Zagęszcza się sytuacja wokół Syrii i Iranu
07/10/2012
559 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Wyłowiony z sieci, doskonały artykuł, przedstawiający celnie obecny rozkład sił na Bliskim Wschodzie i ukazujący całą brudną taktykę kreatorów wojny.
Na naszych oczach toczy się rozgrywka pomiędzy Zachodem i jego dalece autonomicznym pupilem Izraelem, a Rosją. Wynik tej rozgrywki ma ogromne znaczenie dla układu światowego. Jest to pierwszy przypadek w ostatnich z górą 20 latach, w którym Rosja skutecznie, jak do tej pory, blokuje działania pragnących ustanowić New World Order.
Klęską i ośmieszeniem Rosji było zniszczenie Jugosławii, a później upokarzanie Serbii. Rosja, będąc traktowaną jak przedmiot, bezsilnie obserwowała bandyckie operacje Zachodu w Iraku, Afganistanie, a nawet ostatnio w północnej Afryce, gdzie mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju wykiwaniem Rosji, mającej już status podmiotu na scenie międzynarodowej. Ale z Syrią trafiła kosa na kamień. Powtórzę – jak do tej pory. Podobnie jest z Iranem.
Jakie są perspektywy rozwoju sytuacji? Jak długo wytrwa Rosja, a jak długo Zachód będzie napierał i nie odpuszczał?Tego nie wiemy. Zachód dysponuje wciąż daleko szerszym arsenałem środków niż Rosja. Obecnie (4.10.12) dochodzą wieści o ataku tureckim na Syrię, Iran mówi o nasilających się cyberatakach na jego system informatyczny, w Teheranie wybuchają zamieszki (których wybuch niedawno – zapewne zupełnie przypadkowo – zapowiadał minister SZ Izraela Avigdor Lieberman).
O co tu w ogóle chodzi? Generalnie – siły judeookcydentu próbują zniszczyć niewygodne im rządy krajów arabskich, ustanowić państwa/rządy marionetkowe, zapewnić hegemonię Izraela w skali mikro oraz hegemonię USA w skali makro – basenu Morza Śródziemnego, Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, Półwyspu Arabskiego, Morza Czerwonego oraz wyjścia na Kaukaz.
Wszystkie te elementy układanki rozbijają się o program jądrowy Iranu, który stanowi clou problemu. Syria jest etapem, Iran celem właściwym. Ewentualne zbudowanie przez ten kraj bomby atomowej oznaczać będzie koniec bezkarnej supremacji Izraela w regionie. I to nie – co trzeba z całą mocą podkreślić – w sensie zagrożenia atakiem atomowym Iranu (agresja tego typu oznaczałaby spopielenie Iranu przez USA), lecz w sensie realnej siły defensywnej.
Nadal droga do tego daleka, Izrael posiada niewspółmiernie większe możliwości ofensywne, tak polityczno-militarne, jak i sabotażowe, zaś przed Iranem, na drodze do uzyskania bomby atomowej, praktycznie same przeszkody z czasem włącznie. Jednak nawet takie, potencjalne jedynie, zagrożenie dla Izraela, jest wystarczającym powodem dla krajów judeookcydentu, aby grzebać w bliskowschodnim kotle, utrzymując permanentny stan chaosu i wojny wszystkich ze wszystkimi.
Przy okazji, okoliczności obecnej awantury, dowodzą beznadziejnej słabości argumentu – używanego na Zachodzie, by porwać dla pomysłu pacyfikacji Bliskiego Wschodu ludzi, żyjących przeszłością krucjat i generalnie mitem chrześcijańskiej Europy – mówiącego o zagrożeniu arabskim/islamskim dla Europy.
Oczywiście, takie zagrożenie istnieje, ale na zupełnie innych płaszczyznach. W sensie zagrożenia militarnego, jakiejś świętej wojny wychodzącej z krajów islamskich, jest to czysty nonsens. Oto, na naszych oczach, Turcja daje się sprowokować jak dziecko we mgle na atak rakietowy z terytorium Syrii. Może się to skończyć otwartą wojną. I czyni to Turcja, zachowująca na innych odcinkach polityki zagranicznej (np. stosunki z UE, NATO) podziwu godne umiarkowanie i spryt! Siejący burzę na Bliskim Wschodzie doskonale o tym wiedzą, co naturalnie nie przeszkadza im w najmniejszym stopniu oszukiwać dalej swoje społeczeństwa, co przychodzi im zresztą z łatwością wprost proporcjonalną do tempa kurczenia się jakiegokolwiek myślenia politycznego wśród narodów Zachodu.
