Bez kategorii
Like

Zapiski Moherowego Kapelusza – nowy, oby, początek

04/03/2011
389 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Witam. Na początek kilka zapisków może nie zawsze bieżących, ale wciąż aktualnych.  I uwaga, że spory o kulturę są – wbrew przekonaniu wielu – istotnym elementem polityki. *** Utopia, w niewielkich ilościach, jest nam potrzebna. Utopia, w niewielkich ilościach, to przecież marzenia. *** "The Economist" krytykuje rząd PO. Co więcej, wspomina – i to nie po to, by wyśmiać czy wyszydzić – koncepcję "układu". A w komentarzach widać wdzięczność wielu Polaków za odejście od proPOwskiej propagandy…, chciałem napisać, za odejście od prezentowania jedynie słusznej wersji wydarzeń. Zgroza. The Economist dostał się w łapy "kaczystów". http://www.niezalezna.pl/artykul/brytyjski_tygodnik_krytycznie_o_tusku/43381/1 *** Premier Tusk naucza, że zamiast zajmować się polityką, trzeba budować. OK. Jestem za. To gdzie są te mosty, wiadukty kolejowe, a przede wszystkim, gdzie […]

0


Witam. Na początek kilka zapisków może nie zawsze bieżących, ale wciąż aktualnych.  I uwaga, że spory o kulturę są – wbrew przekonaniu wielu – istotnym elementem polityki.

***

Utopia, w niewielkich ilościach, jest nam potrzebna. Utopia, w niewielkich ilościach, to przecież marzenia.

***

"The Economist" krytykuje rząd PO. Co więcej, wspomina – i to nie po to, by wyśmiać czy wyszydzić – koncepcję "układu". A w komentarzach widać wdzięczność wielu Polaków za odejście od proPOwskiej propagandy…, chciałem napisać, za odejście od prezentowania jedynie słusznej wersji wydarzeń.

Zgroza. The Economist dostał się w łapy "kaczystów".

http://www.niezalezna.pl/artykul/brytyjski_tygodnik_krytycznie_o_tusku/43381/1

***

Premier Tusk naucza, że zamiast zajmować się polityką, trzeba budować. OK. Jestem za. To gdzie są te mosty, wiadukty kolejowe, a przede wszystkim, gdzie są te DROGI?

***

Krzysztof Kłopotowski napisał dla portalu wpolityce.pl tekst pod znaczącym tytułem ""Większość Polaków dopiero musi dorosnąć do własnego państwa".

Wbrew nadziei, katastrofa smoleńska nie stała się ozdrowieńczym wstrząsem. Znaczy to, że większość Polaków, w tym część elity władzy i umysłu, dopiero musi dorosnąć do własnego państwa. Połowa narodu uznała rok 2010 za udany. Czy mamy do czynienia z podplemieniem idiotów w naszej zbiorowości?

Właśnie.

Trzeba jednak przypomnieć, jak nas kształtowano. I Niemcy (naziści) i Rosjanie (komuniści) mordowali nasze elity i kształtowali swoje. Rozliczenia nie było. I nie zanosi się na to, ze będzie.

http://www.wpolityce.pl/view/5942/Krzysztof_Klopotowski_dla_wPolityce_pl_o_10_04__Nadzieja_umrze_ostatnia___Wiekszosc_Polakow_dopiero_musi_dorosnac_do_wlasnego_panstwa_.html

***

O. Jacek Salij pisze o prześladowaniu chrześcijan za używanie świętych znaków w przestrzeni publicznej.

Historia się powtarza, nieprawdaż? Ale jest coś jeszcze. Znany dominikanin zauważa też, że:

Tak się jakoś składa, że działania przeciwko obecności religii w życiu publicznym prawie zawsze prowadzą do ataków na wolność religijną w sytuacjach najzupełniej prywatnych. Już rewolucja francuska, która ze szczególną furią i wśród bluźnierstw bezcześciła kościoły i demolowała znaki sakralne, dopuściła się niezliczonych zbrodni przeciwko wolności religijnej konkretnych ludzi.

