Ogromna grupa Polaków ciężko i uczciwie pracuje, a zarabia marne grosze! Taka sytuacja doprowadza ich często do ruiny nie tylko finansowej, ale niszczy całe ich życie. Taki los spotkał Dianę Markowiak. Nocami pracuje w banku, gdzie jest sprzątaczką. Zarabia marne 1000 zł. W pierwszej kolejności dba o godne życie syna. Niestety, nie wystarcza jej pieniędzy na opłacenie mieszkania i teraz grozi jej eksmisja. Komornik wystąpił też z wnioskiem do sądu o ograniczenie jej praw rodzicielskich.
W tej sprawie zebrał się w czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy – Pragi – Płd., który miał orzec, czyAlan zostanie z mamą, czy będzie jej odebrany. Ogłoszenie wyroku odroczono, bo sędzia Anna Jacaszek dopatrzyła się braku oryginalnego aktu urodzenia Alana i przełożyła sprawę na 28 stycznia 2014 r. Święta rodzina spędzi razem. Ale pani Diana ciągle żyje w strachu. – Starałam się w marcu tego roku o lokal socjalny, ale do dziś nie mam żadnej odpowiedzi. Boję się, że wyląduję na ulicy i odbiorą mi Alana. Gdybym mogła, spłaciłabym zaległy czynsz, ale nie mam z czego – żali się nam.
Sprawa poruszyła Ikonowicza
Jej sprawą zainteresował się Piotr Ikonowicz. – W Polsce przeznacza się na opiekę nad dziećmi najmniej pieniędzy w Europie. Nie wspiera się finansowo samotnych matek. Państwo, które nie rozumie, jak ważne są więzi rodzinne, jest złym państwem. To skandal, że państwo rozbija rodziny! Przypomina to praktyki totalitarne, gdzie stawiano na wychowanie państwowe, a nie rodzinne – grzmi Ikonowicz (57 l.).
Informację podajemy za Super Ekspressem, ale odnosimy wrażenie, że natłok spraw związanych z odbieraniem dzieci rodzicom w ostatnich latach to nie przypadek. A jeśli nie przypadek to biznes. Tylko jaki?
Napisz do nas jeśli w Twoim otoczeniu dzieje się coś, co wymaga interwencji dziennikarskiej redakcja@3obieg.pl