Bez kategorii
Like

Zajączek idzie na wojnę.

20/04/2011
342 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Zajączek poprawił łuk i przewiesił kołczan przez plecy. Szkoda, że nie są zatrute, jak mają te dzikusy w tej, no… Amazonii – pomyślał o plastikowych strzałach upchanych w kołczanie.

0


No, ale to przez tego kretyna susła, który zer… zre… zdeformował naszą armię… – westchnął i wyjrzał ostrożnie przez okno; na szczęście wokół nie było widać żadnego kaczora, więc szybko wyskoczył na zewnątrz i zakosami, robiąc co chwile uniki, pobiegł w stronę lasu.

Koniec z tą polityką miłości, kaczuchy: rocznica minęła, moja granica wytrzymałości została przekroczona. Ja wam dam te transparenty "ZAJĄCZEK POD SĄD", ja wam, kurna… ajjj!! – nagle zajączek potknął się o wystający korzeń i nosem zarył prosto w brudną, błotnistą kałużę.

Ho hoo! Ha ha ha!- usłyszał nad sobą znajomy głos. Wściekły, powoli podniósł główkę i nienawistnie spojrzał na stojącego po drugiej strony kałuży, rechoczącego gajowego. Świerzbiła go ręka, żeby natychmiast sięgnąć po jedną strzałę i wypróbować celność łuku, ale powstrzymał się w ostatniej chwili: mimo wszystko są przecież z gajowym w jednej drużynie…

Czego rżysz, pajacu? – podniósł się i ociekając błotem wylazł z kałuży. – Tak ci wesoło? Znowu przecież dzisiaj dałeś plamę. Czy ty, debilu, nie chodziłeś nigdy do szkoły!? – zajączek obtarł twarz ze śmierdzącej wody i wypluł z ust kawałek błota. – Jak mogłeś zapomnieć, że konstytucja naszego lasu była pierwsza! Słyszysz? Pierwsza na naszym kontynencie!? Już z tą palmą pojechałeś w niedzielę tak, że pomyślałem: no chyba gajowemu palma to odbiła… Ale walnąć przy uczniach taką wtopę? W końcu wszyscy się zorientują, że ty nie jesteś z lasu, tylko od niedź…

Ciii! – gajowy przerwał mu gwałtownie, skulił się i przerażony rozejrzał dookoła. – Oszalałeś!? Chcesz, żeby mnie kaczuchy przerobiły na bigos? Ja… ja… ja… – zaczął się jąkać ze strachu.

Ty idioto… Przestań, nie bądź taki ichnik. Naprawdę myślisz, że kaczuszki są takie groźne? Czy cię porąbało? – zajączek zmęłł przekleństwo i popatrzył na niego z niesmakiem.

No przecież młody chujźniar mówił w LeśnejTV… I obiektywni paneliści w programie liska w PigalakTV… I no, znajda, ten resyżer się wypowiadał… I ten, jego kolega, co mieszka koło kopalni, o, buc! A, i stary chujźniar, który przecież jest moim doradcą… No, wszyscy przecież mówią, że …- gajowy umilkł i zaskoczony zmarszczył czoło.

Nie udawaj, że myślisz, kretynie – zajączek z niedowierzaniem pokręcił głową. – Przecież to ściema! Nie czytałeś wywiadu ichnika w kosmopolskiej pierdzie? To zdaje się, że twoim języku przecież było napisane… – zajączek plasnął gajowego swoją ubłoconą łapką prosto w czółko. – Przecież, jak ichnik był teraz u niedźwiedzia, to wyraźnie powiedział:

Niewątpliwie, część mieszkańców naszego lasu jest chora na niedźwiedziofobię i ksenofobię. To są idioci, którzy twierdzą, ża las wcale nie jest niepodległy, tylko znajduje się pod wpływem wilków i niedźwiedzi. Oni, ci chorzy z nienawiści mieszkańcy lasu, z tym swoim bezmyślnym kompleksem antyniedźwiedzim, nadają się tylko do ogrodu zoologicznego! "

Taaak? – gajowy nieśmiało dotknął czoła, na którym został brudny odcisk łapki zajączka. – A co to ta kse… kse…no…ta… fobia?

Coś z PaJoNkami, nieważne – zajączek prychnął wydymając wargi. – W każdym razie wskazówka jest wyraźna: kaczuchy trzeba zamknąć w ogrodzie zoologicznym, ponjał!? Jak je wszystkie pozamykamy, to będzie wreszcie spokój i dalej będziemy mogli spokojnie okrad… znaczy się, opiekować lasem!

Ale tak… bezprawnie? Niewinnych? Czy to nie jest… – gajowy zaczął przestępować z nogi na nogę.

Czy cię już dokumentnie pogięło, ty bulaku? – zajączek mało nie wyszedł z siebie. – Od tego ściskania brzozy to chyba jakiegoś udaru dostałeś! Podobno cię ćwiczą od wielu lat – swoją drogą, musiałeś się do tego publicznie przyznać? – ale widzę, że za słabo! Za słabo!! W następną podróż wyślę cię tym naprawionym tupolewem, słowo daję…

Zwariowałeś!? – gajowy wystraszył się nie na żarty. – Yy…yy… – żołądek pełen bigosu podjechał mu pod samo gardło.

Zastanowię się… – spojrzenie zajączka zamieniło sie w dwa ostre szpikulce, wbijające się w wytraszone oczy gajowego. – Pamiętaj: masz tak tańczyć, jak ci gram, ty… ty sułtanie jeden, chłe, chłe, chłe! – twarz zajączka wypogodziła się znienacka; gajowego zawsze przerażały te jego nieoczekiwane zmiany nastroju….

To pojechał po tobie ten profesorek od długu… Sułtanat, chłe, chłe, chłe! No, w sumie mu się nie dziwię: dzięki twojemu podpisowi, zajumaliśmy i jemu, i mieszkańcom lasu, sporo kapuchy! – zajączek poklepał gajowego po plecach. – No, ale teraz bierzemy się za kaczuchy. Najpierw zaczniemy je ciągać po sądach i nagłaśniać sprawy, żeby wszystkim zaczęły się kojarzyć z warchołami; potem wymyślimy jakąś małą prowokację i jak zaczną nienawistnie kłapać dziobami, że zostali wrobieni i że są niewinni, to ogłosimy, że oni są anty… no, kurna… znowu trudne słowo… o! Antysystemowi! Jasne!?

Antysystemowi?? – oczy gajowego zrobiły się tak wielkie, jak spodki ufo, które kiedyś widział na polowaniu, gdy razem z walącym się kotem wypili dużo za dużo przemyconej z terenów niedźwiedzia nalewki.

Tak! Antysystemowi! No bo przecież kaczuchy nie przychodzą do nas codziennie na kolanach i nie dziękują, że pozwalamy im w ogóle jeszcze oddychać, prawda? Chociaż… Ty, gajowy… A gdyby tak im zabrać powietrze, co? – rozmarzył się zajączek.

Gajowy popatrzył na niego niepewnie. Cholerka, chyba już od rana się napier….ł tym soczkiem z trawy… – pomyślał i pokręcił przecząco głową.

Niemożliwe. Bez powietrza strzały nie będą latać – odpowiedział zdecydowanym, pewnym głosem.

Tak? – zajączek westchnął z żalem. – No tak, racja. A nie po to wydałem przecież kilo kapuchy na łuk, żeby nie można było sobie z niego postrzelać, no nie?

0

ander

188 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758