Napisał ktoś, że w trakcie kampanii wyborczej (i referendalnej) kabareciarze i komicy ustawiają się w kolejkach do pośredniaka z braku roboty. Politycy ich wyręczają ku uciesze gawiedzi. Jest jeszcze jedna grupa zawodowa, która idzie na przymusowe bezrobocie w tym czasie. Cyrkowcy!
Męscy politycy przywdziewają szatki klaunów, kobiety uprawiają polityczna woltyżerkę bez trzymanki, wspólnie razem balansują na linie ponad (jak zwykle ponad) naszymi głowami, po to, by za czas jakiś z hukiem nam się na nie zwalić. Właściwie to zwalą nam się na głowy skutki tego całego politycznego wygłupu i to w czasie, kiedy jako członkowie tzw. wspólnej Europy będziemy się musieli zmierzyć z całkowicie nowymi i nieoczekiwanymi wyzwaniami.
Na razie udało się politykom po raz kolejny skompromitować jedno z kluczowych w tzw. demokracji narzędzi, jakim jest odwołanie się do opinii społeczeństwa poprzez referendum. Referendum stało się za to narzędziem politycznej rozgrywki, bo od początku wiedziano, czym to może się skończyć. Efektem jest utwierdzenie się w przekonaniu, że klasa polityczna niczym ten klaun sobie nieustannie z nas dworuje i nasze opinie ma głęboko w …., obniżenie się i tak już pełzającego zaufania do naszych wybrańców i instytucji państwa, ośmieszenie instytucji obywatelskich, którym łatwo przez to odmówić racjonalności w wykorzystaniu po to, by zostawić wszystko w łapach zachłannych polityków. Jedyne „narzędzie demokracji”, jakie wciąż i z dobrym skutkiem jest przez politykę wykorzystywane, to młot propagandowy, który w okresie kampanii nie ustaje w pracy, wykuwając poprawnie polityczne indywidua, zdolne do jedynie poprawnego myślenia i głosowania.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
Jeden komentarz