DZIEŃ ODKRYWCÓW – 3. INTERAKTYWNY PIKNIK WIEDZY
2 czerwca 2012, RZESZÓW
Tu link:
oraz parę słów zachęty, dla tych, którzy dotąd nie brali udziału w tej ciekawej imprezie.
Rzecz jest dla młodych w róóóżnym wieku;) i na różnych etapach rozwoju:).
Osobiście widziałam tylko pierwszą edycję (wielkie brawa dla pomysłodawcy czyli jednego z pracowników Radia Rzeszów). Na tej pierwszej było WSZYSTKO:). Balony, mydlane banie na całe dziecko i ruda uranu oraz promieniotwórczy ameryk:). Barbarzyńcy (grupa rekonstrukcyjna, nie że tubylcy są barbarzyńcami) i konserwacja zabytków z płatkami złota cieńszymi niż włos:). Fizyka i chemia. W kolorach i z hukiem;). A do tego archeolog.
Spotkanie z tym archeologiem ja osobiście zapamiętałam najgłębiej. Otóż student – maniak swojej dziedziny dał mi do łapy skorupy garnków. W muzeum pokazują to za szybką a na pikniku gościu pozwolił pomućkać, popukać, jakbym chciała ugryźć, to też by pewnie nie mamrotał:). Palcem pokazał co z której epoki i JAK to na tych skorupach widać, jak to się "odczytuje".
– Aaaaa, to z wędrówek ludów, mówi pan! A ja myślałam, że przedwojenne!
– No, poniekąd przedwojenne…
– A bo wie pan, dobrze, że mi pan powiedział, bo ja takie raz u kumpla na Staromieściu znalazłam przy wykopkach. I dużo tego było. I motykę mi tępiło, i wywalałam to na miedzę wkurzona na śmieciarza, który nawiózł gruzu na działkę…!! I jeszcze naśmiecone takie szare coś z węglem, czy tam czym.
– No to pani pochówek komuś rozwaliła. Na Staromieściu tego masa.
– … – Poczułam się podle. Istna hiena cmentarna. Nie wiedziałam, czy dla zadośćuczynienia mam na mszę dać za wędrowca-ludowca, czy może zrobić wpłatę na jakiś fundusz krzewienia oświaty archeologicznej, czy co. No w każdym razie jakąś korzyść odniosłam – podniosłam nieco swój poziom ogólnoludzki;). Teraz już wiem jakie "przedwojenne" skorupy mają mnie zmusić do wezwania archeologów (a już na pewno do zaprzestania rozwalanki). Zawsze to coś.
Offowo dodam, że w ramach archeo-ekspiacji kupiłam dziecku książkę (wtedy dostępną na stronie Muzeum Archeologicznego w Poznaniu, obecnie do kupienia w księgarniach internetowych) "Archeologia dla dzieci. Praprabajki", Mirosław Andrałojć, Joanna Sawicka, wyd. Refugium(?), 2008(?)
Zaczyna się tak:
Wszystkie te praprahistorie
– czy prabajki, sądźcie sami –
nie zdarzyły się za morzem,
za górami, za lasami
Wszystko działo się wokoło
Tu gdzie mieszkasz z rodzicami,
tylko dawno, bardzo dawno,
jeszcze dawniej, przed wiekami.
Potem leci o mamutach, narzędziach, jaskiniach, dziwnych stworach;) (nie, nie chodzi o "łowców praprabajek" czyli archeologów, tylko o początki hodowli i rolnictwa), handlu, brązie, garnkach. Są i głębsze refleksje:
Wkrótce ludzie ci spokojni
gród na wyspie zbudowali,
taki duży i solidny,
że się chyba czegoś bali!
Czy komarów, wilków, czarów?
Strzygi co się ze snu budzi?
Czarnych orłów? Burych misiów?
Może obcych, a złych ludzi?
Chyba obcych, bo do dzisiaj
w różnych krajach duzi chłopcy
kłócą się o tych pradziadków:
„Czy wy obcy, czy my obcy?!
itp.
Jeszcze bardziej offowo (cały czas w ramach archeo-zadośćuczynienia) – dla nieco starszych Czytelników nie praprabajka, tylko archeo-wojenna historia:
www.muzarp.poznan.pl/muzeum/download/Prinke_GELINEK_Przeglad_Archeol_59_2011.pdf
Archeologia podbudowana wyrzutami sumienia zdominowała mi posta;). A na Dniu Odkrywców będą przedstawiciele różnych dziedzin – każdy znajdzie coś dla siebie. Choćby roboty albo rakiety:).
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]