach kapitulacyjnych pomiędzy AK a Niemcami.
Postawa Stalina
Jeszcze raz przypomnę – wedle Stalina, co powiedział przecież Mikołajczykowi, nie istniała Armia Krajowa, bo były tylko nieliczne oddziałki kryjące się po lasach. Jednocześnie Stalin blokował możliwość dokonania zrzutu sprzętu niezbędnego powstańcom. Z uwagi na odległość samoloty alianckie, dokonujące zrzutów nad Warszawą, zmuszone do powrotu do macierzystych baz, gros swojej ładowności poświęcały na paliwo. Dopiero 18 września, kiedy upadek powstania był już przesądzony, sowieci po raz pierwszy wyrazili zgodę na lądowanie alianckich samolotów na lotniskach położonych na Ukrainie.
Po co?
Przecież ostatnie tygodnie walk oznaczały jedynie zwiększenie ofiar bez najmniejszej nadziei na zwycięstwo!
Zrzuty jedynie przedłużały agonię.
I zwiększały ilość ofiar.
Kombatanci
Dopiero w drugiej połowie września 1944 roku alianci uznali prawa kombatanckie AK, które to Niemcy uznali całkowicie. W związku z powyższym w dniach 19-20 września 1944 roku Bór – Komorowski nakazał przeorganizowanie oddziałów Armii Krajowej w regularne polskie wojsko składające się z 3 dywizji.
Powstańcy trafili do niemieckiej niewoli na takich samych warunkach, jak żołnierze Września.
Zniszczenie Warszawy
Doszczętne wyburzenie lewobrzeżnej Warszawy nastąpiło dopiero po kapitulacji i opuszczeniu miasta przez żołnierzy i ludność cywilną.
Niemcy przez trzy miesiące (aż do 17 stycznia 1945 roku praktycznie) rabowali i niszczyli miasto. Zadaje to kłam istniejącym jakoby planom utworzenia festung Warschau.
Dlaczego Armia Czerwona zwlekała z natarciem do stycznia?
Czy może dlatego, by dać czas aliantom zachodnim na zajęcie „ich” części Europy?
Pamiętać przecież trzeba, że w kwietniu 1945 roku atakująca od Nicei Trzecia Armia amerykańska generała Patrona doszła aż do Świeradowa Zdroju! Po czym wycofała się, ustępując miejsca sowietom.
Zgodnie z porozumieniem…
Jałta
2 lutego 1945 roku rozpoczęła się konferencja „Wielkiej Trójki”. Sprawa polska była omawiana w dnia 6-10 luty. Znów bez jakiegokolwiek udziału Polaków (analogia do Kongresu wiedeńskiego z 1815 roku).
I znów zostaliśmy oddani Rosji. Tyle, że tym razem „czerwonej”.
Oficjalny komunikat został opublikowany 12 lutego.
13 lutego Rząd Polski opublikował oficjalny protest, ale o nim wiedział jedynie Churchill i autorzy, bo zaniedbano okazji do jego nagłośnienia.
Pomimo protestu najdzielniejszego polskiego dowódcy okresy II wojny światowej, gen Andersa, rząd Polski postanowił kontynuować walkę po stronie aliantów.
Poniechanie walki po stronie aliantów, którzy tak naprawdę oddali nas w ręce agresora z 17 września 1939 roku, mogło być zauważone.
Pisanie memoriałów, choćby i jak najbardziej słusznych, w warunkach wojennych i wszechobecnej cenzury było zupełnie bezcelowe.
Powstanie zapoczątkowało okres fizycznej eksterminacji tej części narodu, która mogła utrudnić komunistycznej jaczejce kontrolę nad podbitą sowiecką prowincją.
Przecież powstały w Moskwie(!) 21 czerwca 1945 roku tzw. „Rząd Jedności Narodowej” bardzo szybko został przezwany przez społeczeństwo „rządem unicestwienia niepodległości”.
Proces 16, procesy polskich patriotów, sądowe i pozasądowe morderstwa, które stały się codziennością następnej dekady to jednak temat na osobny wpis.
I, na koniec, raz jeszcze przywołam profesora Jerzego Łojka:
W układzie stosunków światowych po 23 sierpnia 1939 roku (układ Ribbentrop – Mołotow – przyp. HD) Sprawa polska była już śmiertelnie zagrożona, a po 22 czerwca 1941 roku przegrana ostatecznie bez poważniejszych szans odrobienia przez samych Polaków skutków wydarzeń międzynarodowych. Było wszakże nonsensem prowadzenie polityki polskiej opartej na ślepym, bezmyślnym zaufaniu do aliantów (Sikorski), a zwłaszcza rezygnacja z nieustannego czujnego patrzenia „na ręce” politykom Londynu i Waszyngtonu. Należało liczyć się ze złą wolą i możliwością zdrady ze strony aliantów polskiej Sprawy, nie dając się łudzić duserom Churchilla z 1940 roku, które zmienia się w latach 1944-45 w popisy chamskiej brutalności. Trzeba było ze wszystkich sił nie ułatwiać, ale właśnie utrudniać Churchillowi i Rooseveltowi zdradę sprawy Polski – przez nieustanna akcję propagandową (brytyjskiej cenzury politycznej dla przeciwników swojej polityki wobec Rosji zażądał przecież Sikorski), przez uwarunkowanie układami politycznymi każdego wystąpienia polskiego na brytyjskim froncie – póki Anglikom na tym zależało (1940-42).(…)
Nie doceniono roli INFORMACJI jako broni strategicznej, do której Polska miała realny dostęp, choćby przez państwa neutralne. Trzeba było walczyć nie tylko przeciwko Niemcom i nawet Sowietom, ale głównie przeciwko zdradzie aliantów. Układ w Teheranie, o istocie którego Rząd RP wiedział już w lutym 1944 roku, stanowił cezurę i od tego momentu nie wolno już było szafować polską krwią w obronie „sprzymierzonych” oraz idiotycznej koncepcji ich „jedności” (właśnie rozdzielenie interesów aliantów zachodnich i Stalina mogło dać Polsce jakąś szansę).
Nade wszystko zaś nie wolno było wyniszczać kraju przez zbrodniczy plan „Burza”.
1.08 2012
PS. A zanim znów jakiś niesforny Dyzio ponowi oskarżenia o neokomuchowatość proponuję zapoznać się z sylwetką Profesora.
Choćby w wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_%C5%81ojek