Już mało kto wie o co właściwie w ostatnim konflikcie na szczytach konstytucyjnej władzy w Polsce chodzi. Kancelarie Prezydenta i Premiera idą w zaparte i udawadniają, każda swoje racje. To nia JA to ON(A) jest winna(y) całemu zamieszaniu bo partyjne interesy, bo inne spotkania, bo inne obowiązki, bo kalendarze zapełnione umówionymi spotkaniami itd itp. Można jeszcze wymyślać dziesi ątki powodów i usprawiedliwień chociaż prawdziwy powód jest jeden: PRYMAT PARTYKULARNYCH INTERESÓW nad POLSKĄ RACJĘ STANU.
Partykularne w tym kontekście nie jest związane z jakimiś korzyściami materialnymi ale ich brak nie oznacza automatyczne wyidealizowanie dążeń do osiągnięcia jakiegoś celu. Partykularność partyjna czy osobista, nieumiejętnośc czy niechęc znalezienia kompromisu, nieświadomość priorytetów najwyższych urzędników w Państwie co do CELU i SENSU sprawowania ich urzędów, osobiste ambicje, zraniona duma, urażona pycha – to wszystko widoczne jest jak na dłoni w wypychaniu na Maltę Premiera przez Prezydenta i odwrotnie. A przecież tam, czy tego chcemy czy nie, będzie się w jakimś sensie decydowało, podejście krajów europejskich do GIGANTYCZNEGO problemu „zalewających” Europę uchodzców, imigrantów zarobkowych czy Po Prostu setek tysięcy czy milionów ludzi.
Niemożność znalezienia politycznego porozumienia, polskiego węwnętrznego kompromisu co do reprezentacji kraju, pretendującego do odgrywania coraz większej roli w Europie i na świecie, jest ŻENUJĄCA i obnaża prawdziwe przyczyny z jakim polskie życie społeczne i polityczne miota się od 1989 roku aby znależć sposoby na dogonienie innych w Europie Zachodniej. Wielokrotnie obwiniamy innych o przeciwdziałania, o utrudnianie nam starań do odgrywania większej roli, nasz wskazujący, oskarżycielski palec zatacza półkola ze wschodu na zachód pakazując tych wkładających patyk w szprychy naszych wysiłków o zasiadanie przy stołach światowych decydentów a sami nie potrafimy (lub proszę sobe wybrać: nie chcemy, nie umiemy, nie jesteśmy w stanie, nie pozwalają nam) załatwić we własnym gronie abyśmy mogli brać udział w „burzy mózgów” na, być może, najistotniejszy problem naszej współczesności.
Pan Prezydent „nie może” przełożyć, pani Premier „nie chce” lub „nie umie” – każdy zasłania się jakimiś powodami chociaż oczywistość taka jak to, że nie ma chętncych do brudzenia sobie rąk problemem który i tak istnieje i będzie istniał, jest OCZYWISTA.
PO nie chce, 24 godziny przed rządową dymisją obciążać swojej hipoteki jakimikolwiek rozmowami o pozostawianym następcom problemie a PiS chce obciążyć poprzedni rząd wszelkim ZŁEM jakie wiąze się z imigrantami. A pan Prezydent nie ma ochoty ani zamiaru dać sobie podrzucić gorący kartofel. Każdy ma swoje, dobre powody aby coś robić czy nie robić ale w całej dyskusji ani razu nie są postawione pytania: CO JEST NAJLEPSZE DLA POLSKI? KTO BEDZIE MUSIAŁ ZAJMOWAĆ SIĘ TERAZ PROBLEMEM UCHODZCÓW i SZUKAĆ POROZUMIEŃ W TEJ SPRAWIE W EUROPIE?
Nawet dzisiaj, w święto Niepodległości, niedoszły pisowski minister pan Zbigniew Kużmiuk kolejny raz próbuje przekopa gorący kartofel na drugą stronę pola co oczywi ście nie jest żadnym rozwiązaniem ale poprawia prawdopodobnie samopoczucie w myśl powiedzenia: ” jak czegoś nie widze to tego nie ma”.
Nie wiem kiedy nowy rząd oraz pan Prezydent zorientują się, że omawiany problem istnieje i będzie w następnych latach istniał a nie zniknie niezależnie od tego czy dymisja pani Kopacz odbędzie się 12-go czy 13-go listopada, że kraje europiejskie z afrykańskimi próbują rozmawiać i znależć rozwiązania tego olbrzymiego problemu, że ten problem dotyczy żywotnych polskich interesów, że lepiej być obecnym przy dyskutowaniu o nim i że w końcu lepiej nie dawać ciągle nowych powodów do tego aby popularne w innych językach odmiany powiedzenia o „polskim parlamencie” jako synonimu kłotni , nieporządku i chaoosu były ciągle żywotne i zostały wzbogacone dodaniem polskiego prezydenta.
p.s. z ostatniej chwili (11:25)
Andrzej Duda zapowiedział w Radiowej Jedynce, że nie zmieni terminu inauguracji Sejmu. Zaznaczył, że propozycje PiS „rozwiązują całą sytuację”. – Tak naprawdę problemu konstytucyjnego i prawnego w ogóle nie było.
Odemnie:
Pan Prezydent nawet nie wspomniał, że istniejące nieporozumienia można by rozwiązać, w dobrze rozumianym polskim interesie, poprzez wspólną rozmowę dwóch najważniejszych polskich urzędników: PREZYDENTA i PREMIERA