– Za kim kibicujesz? – zapytał zajączek gajowego, łypiąc na niego spod oka.
– No jak za kim? Za swoimi. A ty? – chrząknął niepewnie gajowy.
– No ja też za swoimi, ale oni grają dopiero jutro.To kto będzie za reprezentacją lasu? – rzucił zajączek, drapiąc się po głowie.
– No jak to kto? Kaczor, jak zwykle. Jak przegrają, to się powie mieszkańcom lasu, że to wina tego jego podstępnego rozejmu, który zdemotywował reprezentację lasu i pozbawił ją woli walki. A jak wygrają, to zaprzyjaźnione leśne telewizje ogłoszą, że to… cud, który obiecywałeś, chłe, chłe, chłe! Co prawda po lesie się niesie, że za tobą to się ciągną same plagi i długi, ale skoro udało ci się zrobić dukt z ubitej polnej drogi za pomocą głosowania, to szacun, naprawdę potrafisz czynić cuda, chłe, chłe, chłe! – zarechotał złośliwie gajowy.
– Nie bądź taki sprytny, matole! O tobie z kolei mówią, że ta sztuczna palema, która stoi na rondzie przed mostem, to żywy pomnik twojego intelektu! – odgryzł się zajączek. – No dobra, jak już mi dajesz te dobre rady, to powiedz, co zrobimy z tym przemarszem kiboli od niedźwiedzia? – zafrasował się zajączek.
– No jak to co? Pójdziemy na czele, z bufetową. Ja ubiorę koszulkę z sierpem, ty z młotem, a bufetowa będzie gwiazdą, chłe, chłe, chłe! – gajowemu najwyraźniej dopisywał dobry humor. – I nikt nie będzie mógł nam zarzucić, że propagujemy jakieś zakazane symbole!
– Coś ty taki wesolutki, co? Znowu siekanego bigosu się nażarłeś? – powiedział wkurzony zajączek,ze złością strzykając śliną na murawę.
– Niedźwiedź mi telegram z życzeniami urodzinowymi przysłał – odpowiedział gajowy, dumnie wypinając pierś. – Co prawda nie wiem o co mu chodzi z tą produktywną koordynacją w sprawach międzyleśnych i jaki czynnik utrwalania ogólnoleśnej stabilności i bezpieczeństwa miał na myśli, ale liczy się gest, no nie? Może nawet przyleci dzisiaj na meczyk i zaprosi mnie do loży? – westchnął z nadzieją. – Moglibyśmy wtedy razem kibicować swoim…
– Zwariowałeś? Chcesz, żeby mieszkańcy lasu się domyślili, co jest grane? – jęknął zajączek.
– A co, zazdrościsz? Ty już i tak idziesz w odstawkę! Mówiłem ci, że w końcu sezon ochronny się na ciebie skończy, chłe, chłe, chłe! – gajowy ponownie zarechotał. – Nie pomoże ci nawet sojusz z dinoschetynozaurem, bo za długo go odciąłeś od kapuchy, a on ci tego nie daruje!
– Dobra, dobra… – mruknął zajączek. – Nie z takich opresji już wychodziłem. Propaganda sukcesu to naprawdę świetny wynalazek czerwonych świń… – dorzucił, pochylając się nad murawą.
Zerwał garść trawy. Powąchał – pachniała smakowicie! Czyżby nadawała się na soczek? Włożył trawę w usta i zaczął powoli przeżuwać. Po chwili na jego twarz wypełzł błogi uśmiech.
– Gajowy, wiesz, co to jest przełom cy… cyli… cyliwizacyjny?
– Nie…
– Ja też jeszcze nie wiem, ale czuję, że jest na wyciągnięcie ręki, chłe, chłe, chłe! – zarechotał zajączek. – Nie wierzysz? To padaj na murawę i gryź trawę – sam się zaraz o tym przekonasz!