Zamiast wieczornej modlitwy
04/05/2011
385 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Zawsze mówiliśmy Ojcze Święty, a teraz i błogosławiony. Dziwna ta kolejność rzeczy. „Szukałem was a przyszliście do mnie”, a więc proszę, pobłogosław Ojczyznę naszą.
MAJOWE REMINISCENCJE
1 maja 2011
Kiedy w moim mieście przechodzę obok pomnika Papieża Jana Pawła II /ktoś dziś powiedział na nE :Wielkiego/ i żegnam się patrząc na krzyż, który trzyma w dłoni, a raczej jakby o niego był wsparty, wtedy mówię :
– Ojcze Święty poproś Boga, by pozwolił ci czuwać nad naszymi, polskimi sprawami. Zobacz, co z ojczyzną się dzieje…
Od pewnego wydarzenia nie śmiem zwraca się w swoich osobistych sprawach.
Działo się to w dwa lata po śmierci Papieża, w sobotę, we wigilię Miłosierdzia Bożego, w sam Anioł Pański, moja bratanica, Anna miała wypadek samochodowy. Zginęła jej babcia, a ona ze zmiażdżoną miednicą i lewym obojczykiem oraz obrażeniami głowy została zawieziona do powiatowego szpitala, a jej 4-letnią córeczkę, Agnieszkę ze złamanym udem przewieziono do dziecięcego szpitala w Kielcach.
Szpital ten stoi na niewielkim wzgórzu, tuż przy cmentarzu.
Gdy Agnieszkę już przeniesiono z oddziału intensywnej terapii i pozwolono nam czuwać przy jej łóżku, pewnej nocy, w okolicy godziny dwudziestej czwartej dzieci pojękiwały przez sen, a ja mocno zagłębiłam się w modlitwie. Nie odmawiałam pacierza. Skupiłam się, by w pamięci odnaleźć twarz Papieża i by wszystkie modlitewne myśli ku niemu skierować. Podczas medytacji zaczęłam mówić:
– Ojcze Święty, kochałeś wszystkie dzieci, przytulałeś je do siebie w czasie ceremonii mszy św., czy na trasie przejazdu, proszę cię pomóż Agnieszce, otocz ją swoją opieką. Proszę, pójdź też do szpitala, do Anny, pewno wiesz gdzie ten szpital, tam jest umierająca mama Agnieszki – w tej egoistycznej modlitwie mówiłam dalej – Ojcze Święty spraw by szybko zrosła się noga Agnieszki – mamrotałam w ekstazie bólu i błagania.
Nagle usłyszałam głos Papieża, jakby z środka sali, z któregoś łóżka, aż podniosłam się oniemiała z fotela i patrzyłam w miejsce skąd dochodził głos. Nocna lampka oświetlała śpiące dzieci, obandażowane i mocniej poturbowane niż Agnieszka, a subtelne światło uczyniło w tej obskurniej sali szpitalnej niezwykle domowy nastrój.
– Tu w szpitalu jest dużo cierpiących dzieci.
Tak mi powiedział.
Zawstydziłam się. Automatycznie usiadłam, jednocześnie rozumowo omiotłam wzrokiem całą salę. Zza okna dochodziło straszne wycie psów i nie było to ujadanie, ale tęskne wycie.
x
Matka Agnieszki po wybudzeniu się ze śpiączki, jak tylko zaczęła mówić, powiedziała:
– Śnił mi się Papież i cały czas ze mną był przed Pałacem Kultury, nie opuszczał mnie ani na chwilę, a potem powiedział, że nie mogę z nim pójść.
x
Niedługo rozpocznie się msza beatyfikacyjna Papieża na placu św. Piotra w Rzymie, a więc tę krótką opowiastkę dokończę później i zamieszczę na blogu.
Acha, wysłałam zdjęcie Agnieszki z jej mamą i z jej tatą, rodzinnie stoją nad strumykiem w Dolinie Kościeliskiej. Zdjęcie prawdopodobnie jest mikroskopijną cząstką wielkiego portretu Papieża, który zawisł już na Bazylice Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie. Odsłonięcie mozaiki składającej się z wiele tysięcy zdjęć Polaków nastąpi dziś po południu i będzie wisieć aż do 18 października, do dnia , w którym w 1978 roku Karol Wojtyła został powołany na stolicę piotrową.
Polacy gremialnie wysłali swe fotografie by być cząstką mozaiki wzorowanej na portrecie beatyfikacyjnym Papieża, a który niedługo zostanie odsłonięty w Watykanie. Idę oglądać mszę a raczej w niej uczestniczyć.
2 maja 2011
Z oglądaniem i uczestniczeniem różnie bywa. W czasie mszy beatyfikacyjnej coraz częściej kierowałam oczy na swój balkon. Powiewały na nim dwa proporczyki /biało-czerwony i papieski/, wetknięte w skrzynkę balkonową. Papieski był z delikatnej tkaniny a nasz, narodowy z grubego, z nabłyszczonego papieru.
Oto taki obrazek: do naszej flagi przylgnęła papieska, bo było to po deszczu. Porywiste podmuchy wiatru łopotały biało-czerwoną, a biało-żółta oblepiała ją swym cienkim tiulem i nijak nie pozwoliła się wiatrowi rozdzielić. Biało-czerwona z impetem wachlowała przestrzeń i wyglądało to, tak jakby chciała się uwolnić od papieskich kolorów.
Dopisując sobie alegorię do zaokiennego widoczku – pobieżnie spoglądałam na ekran telewizora.
Wiatr osuszył biało-żółty materiał i oba proporczyki już były osobno. Zobaczyłam oswobodzoną i radośnie podfruwającą polską flagę, a tiul z papieskim kolorami przylepiony był do balustrady balkonu. Taki smutny widok. Taka rozdzielczość intencji.
Znów skupiłam się na ekranie telewizora, patrzyłam na te setki tysięcy polskich pielgrzymów i tysiące z całego świata. Wodziłam oczami wraz z kamerą po skupionych, zamyślonych, a szczęśliwych twarzach. Patrzyłam na trumnę ze szczątkami naszego Największego Rodaka, bo już jej nie ujrzymy. Zostanie złożona w Kapicy Świętego Sebastiana bazyliki świętego Piotra, po prawej stronie od wejścia, obok, zaraz za Pietą Michała Anioła. Historyczne to będzie sąsiedztwo.
Do Krakowa przekazana zostanie płyta z watykańskiego grobu Papieża Jana Pawła II i umieszczona będzie w Łagiewnikach w kościele „Nie lękajcie się”.
I powstają nowe miejsca do pielgrzymowania.
Muszę odrobić tą narodową lekcję.
A oba proporczyi pod koniec transmisji powiewały w słońcu już osobno, a razem. Jednocześnie.