Zachciało mi się psa. Wybrałem labradora.
06/04/2012
411 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Kolor biszkoptowy, wabi się Wilber (od nazwiska znanego współczesnego, nietuzinkowego filozofa amerykańskiego.)
Cóż, jak się okazuje imię psa ma związek z jego charakterem. Bo mój labrador to filozof – i to cwany 🙂
Kiedy 4 lata temu go kupowałem – chciałem sukę. Ale już były zarezerwowane. Więc wziąłem 2 miesięczną kulkę najbardziej cwaną przy misce z mlekiem.
Sikał mi robił kupki jako maluch w pokoju na gazety, które mu rozkładałem, gryzł wszystko co mógł.
Kiedy 4 lata temu go kupowałem – chciałem sukę. Ale już były zarezerwowane. Więc wziąłem 2 miesięczną kulkę najbardziej cwaną przy misce z mlekiem.
Sikał mi jako maluch po pokoju na gazety, które mu rozkładałem, gryzł wszystko co mógł.
Takie są jednak prawa szczeniaka J
Zmieniłem pracę i musiałem wyjechać ok. 80 km. Psiaka zostawiłem matce – bo żona absolutnie nie chciała się na niego zgodzić (praktykująca katoliczka). Przyjeżdżałem tylko na weekend. Matka liczy sobie sporo po 80-tce.
Matka go karmi, robi mu samochodziki z chlebkiem, smalcem i pasztetem, makarony psie plus karma sucha.
Jak miał Wilber ponad rok życia, uciekł mi ze spaceru. Wkurzyłem się na niego ogromnie. Powiedziałem matce, ok., niech spada. Niby się zgodziła a jednak następnego dnia (była zima i ok. 20 st na minusie) rzekła – może byś go poszukał?
Szukałem, jeździłem s- dem jak głupi. Wszyscy strażnicy miejscy o tym wiedzieli i obiecywali pomoc – super.
Ogłoszenie w Internecie i pies się pojawił, przywieziony ponoć z 30 km, w co nie wierzę. Bo gość, który go przywiózł, jak się okazało był wcześniej hodowcą psów. Dostał swoją kasę i spoko.
Labradory to niuchacze. Ciągle węszą. I z tego powodu są wykorzystywane m in przez służby lotniskowe, celne.
No i kochają wodę – temperatura nie gra im roli. Może być i mocno na minusie.
Któregoś dnia w roku 2009 byłem z Wilberem w Olsztynie (uwielbia podróże i sam się pcha do auta.) Na ławce koło mnie przysiadł chłopak – jakieś 19-20 lat.
Świetnie znał się na psach. Jego ojciec był celnikiem i pracował z kilkoma psami do ich starości. Powiedział mi wtedy kilka ważnych zdań, o psach.
1. Pies w służbie celnej szkolony jest wiele razy,
2. Uczony jest na wykrywanie tylko jednej substancji ( albo heroiny, albo marychy, albo środka wybuchowego. Ale tylko jednego. Czemu? Nie wiem.
3. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak nasz bagaż na lotnisku jest obwąchiwany przez wiele psiaków. Wyszkolonych na 1 substancję. Poza jego prześwietlaniem.
Labradory, ze wzgl na te ich niuchanie często widać na lotniskach. Co ciekawe, zachowują się różnie w zależności od tego czy są na służbie (mają wtedy ubraną kamizelkę służbową) czy po służbie. Na służbie nie reagują na żadne gesty ludzi – widziałem to na lotnisku Heathrow, a po służbie – już bez kamizelki – cieszą się i bawią z każdym.
Mój psi filozof z roku na rok jest coraz mądrzejszy. Wkurza mnie to jego ciągłe niuchanie. 2 razy przytargał mi z lasu ścierwa sarny i świnki. Ja wymiotwałem jak kot ale na szczęscie na spacerze był ze mną przyjaciel lekarz.