Innymi słowy, można i należy się zastanowić, co może być następnym krokiem po tym, jak ogołoci się "public square" z symboli. A jeśli ktoś powie, że to oszołomstwo, cóż… Nieźle jest być oszołomem razem z o. Salijem.

http://prasa.wiara.pl/doc/706400.Obecnosc-religii-w-zyciu-publicznym

***

Żeby nie było, iż tylko marudzę – dobra wiadomość. Deon.pl informuje o renesansie myśli G.E.M. Anscombe, autorki m.in. świetnej rozprawy "Intention". Co ciekawe i ważne, filozof broniła katolickiej etyki moralnej w bardzo kontrowersyjnych kwestiach.

Dzieła „Miss Anscombe", jak ją powszechnie nazywano, które poruszały m.in. wątki filozofii arystotelesowskiej oraz św. Tomasza z Akwinu, ale także dotykały kwestii związanych z moralną oceną sztucznej antykoncepcji, cieszą się ponownie olbrzymim zainteresowaniem. I to nie tylko wśród studentów, lecz także pomiędzy dużą grupą wykładowców uniwersyteckich. Filozofka m.in. radykalnie przeciwstawiała się stosowaniu sztucznych środków antykoncepcyjnych. Był też konsekwentną obrończynią „Humanae Vita[e]” – encykliki papieża Pawła VI.

Mam nadzieję, że jej dorobek będzie coraz lepiej znany również w Polsce. Wciąż nie ma na przykład polskiego przekładu "Intention".

**

Złapałem się na tym, że "deon.pl donosi poprawiłem jakoś na "deon.pl informuje". Jakoś nie lubię, oj nie lubię słowa "donosić".

***

Przeczytałem niedawno świetną, co nie dziwi, powieść V. Volkoffa (trzymam się przyjętej powszechnie rosyjskiej transkrypcji rosyjskiego nazwiska) "Spisek". Wybuchające na terenie Federacji Rosyjskiej trupy, wojna w Czeczeni, sprzysiężenie na Południu USA obejmujące cały świat, ze stopniami wtajemniczenia, francuskie służby specjalne… Itede, itepe. Moją uwagę zwróciła jednak wizja świętej Matki-Rosji, powracającej do prawosławnej wiary, kochających ojczyznę Rosjan (nawet w czasach komunizmu służba ZSRR była w istocie służbą Rosji), dobroduszna dywizja Specnazu (też bardzo wierząca), wpływowe koło "Bojarów" – centrum cywilizacji nie tylko prawosławnej, obrzydliwi islamscy terroryści udający czeczeńskich mudżahedinów wbrew miłującym pokój i Rosjan Czeczeńcom…

Uf. Wiem, że to powieść szpiegowska. Nie mam nic przeciw miłości Rosjanina, nawet francuskiego, do Rosji. I naprawdę chciałbym, żeby Rosja była taka, jaką ją kreśli na łamach swej powieści Volkoff. Ale na razie to "dobra" propaganda i chyba nic więcej.

***

Wiem, powyższy zapisek jest przejawem antyrosyjskiej fobii wyssanej z mlekiem matki.

***

Skoro mowa o literaturze. Marzy mi się „kanon” bez „czterech pancernych”. I nie chodzi mi o wartości literackie.

***

Pi-ar PO coraz bardziej przywodzi mi na myśl fraszkę Leca:

Widziano w pałacach władców tabliczki: „Zabrania się umieszczać na ścianie napisy: MANE, TEKEL, FARE!

***

Świeżość spojrzenia: zamiana starych stereotypów na nowe. Najlepiej modne.

***

Bez komentarza.

***

Gdzieś w połowie lat 90. modne było pojęcie społeczeństwa obywatelskiego: wspólnoty świadomych obywateli, niezbędnych – obok dobrych instytucji – do funkcjonowania państwa. Potem pojęcie – i nie tylko – gdzieś znikło. Jednak ostatnio, śledząc blogosferę, mignęła mi myśl, którą można wyrazić takim oto skrótem:

Blogosfera: społeczeństwo obywatelskie.

***

Czytając "Czas wojenny – czas generała [Jaruzelskiego – przyp. mój]" Jacka Trznadla (z tomu "Ocalenie tragizmu") przyszedł mi do głowy inny generał: Pinochet. Horribile dictu: na pierwszy rzut oka porównanie wypada korzystniej dla Chilijczyka przynajmniej w dwóch punktach. Po pierwsze, wprowadził gospodarkę swego kraju na drogę rozwoju. Po drugie, na pewno nie działał w interesie obcego mocarstwa. (Tak jak lewicowy polityk – czy to tylko przypadek? – S. Allende).

