Zajączek zadowolony odłożył słuchawkę i tradycyjnie sięgnął po soczek z trawy. No, ma się ten refleks… – pomyślał niezmiernie z siebie zadowolony. – Te kaczuchy okropne chciały się znowu dorwać do Pigalak TV! Jeszcze czego! Nie po to się dogadywałem z czerwonymi świniami, żeby mi tu teraz kaczki z kamerami latały po lesie i filmowały, co podpadnie… znaczy, popadnie… A już kombinowały, żeby na początek puścić te filmy nakręcone o locie pierwszej kaczki! No, szczyt bezczelności! Z nimi nie warto rozmawiać! Nie po to zresztą wszystkich myśliwych z PigalakTV wywaliliśmy, żeby teraz mi tu kaczuchy takie numerki odwalały! – zajączek upił łyczek soczku. – W numerkach, szanowni państwo, to ja jestem najlepszy! – zarechotał wesoło. No, ale ta kaczka błyszczka […]
Zajączek zadowolony odłożył słuchawkę i tradycyjnie sięgnął po soczek z trawy.
No, ma się ten refleks… – pomyślał niezmiernie z siebie zadowolony. – Te kaczuchy okropne chciały się znowu dorwać do Pigalak TV! Jeszcze czego! Nie po to się dogadywałem z czerwonymi świniami, żeby mi tu teraz kaczki z kamerami latały po lesie i filmowały, co podpadnie… znaczy, popadnie… A już kombinowały, żeby na początek puścić te filmy nakręcone o locie pierwszej kaczki! No, szczyt bezczelności! Z nimi nie warto rozmawiać! Nie po to zresztą wszystkich myśliwych z PigalakTV wywaliliśmy, żeby teraz mi tu kaczuchy takie numerki odwalały! – zajączek upił łyczek soczku. – W numerkach, szanowni państwo, to ja jestem najlepszy! – zarechotał wesoło.
No, ale ta kaczka błyszczka to jednak posunęła się trochę za daleko… – twarz mu się ściągnęła, bo przypomniał sobie aferę z niedzielnego programu radyjka bzdet. – Żeby tak wyjść w środku audycji? I jeszcze kłapać dookoła dziobem, że ją wszyscy chcieli na żywo zgwałcić? Chłe, chłe, chyba woda brudna w stawie i błyszczka się sobie dawno nie przyglądała… Redaktor Ojejnik trochę jej wyrwała piórek i tyle; po co tyle krzyku? – zajączek pokręcił zniesmaczony głową. – Głupia kaczka, na pluranizmie się nie zna. Ciekawe, czy przyjdzie na jutrzejszą audycję…
Coś te kaczki w ogóle za bardzo ostatnio kombinują; włażą jedna za drugą do tego intra… internatu, jakby tam darmowe żarło dawali… Nie podoba mi się to; czyżby chciały spryciulki po cichutku dotrzeć w ten sposób ze swoimi hasełkami do mieszkańców lasu? O, niedoczekanie… Trzeba w takim razie jak najszybciej te kaczory poskłócać, szczególnie te młodsze ze starszymi, albo nawet i w samych kaczych rodzinkach… Wyciągnąć im jakieś spółeczki albo inne pierdułeczki, już Leśna czy Pigalak TV to odpowiednio opakują… Strażnik leśnych spraw wewnętrznych zresztą już coś tam pomontował; teraz trzeba tylko puścić cynk do zaprzyjaźnionych mediów i niech gryzipiórki tak, jak zwykle, sflekują kaczuchy po całości, a co…
Cholerka, niedobrze tylko, że z tym wieśniakiem taka kicha wyszła. No jak on mógł nie zauważyć, że zaczął filmować ratowników, którzy przyjechali na miejsce katastrofy pierwszej kaczki, zanim jeszcze zostali wezwani !? I po co tyle nadawał o tych wojennych fachowcach? Specjalista zakichany od sztucznej mgły; czy te matoły tam u strażnika to z księżyca się pourywały? Jak ja bym im pokazał, jak pachnie sztuczna mgła, to do tej pory by się błąkali po terenach niedźwiedzia! – zajączek się wkurzył, bo nawet w tak prostej sprawie wszystko poszło nie tak, jak trzeba.
Na szczęście soczek z trawy już zaczynał działać; zajączek po chwili się wyluzował i nieco uspokojony wrócił do swoich rozmyślań.
No, ale najważniejsze, że o naszej wizycie u pejsaczków cisza, jak makiem zasiał; ależ u nas w lesie tępaki mieszkają, nic a nic nie jarzą… Pojechałem z połową zarządu lasu, a oni naprawdę myślą, że tylko umowę o wodzie podpisałem no i tą, o! O wymianie młodzieży… No, ta umowa o wodzie to sumie ciekawa jest; tylko jak te pejsaczki chcą na niej zarobić, to ja nie mam zielonego pojęcia… – zajączek podrapał się po główce. – Dobra tam, najważniejsze jest to, co ustalił suseł; jak się wszystko uda, to niedźwiedź się trochę zdziwi… – zajączek szybko łyknął kolejną porcję soczku z trawy, bo na myśl o niedźwiedziu jak zwykle zrobiło mu się słabo.
A gajowy jaki religijny się zrobił ostatnio; na jakąś pielgrzymkę się wybiera czy coś takiego, nie mam pamięci do tych trudnych słów… Dobre sobie; ciekawe, czy chociaż wie, jak brzmi dziesięć przykazań, a szczególnie to pierwsze, chłe, chłe… Już on dobrze wie, gdzie zawsze dzwoni po dyspozycje… – zajączek miał ochotę strzyknąć śliną, ale kosz był za daleko, więc w końcu przełknął ją, popijając ulubionym soczkiem.
A, muszę dopilnować, żeby te wybory do rady lasu były dwudniowe; zawsze to stwarza dodatkowe możliwości, których nie omieszkamy wykorzystać, chłe, chłe… Prawo lasu da się jakoś obejść; już ja znajdę odpowiednich ekspertów, którzy wszystko uzasadnią, jak trzeba…
Swoją drogą kościelnego szaraka to chyba pogonię ze swojej wyborczej listy, bo wkurza mnie ostatnio niemożebnie. Dla niepoznaki jak zwykle się powie, że to jego koledzy mają go już dosyć i sruuu, fora ze dwora! O! Pewnie zaraz polezie do tych pajonków; a niech se lezie, je będzie wkurzał, a nie mnie… – zajączek chciał upić kolejny łyczek soczku, ale szklanka był już niestety, pusta.
Szkoda tylko, że ten, jak mu tam, Miłosz… nie, Małysz! kończy już karierę. Tak w ogóle to nie wiem czemu, ale wszyscy tak jakoś dziwnie na mnie patrzyli, jak mu gratulowałem tego trzeciego miejsca; a on takie chucherko, jak go poklepałem po plecach, to aż się zgiął do ziemi, biedaczek i aż jęknął… No pecha miał na tej dużej skoczni, po prostu pecha i tyle… – zajączek wzruszył ramionkami i włączył telewizor; właśnie zaczynał się kolejny odcinek jego ulubionego serialu, „ Na wspólnej polance”…