Bocznymi drzwiami, poprzedzony inwektywami o „niszczycielach mienia” rozgościł się street art, lub swojsko „sztuka ulicy”. Czy bez dodatku „ulica” to jest „sztuka” ?
Czasami przy niewielkich kosztach efekty są zdumiewające. Gdyby garbusa okleił lusterkami ktoś z wielkich; w muzealnych papuciach, w ciszy uniżonego szacunku za biletami, podziwialibyśmy wysoko ubezpieczone dzieło.
Lusterkami oklejono również słup ogłoszeniowy i duży pojemnik na śmieci, nie robią jednak tak piorunującego wrażenia.
Człowieka wspinającego się na filar estakady widzimy tylko chwilę z autobusu, tramwaju, samochodu. Trzeba się specjalnie wybrać na spacer by stwierdzić że wszystko, włącznie ze spękaniami, rysami, zaciekami, śmieciami jest namalowane.
Czasami obraz ma przekaz znacznie głębszy.
Zdjęcia autora, używać do woli.