Bez kategorii
Like

Zajączek się ukrywa.

19/02/2011
497 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Zajączek rozglądał się po wielkim pokoju. Z początku mu się wydawało, że chyba stracił wzrok; dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wszystkie ściany, sufit i podłoga są po prostu białe, co musiało spowodować tą nietypową konfuzję jego trzeszczy. Na dodatek w pokoju nie było żadnego okna ani mebli; w pomieszczeniu panowała również przerażająco niepokojąca cisza, a sączące się nie wiadomo skąd światło potęgowało ten niepokój do niemal ostatecznych granic wytrzymałości zajączka. Co prawda wydawało się mu, że na jednej ze ścian dostrzega niewyraźny zarys drzwi, ale nie miał pewności, bo w tych niby-drzwiach nie było widać klamki… Zrobił sus w ich kierunku i poczuł, że podłoga się lekko ugina pod naciskiem jego nóg; dotknął ściany i zaskoczony natychmiast cofnął rekę: […]

0


Zajączek rozglądał się po wielkim pokoju. Z początku mu się wydawało, że chyba stracił wzrok; dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wszystkie ściany, sufit i podłoga są po prostu białe, co musiało spowodować tą nietypową konfuzję jego trzeszczy. Na dodatek w pokoju nie było żadnego okna ani mebli; w pomieszczeniu panowała również przerażająco niepokojąca cisza, a sączące się nie wiadomo skąd światło potęgowało ten niepokój do niemal ostatecznych granic wytrzymałości zajączka. Co prawda wydawało się mu, że na jednej ze ścian dostrzega niewyraźny zarys drzwi, ale nie miał pewności, bo w tych niby-drzwiach nie było widać klamki…

Zrobił sus w ich kierunku i poczuł, że podłoga się lekko ugina pod naciskiem jego nóg; dotknął ściany i zaskoczony natychmiast cofnął rekę: ta ściana była miękka!

Co to, u licha… Gdzie ja jestem? A może zostałem porwany!? – ta straszliwa myśl zaatakowała jego żołądęk z taką siłą, że niemal rozpłaszczył się na podłodze; zastygł w bezruchu, ale szybko zdał sobie sprawę, że i tak jest dla wszystkich widoczny jak na dłoni.

Kto! No kto!? Gajowy? Kaczor?? A może… A może niedźwiedź!? – strach wymierzył mu potężnego kopniaka w zadek i zajączek wystrzelił jak z procy w stronę niby-drzwi.

Na pomoc! Ratunku!! – zaczął się drzeć przy tym wniebogłosy, kiedy nagle tuż za sobą usłyszał niepokojący bełkot.

Ichu, ichu, ichu! – zastygł w pół kroku, a raczej skoku i powoli odwrócił głowę; tuż za nim stał usmiechniety szympans, bujając się na zabójczo owłosionych nogach.

Ichu! Ichu, ichu, ichuchu? – wyciągnął w jego kierunku równie owłosioną rękę, w której trzymał nadgryzionego banana. – Ichychychychu! – mrugnął do niego okiem i wyszczerzył olbrzymie zęby, wyraźnie zachęcając go do poczęstunku.

Zajączek zadrżał. Szympans? Co to, do cholerki, jestem w jakimś cyrku!? Czy może raczej ktoś robi sobie ze mnie jaja… – przemknęło mu przez skołowaną główkę.

Ichu! Ichuuu… – szympans ponownie zabełkotał; podszedł bliżej i poklepał zajączka po plecach. – Nu, ichuichu, zdratstfuj tawariszcz, ichuichu, cappo do tutti capi!

Szefie… Szefie! – zajączek nagle poczuł, jak ktoś nim mocno potrząsa. – Szefie, co się stało? – jego trzeszcze nagle chwyciły ostrość i zobaczył pochyloną nad sobą wściekłą kocicę.

Aaaa… Eeee… Zamyśliłem się… – momentalnie oprzytomniał i rozejrzał się po swoim tajnym legowisku. – Na czym to skończylismy? – chrząknął i spojrzał pytająco na bielika.

Chyba ci zaraz przyłożę i skończy się twoja kariera… – bielik wbił w niego swój nieprzyjemny wzrok. – Słuchaj uważnie! Nie możemy pozwolić, żeby te czerwone dzikie świnie dorwały się do zarządu; wtedy wszystkie nasze interesy z niedźwiedziem pójdą się pier…… – bielik przeklął i walnął zdenerwowany pazurami w stół. – Trzeba koniecznie wspomóc walniętego kota; muszą go znowu cześciej pokazywać w LeśnejTV, choćby i żrącego jakieś ścierwo ze śmietnika. On musi koniecznie odebrać głosy świniom; bo jak nie on, to kto? Może ten obleś w białoczerwonym krawacie, co? Wtedy to dopiero musielibyście pilnować swoje zajęczyce…

Musimy działać i to szybko; tym bardziej, że niedźwiedź obżarł się makiem i jak wściekły wali nam kupy po całym lesie tak, jakby to już był jego las; a my się w nie co i rusz wpiep….. i jeszcze musimy się uśmiechać, że uwielbiamy ten gówniany zapach! – bielik zaklął szpetnie i po chwili kontynuował.

Te fałszywe kaczki, co to się nazwały pajonki, trzeba skłócić; mamy w tym wprawę, wykorzystamy do tego nasze leśne służby. Polnymi szczurami nie ma się co przejmować; ich i tak ciężko oderwać od koryta. Najgorzej jest z tymi prawdziwymi kaczkami, a w zasadzie z ich przywódcą, kaczorem; właśnie dostałem informację, że pojawił się dzisiaj na salonie! Bezczelnie wchodzi na nasze podwórko! Jeszcze trochę, i wlezie nam do łajnonet! – po tajnym legowisku rozległ się szmer niedowierzania i miotanych przekleństw. – No właśnie! Trzeba natychmiast wysłać na salon naszych ludzi!

Ale my… już mamy… na salonie… swoich… ludzi – wydukał strażnik leśnych spraw wewnętrznych. – Na przykład… jasiu flanelka…

Mamy? Chyba sie zesr…my!? To gdzie on jest!? Nie wiedziałem go już chyba od miesiąca! Strażniku, ty nawet tych kup z maku nie umiesz posprzątać! Jak nie potrafisz, to chociaż wszystkim wmawiaj, że to siekany bigos! Paru się zawsze nabierze! A gajowy to już na pewno! – wszyscy zarechotali, ale bielik zdecydwanym gestem nakazał spokój.

Dobra zając, musisz się niedługo pokazać, bo w lesie już plotkują, że do Szarm-el-Szejk czmychnąłeś. A my musimy dzisiaj omówić jeszcze dwie najważniejsze sprawy; zaczynamy od raportu. Strażnik, referuj, co tam twoi ludzie u siostry niedźwiedzia dograli…

0

ander

188 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758