***

Niektórzy mogą uważać, że to co napisałem jest skandaliczne. Zapytam więc: w czym jest lepszy Jaruzelski od Pinocheta? Obaj – ponoć – ratowali swoje kraje.

***

Skoro mowa o Pinochecie. Niezawodna Wikipedia podaje, że

Jack Lang, były minister kultury Francji, stwierdził: Nazwisko Pinocheta wiąże się z panowaniem faszyzmu w Ameryce Południowej oraz z najgorszymi dowodami amerykańskiego imperializmu.

O „amerykańskim imperializmie" nie chcę w tej chwili dyskutować, chociaż sformułowanie przypomina jako żywo czasy walki z „imperialistami” z USA i Zachodniej Europy, i ze stonką ziemniaczaną. Bardziej interesuje mnie sposób (nad)używania pojęcia faszyzm. Oskarżenie o faszyzm rozpoczęło się za czasów Stalina i służyło do dyskredytowania wrogów komunizmu. „Faszystami” byli więc zwolennicy wolnego rynku i demokracji bo przecież walczyli z jedynie słusznym ustrojem, który chciał zainfekować cały świat. Myliłby się jednak ten, kto by uważał, ze używanie pojęcia faszyzm jako pałki należy do przeszłości. Jeśli kogoś nie przekonują wypadki wokół nielegalnego kontr-marszu „antyfaszystów”, niech pomyśli nad poniższym cytatem:

Zjawiskiem powszechnym jest nadużywanie terminu „faszyzm”, przy pomocy której kwalifikuje się wszystkie niedemokratyczne ideologie i ustroje państw, na przykład takie, co do których uczeni uważają, że nie tyle są faszystowskie, co autorytarne.

(H. Olszewski, M. Zmierczak „Historia doktryn politycznych i prawnych”).

***

W skrócie. Wychodzi na to, że (na przykład) monarchizm może być faszyzmem.

***

Rozpisałem się. Ale może warto było poświęcić więcej uwagi absurdom i fałszywym schematom, które często krepują nasze myślenie.

***

LGBT to skrótowiec (z j. ang.), odnoszący się do homoseksualistów (zwanych gejami), lesbijek, biseksualistów i "osób transgenderycznych" ("transgenders"). W tym ostatnim przypadku możemy mówić o "transpłciowości. By nie wdawać się w definicje: "T" to transseksualiści i transwestyci,a "oprócz nich są także osoby czujące przynależność do obu płci oraz nie czujące przynależności do żadnej z płci".

Ciąg dalszy nastąpi?

***

Ateiści odwołują się z atencją i uwielbieniem do swego guru: Richarda Dawkinsa. A ja się zastanawiam, ile słyszało chociaż o naturalistycznym filozofie australijskim Davidzie M. Armstrongu.

Gorszy pieniądz wypiera lepszy?

***

Skoro o Dawkinsie mowa. W Polsce o ewolucji pisał Władysław Kunicki-Goldfinger, uczony o światopoglądzie naturalistycznym. Wolimy chyba jednak Dawkinsa.

"Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie"?

***

Sperma gojów jest niekoszerna, Arabowie powinni wymrzeć, a Polacy to naród antysemitów – oto niektóre ze złotych myśli wypływowych izraelskich duchownych.

Tak oto "Rzeczpospolita rozpoczyna swój artykuł "Ajatollahowie z państwa żydowskiego" o radykalnie ortodoksyjnych rabinach i ich zwolennikach, posiadających również często poglądy nacjonalistyczne. Podaje się przykłady wypowiedzi o charakterze rasistowskim czy też skrajnie nieżyczliwe Polsce.

http://www.rp.pl/artykul/2,594566_Ajatollahowie-z-panstwa-zydowskiego.html

Czyżby Rzepa też była antysemicka?

***

Niezawodna Gazeta Wyborcza tłumaczy nam, jak należy odnosić się do raportu MAK, katastrofy w Smoleńsku, stanowisku rządu polskiego i tak dalej. Niestety, z tłumaczeniem tym bywają problemy. Jednym z nich jest to, że są one – jakby to ująć – dość pokręcone.

