Lech (nie chcem ale muszem) Wałęsa, znany lepiej jako TW „Bolek”, stawia po wysłuchaniu w PE pytanie, czy „jesteśmy za demokracją, czy nie”.
Dr h.c. i potomek cesarza Valensa ma zapewne na uwadze „demokrację sterowaną” wg doktryny płk KGB, Władimira Putina. A zatem na zadane pytanie sam już sobie odpowiedział. Teraz, by zabłysnąć w mediach, podejmuje akcję wstawiania kitu, sugerując, że jego protektor w Moskwie,
Władimir Putin
ma nagrania, a zatem czeka, „aż Putin się zdenerwuje i ujawni rozmowy telefoniczne, które dowiodą, kto jest naprawdę winny katastrofy smoleńskiej”, co był powiedział w radiu ZET. Bujdy na resorach! Gdyby Putin miał cosik takiegosik, to Anodina orgiastycznie zaprezentowała by to w swym dziele
Protokoły mędrców MAK
na których nawet potulny skądinąd Miller nie zostawia suchej nitki. Wałęsa strzela na oślep i musi uważać na to, by nie zrobić sobie kuku. Marzy o powrocie na scenę polityczną za wszelką cenę i wszelkimi metodami. Ale na to już za późno. Miałeś, chamie, złoty róg. I drugiej szansy nie otrzymasz.
Post scriptum:Wałęsę musiał kiedyś solidnie kopnąć prąd, skoro powtarza plotę Salonu o rzekomej rozmowie Kaczorów nt. zmuszania do lądowania w Smoleńsku. To kłamstwo jest tak absurdalne, że uwierzyć w nie może jedynie ten, kto je sam wymyślił.
Powoli „poskromicieli komunizu” puszczają nerwy. Im szybciej skończy się ta farsa, tym dla Polski lepiej.
Przypadek Wałęsy ilustruje upadek człowieka, który miał szansę zejść ze złej drogi w glorii i chwale, tymczasem tkwiąc w kłamstwie wybrał moralny upadek. To życiorys ku przestrodze przyszłych pokoleń Polaków. Karykatura Konarda Wallenroda czeka na swego piewcę.