To, że konflikt o Syrię i Iran nie rozgorzał jeszcze na dobre, zawdzięczamy dwóm czynnikom – wspomnianej, twardej polityce Rosji, oraz umiarkowaniu administracji Baracka Obamy w tym względzie. Pamiętajmy o tym, analizując sytuację nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale i w Rosji oraz, w perspektywie wyborów, w USA.
A w Polsce? Linia rządu wydaje się podążać za linią Obamy, co jest w danym momencie korzystne. Już jednak tembr propagandy, tak rządowej (media publiczne) jak i opozycyjnej, świadczy o daleko posuniętym procesie degeneracji zrozumienia czym jest polityka w każdym wydaniu i jak przekłada się ona na interes Polski.
Nieformalna agentura neokonserwatywnych jastrzębi z USA, czyli Gazeta Polska, w takich czy innych mutacjach, z całym niby-bogoojczyźnianym towarzystwem smoleńskim, głosi obłąkańczą nienawiść do Rosji, poparcie dla neokonserwatystów oraz hasła w rodzaju „Ahmadineżad podpali świat” (przy czym prezydent Iranu przedstawiany jest w karykaturze jako Hitler). Kto ma oczy, niechaj czyta… ze zrozumieniem.
Najnowsza awantura na Bliskim Wschodzie dowodzi jeszcze jednej rzeczy – eksperyment pod tytułem „państwo Izrael” nie udał się, zakończył się klęską, wywołał cierpienia, śmierć, upodlenie milionów ludzi. W sposób stały państwo Izrael stanowi zagrożenie dla normalnego życia nie tylko setek milionów ludzi na Bliskim Wschodzie, ale uderza także w bezpieczeństwo i ekonomię światową. Może już czas pomyśleć o przeniesieniu tego państwa na gościnną ziemię amerykańską?
Adam Smiech 4.10.2012
A ja bym dodała odnośnie wyborów w USA, że tak na dobrą sprawę, nie ma znaczenia, kto wygra tam wybory, bo kimkolwiek będzie kandydat ( zawsze jeden z góry ustawionych ) – będzie rządził tak, jak mu nakażą banksterzy. Albo spotka go los Johna Kennedy’ego.
Istnieją też ciekawe przecieki na temat Romneya, kandydata na stanowisko prezydenta USA. Prawdopodobnie obaj: Obama i Romneysą siebie warci, z tym, że reprezentuja dwie różne frakcje w obrębie CIA. Romney reprezentuje syjonistów, a Obama Komisję Trójstronną. Obie te faszystowskie frakcje podżegaczy wojennych mają powiazania mafijne.
Otóż Robert Maxwell, uważany za agenta Mossadu oraz oszust finansowy Jack Lyons, zainwestowali miliony dolarów w firmę Romneya“Mitt Romney’s Bain and Company”,dzięki czemu Romney zbił fortunę.
Maxwell od Mossaduzniknął w niewyjaśnionych okolicznościach w roku 1991, po tym, jak odkryto, że ukradł setki milionów dolarów z funduszu emerytalnego pracowników.
Natomiast Lyons został skazany za udział w wielkim oszustwie giełdowym (Guinness Scandal),mającym na celu przejęcie firmy Distillers, producenta whisky i napojów.
Romney był głównym konsultantem zarządzania w Bain Company, gdy Bain został złapany i oskarżony. Podczas Guinness Scandal miał doradzać Guinnessowi [firmie która chciała przejąć znacznie większą od siebie kompanię Distillers].
Bain Capital było zarządzane z bostońskiego biura Romneya.
Lyons został wynajęty w celu założenia placówki w Wielkiej Brytanii, został też pierwszym inwestorem funduszu – za pośrednictwem swojej firmy fasadowej w Panamie. Wg Daily Telegraph Lyons zatrudnił wtedy swojego znajomego Roberta Maxwella.
Wśród inwestorów byli też ludzie z El Salwadoru powiązani z prawicowymi szwadronami śmierci.
Mit Romney jest agentem wywiadu izraelskiego. Izraelskim łacznikiem Romneya była Orit Gadiesh asystentka Ezera Weizmana i Mosze Dayana z Gabinetu Wojny, córka izraelskiego generała brygady Falka Gadiesha(urodzonego w Berlinie w 1921 jako Falk Gruenfeld) oraz Ukrainki.
"“Gadiesh jest prezesem firmy konsultingowej Bain & Company, spółki-matki Bain Capital. Była też dyrektorem zarządzającym pracującym bezpośrednio pod dyrektorem generalnym Mittem Romneyem w 1992. “Jest jak żydowska matka dla wielu ludzi w Bain” – powiedział dla magazynu Fortune w 1996 były pracownik Bain, Dan Quinn.”