Obecnie, procedura przyznawania zasiłków rodzinnych jest zbiurakratyzowana i narażająca młodych ludzi na poniżenia i stratę cennego czasu na wizyty w MOPS, które powinny być przemianowane na „MOUS” ( Miejskie Ośrodki Udręki Społecznej)
Przed tzw. „reformą” , zasiłki rodzinne były wypłacane na podstawie przedstawienia aktu urodzenia dziecka aż do momentu zakończenia jego edukacji.
Teraz zbudowano gigantyczną i kosztowną strukturę nowej biurokracji w postaci Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej.
Wystarczy tylko wejść do siedziby jakiegokolwiek MOPS w naszym kraju, a już się odechciewa zasiłku rodzinnego.
Poniżającym już jest sam fakt, że młodych ludzi, którym urodzi się dziecko i chcą uzyskać zasiłek rodzinny traktuje się jak petentów, którzy występują o pomoc społeczną.
To jednak dopiero początek udręki jaka czeka młodą mamę i młodego tatę w MOPS, gdyż muszą oczywiście wypełnić wniosek i stanąć przed obliczem urzędnika, który ich…prześwietli!
Jedna wizyta w MOPS może się okazać niewystarczająca, bo urzędnik zażąda zaświadczeń o dochodach.
Gdy matka z małym dzidziusiem, którego nie ma gdzie zostawić przyjdzie do opieki społecznej już z zaświadczeniami o dochodach swoich i męża, to nie może liczyć na wejście bez kolejki, a jak już odczeka godzinę, to może uslyszeć, że to nie wystarcza, bo urzędniczka chce jeszcze zobaczyć oryginały umów o pracę.
Zdesperowana, po powrocie do domu powie mężowi, że więcej tam nie pójdzie, bo ma dość tych biurokratów.
Zatem trzecią wizytę w MOPS odbywa mąż, który w tym celu bierze dzień urlopu, aby sprawę załatwić do końca! gdy po półtorej godzinie oczekiwania,zdenerwowany kładzie na stole pracownika żądane oryginały umów o pracę, to urzędnik daje mu lekcję poglądową pytaniem:
– A gdzie jest pana świadectwo pracy z poprzedniego miejsca zatrudnienia ?
– To dlaczego pani nie powiedziała żonie, że potrzebne będzie jeszcze świadectwo pracy?
– To jest wina pana żony, bo zataiła fakt, że pan zmieniał pracę.
– Ale ja zmieniłem pracę jeszcze przed ślubem !
– Proszę pana liczy się rok rozliczeniowy, a że dziecko urodziło się w maju tego roku, a ślub był w kwietniu zeszłego roku, to do obliczenia uprawnień do zasiłku liczą się dochody całego zeszłego roku.
– Ale ja pracę zmieniłem w marcu, jeszcze przed ślubem!
– Proszę pana, przychodzi pan do nas zupełnie nieprzygotowany, bo powinien pan znać przepisy, które mówią, że dochody przed ślubem też musimy sprawdzić jeśli są w roku obrachunkowym!
Po takiej szkole pokory , ojciec dziecka jedzie do domu po świadectwo pracy i wraca do MOPS, ale dowiaduje się, że musi ponownie czekać w kolejce, bo nikogo nie obchodzi, że już raz w tym dniu tutaj był.
Czwarta wizyta okazuje się jednak nie być ostatnią, bo urzędniczka, po konsultacji z kierowniczką zażądała dodatkowo PIT-y za ubiegły rok !
– Ale myśmy się rozliczali elektronicznie!
– To proszę przynieść kopie i podpisać oświadczenia, że są zgodne z oryginałami.
Nie ma innego wyjścia i po kilku dniach matka musi ponownie przytachać wózek z dzieckiem do MOPS, aby przedstawić kopie PIT-ów i wtedy czeka ją nowa niespodzianka, bo urzędniczka stwierdza:
– Proszę pani, kopie to sobie może każdy zrobić! Ja się skonsultowałam z moją panią naczelnik i ona mi kazała wymagać zaświadczeń z urzędu skarbowego!
– Ale mąż pracował przed ślubem w innym mieście i to jest inny Urząd Skarbowy.
– Jak napisze prośbę do tego innego urzędu skarbowego, to mu przyślą zaświadczenie.
– Ale to potrwa !
– Proszę pani, MOPS nie może wydawać zgody na zasiłek rodzinny bez kompletnej dokumentacji, bo to są pieniądze publiczne!
Dziecko zaczęło w MOPSie płakać zatem matka już nie miala czasu na dyskusję.
Po miesiącu, ojciec dziecka już z zaświadczeniami z dwóch urzędów skarbowych bierze następny dzień urlopu i odbywa szóstą wizytę w MOPS.
Teczka petenta urasta już do coraz wiekszych rozmiarów i wydawać by się mogło, że MOPS już wszystko wie, ale….okazuje się, że potrzebny jest jeszcze odpis z aktu małżeństwa.
–To my tutaj z żoną chodzimy od półtora miesiąca, a wy nie mogliście wcześniej zapytać o akt małżeństwa?
– Proszę pana, państwo są dorośli, a to są sprawy oczywiste i my nie pytamy o sprawy oczywiste, a dopiero z analizy przedlożonych dokumentów pewne rzeczy wychodzą.
– A gdybyśmy nie byli małżeństwem?
– To wtedy potrzebne byłyby wasze oświadczenia, że prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe i razem partycypujecie w wychowaniu dziecka.
– No to ja teraz pani oświadczę, że jesteśmy małżeństwem!
– Pana oświadczenie nie ma znaczenia prawnego, bo o zasiłek rodzinny wystąpiła żona, a zatem lepiej będzie jak jednak przyniesiecie ten odpis aktu małżeństwa wraz z oryginałem do wglądu.
– A księdza, który nam udzielał ślubu oraz świadków też mam przyprowadzić do MOPS?
– Proszę pana, czy pan mnie chce obrazić? Jeszcze jeden taki tekst i pana wyproszę!
Zatem była jeszcze potrzebna siódma wizyta w MOPS z aktem małżeństwa i potem dopiero „łaskawie” przyznano kilkadziesiąt złotych zasiłku rodzinnego.
Zapewniam czytelników, że opisany przypadek jest autentyczny i dialogi nie są wymyślone, natomiast wcale nie najbardziej bulwersujący i wielu mlodych ludzi mogłoby podać jeszcze inne przykłady „inwencji” biurokratów.
Jeśli znajdę na to czas, to w przyszlości może podam kilka inny ciekawostek z biurokracji zasiłków rodzinnych.
Warto się zastanowić czy MOPS-y nie należałoby przemianować na Miejskie Ośrodki Udręki Społecznej?
Z młodymi ludźmi, zwracającymi się o zasiłki rodzinne do MOPS rozmawiał:
Rajmund Pollak
Slowa sa piekne, ale licza sie czyny, które ida za slowami. Mysl jest bronia, ale mysl niewypowiedziana, tylko zludzeniem. Warto posiadac odwage cywilna do wypowiadania opinii przeciwnych stereotypom i warto plynac pod prad jak pstragi