Psychiatrzy ocenili, że laryngolog, choć molestuje pacjentki, nie chce ich krzywdy. Zatem może „leczyć” dalej. Przy okazji tej sprawy wyszło iż 25 lat temu lekarz zamordował żonę tłuczkiem do mięsa – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Wacław K. ze wszystkich narzędzi najbardziej lubił posługiwać się tłuczkiem do mięsa. Od ciosów nim zginęła w 1987 r. Warszawie żona – Ewa. Szczegóły sprawy nie są znane. Wiadomo, że K. wyszedł z więzienia po zaledwie kilku latach za zabójstwo w afekcie.
Czy podobny los miał spotkać w Krakowie pacjentkę, na której chciał wymusić wycofanie zeznań o gwałt?
We wtorek 3 lipca idącą ulicą Alicję ktoś chwycił za szyję, prysnął w twarz gazem pieprzowym. Kopał w bok, bił w plecy i głowę. Działo się to w dzień, w środku Krakowa, na oczach przechodniów. Nie pozostali obojętni i uwolnili kobietę z rąk napastnika.
Okazał się nim krakowski lekarz – laryngolog Wacław K. W jego aucie – do którego chciał wciągnąć ofiarę – policja znalazła nóż kuchenny, tłuczek do mięsa, taśmę, lateksowe oraz skórzane rękawiczki i dwa egzemplarze oświadczenia o składaniu fałszywych zeznań.
Do podpisania.
K. ma dziś 58 lat, do niedawna pracował w niepublicznej przychodni przy ul. Ciepłowniczej w Krakowie. Ujmujący, szarmancki, podobał się kobietom, miał dobry kontakt z pacjentami – tak opisują go współpracownicy.
Przychodnia mieści się na tej samej ulicy, co jeden z dużych zakładów pracy. Jego władze regularnie zasilają dochód placówki zleceniami na badania okresowe. 20 czerwca na takie badania zakład wysyła dwie kobiety. Jedna z nich – Alicja – dopiero została przyjęta do pracy. Laryngolog zaczepia czekającą na korytarzu kobietę i proponuje badania na tarczycę, gdyż jego zdaniem jest ona niepokojąco powiększona. Po jakimś czasie Alicja wybiegła w szoku z gabinetu.
Podchodzi do niej koleżanka z zakładu, pytając, czy podobnie jak w jej przypadku, dotykał jej miejsc intymnych. Dziewczyny postanawiają opowiedzieć o przebiegu wizyty dyrektorce placówki. Szefowa przychodni zamiast wezwać policję, umawia pacjentki na spotkanie z lekarzem. Same więc idą na komisariat, Alicja składa zawiadomienie o gwałcie. W odwecie kilkanaście dni później laryngolog napada ją na ulicy.
K. już w 2006 r. lekarz stanął przed sądem za molestowanie. Okazuje się, że dostał kolejną szansę – by wrócić do zawodu, musiał poddać się leczeniu zaburzeń emocjonalnych. Przez prawie trzy lata był pod opieką specjalistów ze szpitala psychiatrycznego w krakowskim Kobierzynie. Medycy ocenili, że ma "osobowość symbiotyczną, którą cechuje misja nadmiernej pomocy". Choć molestuje kobiety, to nie chce ich krzywdy.