Czytam m.in. taki oto fragment:

Najtrudniejszym towarem do znalezienia u niektórych polityków jest logika i konsekwencja. Jak można uważać, że Ruskie nas zawsze oszukają, że nie można im nigdy wierzyć, że dbają tylko o własne imperialne interesy, a równocześnie oczekiwać, że będą nam na wyprzódki podsyłać materiały dowodowe? Że im powiemy: sami sobie śledztwo poprowadzimy, a wy, Iwany, tylko chyżo nam dawajcie, co każemy?

Czy z tego ma wynikać, że alternatywą dla bezwarunkowego braku zaufania dla Rosjan ma być bezwarunkowe zaufanie (żeby nie powiedzieć: serwilizm), jaki prezentował do niedawna rzad?

Fałszywa alternatywa.

A może chodzi o to, że MUSIMY ufać Rosjanom, bo i tak nie mamy wyjścia? Takie stanowisko mógłbym zrozumieć, chociaż chyba nie o to chodziło dziennikarce Gazety Wyborczej.

Ech, mętny tekst, mętny…

http://wyborcza.pl/1,75968,8952093,Prawda_o_Polakach_ukryta_w_kokpicie.html

***

A można prosto. Rząd najpierw kazał nam wierzyć w dobrą wole Rosjan i oczywistość pełnego wyjaśnienia przez nich tej sprawy, potem najwyraźniej zmienił zdanie i kazał mieć wątpliwości. Najdelikatniej mówiąc.

Przypomina mi się słynna fraza: "Rząd rżnie głupa!"

***

Przyszedł mi do głowy pomysł na reklamę: „Gazeta Wyborcza: nowa jakość manipulacji”.

***

60 procent Rosjan uważa, że wymiar sprawiedliwości powinien znajdować się pod kontrolą władzy wykonawczej – wynika z opublikowanego w czwartek sondażu Centrum Lewady.

Nie dziwi mnie brak zaufania do Rosjan, a jedynie desperacja, które każe im "wyganiać dżumę cholerą". A trójpodział władz nie jest już nawet przedmiotem marzeń.

http://www.deon.pl/wiadomosci/swiat/art,5245,rosjanie-za-kontrola-sadow-przez-wladze.html

***

Znane pióro GazWyb kajało się za grzech niepopełniony nadmiernego pisania o Smoleńsku.

Tekst był, cóż, do bólu przewidywalny. Komentarze jednak, ach… Jakże były odległe od pieśni przewodniej dyrygentów z mass mediów i chórów lemingów. I tak na marginesie: To tutaj można spotkać, naprawdę, „młodych, wykształconych z dużych miast”.

http://kajetanskalski.salon24.pl/271253,przepraszam-jeszcze-raz-smolensk-ale

***

Nieco lżejszy temat. Media pisały o "planach ewentualnościowych", czyli gwarancjach sojuszniczych NATO, a ja się zastanawiałem, czy język oficjalny zawsze musi być tak koszmarnie brzydki. Zgadzam się zupełnie z moim edytorem tekstu, który podkreśla, najwyraźniej wkurzony, te paskudne kawałki na czerwono.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110121&typ=po&id=po05.txt

***

Może urzędnicy, zwłaszcza w Brukseli, powinni mieć jakieś kursy z literatury?

***

Na koniec wiersz Wojciecha Wencla z tomu "De profundis", patriotyczny, zabawny i… "letni" (od pory roku). (Och, lato, lato!).

"Echa zielne"

Oczerety oczy rzeki czary jary
świt czerwcowy czerwca wonie czarne konie
śpiew pasterzy łódź na Styrze w monastyrze
dzwonią dzwony zioła wonne i podzwonne

dnieje sieje dzikie ziele wołynieje
łubinowe chaszcze ale stare dzieje
słońce plącze się we wnyki słoneczniki
bagna jary czaszki jary to czahary

pod cerkiewką ta niebieską siedzą biesy
siedzą w niebie obok siebie na pogrzebie
wypięknieje wypiekleje aż się zbierze
na burzany Bóg kochany o tym nie wie

 

 

0

Ewagriusz

Moherowy Kapelusz, bo nie mieszcze sie w zwyczajowych podzialach. Rozgladam sie wokolo siebie, starajac sie zachowac zdrowy rozsadek.

2 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758