Proszę czcigodnego Ojca Prowincjała o stosowną interwencję u Ojca Dyrektora w celu spowodowania przeprosin i sprostowania przez Telewizję Trwam i Radio Maryja nieprawdziwych i krzywdzących informacji o mnie.
(tekst zamieszczony na Fejsbuku przez Kolezankę Elżbieta Dorota Wilczyńska)
http://www.facebook.com/elzbieta.d.wilczynska
Uwaga! W związku z brakiem sprostowania i przeprosin ze strony Telewizji Trwam, mec. Roman Giertych wystosował w dniu wczorajszym (tj. 11.01.2013 r.) list do Prowincjała Zakonu Redemptorystów i do wszystkich biskupów. Oto treść:
Wielce Czcigodny Ojciec Janusz Sok CSsR
Przełożony Prowincji Warszawskiej
Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela.
Czcigodny Ojcze Prowincjale!
Zwracam się do Ojca, jak…o do przełożonego o. Tadeusza Rydzyka CSsR, dyrektora Radia Maryja i Telewizji Trwam, w związku z sytuacją, jaka miała miejsce na antenie Telewizji Trwam w dniu 30.12.2012 r. W „Informacjach dnia” w obszernym materiale komentującym pewną plotkę polityczną padło oszczercze sformułowanie pod moim adresem: „były lider LPR przedstawia się jako zwolennik in vitro, łagodzi swój stosunek do ideologii ruchów homoseksualistów, czy wreszcie rezygnuje z rozszerzenia ochrony życia dzieci poczętych”.
W związku z tym kłamliwym pomówieniem, jawnie godzącym w moje dobre imię zwróciłem się bezpośrednio do dyrektora Telewizji Trwam z żądaniem przeprosin i sprostowania. Napisałem m.in.: „nie zmieniłem swoich poglądów odnośnie do kwestii etycznych, co do których Kościół katolicki głosi jednoznaczne stanowisko (…), nigdy nie byłem i nie jestem zwolennikiem legalizacji in vitro (…), nie zmieniłem swoich negatywnych poglądów odnośnie do ideologii ruchów homoseksualnych (…), nie zrezygnowałem z rozszerzenia ochrony życia dzieci poczętych” (pełna treść listu do o. Tadeusza Rydzyka w załączniku). Niestety nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Ponieważ oszczerstwo wyemitowane przez Telewizję Trwam narusza moje dobra osobiste i zniesławia mnie w oczach polskich katolików, proszę Ojca Prowincjała o interwencję u dyrektora tej stacji celem uniknięcia stosownych działań prawnych w tym zakresie.
Nie po raz pierwszy media podległe Ojcu Dyrektorowi podejmują kampanię zniesławiającą mnie w oczach katolickiej opinii publicznej.
Już w 2006 r. w całej serii artykułów zamieszczonych w Naszym Dzienniku atakowano mnie i moją formację polityczną posługując się kłamstwem i insynuacjami. Redakcja rozpisywała się o rzekomym wyprowadzaniu pieniędzy z LPR i sugerowała wykorzystywanie ich do wynajmowania bandytów mających rzekomo zastraszać naszych przeciwników politycznych, a dwaj redaktorzy posunęli się aż do złożenia doniesienia do prokuratury (na podstawie pomówień anonimowych informatorów), która wszczęła śledztwo w sprawie trwające ponad pięć lat. Przesłuchano ponad 500 świadków, działaczy LPR z całego kraju. W ubiegłym roku prokuratura umorzyła postępowanie nie znajdując podstaw do oskarżenia kogokolwiek, a redakcja Naszego Dziennika nigdy za te pomówienia nie przeprosiła. Wiem, że na osobiste polecenie Ojca Dyrektora dziennikarze za prowadzenie przeciwko mnie kampanii zniesławiającej otrzymywali wielotysięczne premie miesięczne. Rzekoma afera finansowa służyła natomiast PIS do eliminowania LPR z elektoratu. Był to czas sporu LPR z PIS o kwestie fundamentalne z punktu widzenia nauczania moralnego Kościoła – obronę życia, świadczenia prorodzinne (becikowe), nowy – bardziej wychowawczy – kanon lektur szkolnych (jako minister edukacji wprowadziłem do kanonu m.in. „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II). We wszystkich tych kwestiach spotkałem się z ostrym sprzeciwem PiS i popierającego to ugrupowanie Radia Maryja (nawet „becikowe” było krytykowane w Radiu Maryja i Naszym Dzienniku bez pardonu).
Ojciec Dyrektor prowadził wówczas z kierownictwem PiS negocjacje nt. wielomilionowych kontraktów rządowych na inwestycje geotermalne. Dziwnym trafem państwowe decyzje o inwestycjach w interesy Ojca Dyrektora czasowo korelowały z brutalnymi atakami na mnie i na moją formację organizowanymi w mediach mu podległych. Decyzje te podejmowali urzędnicy podlegli moim największym konkurentom w ówczesnym czasie, czyli politykom PiS. To wówczas sformułował on pod moim adresem złowieszcze zdanie: „jest już na katafalku” (uwaga ojca Rydzyka była bardzo szeroko komentowana w mediach i któregoś dnia moja mała córeczka zapytała mnie: „co to znaczy tatusiu, że jesteś na katafalku?”; jak boleśnie słowa katolickiego zakonnika przeżyła moja matka, wówczas jeszcze żyjąca, nie będę opisywał).
Skąd taka zajadłość u osoby duchownej? Mój spór z Ojcem Dyrektorem bierze swój początek od spotkania w Krakowie w 2002 r., na którym zażądał on podporządkowania politycznego i finansowego LPR jego władzy. Wówczas stanowczo i jednoznacznie sprzeciwiłem się ingerowaniu osoby duchownej w życie polityczne, uznając, że bieżąca działalność polityczna jest domeną osób świeckich. W odpowiedzi usłyszałem od Ojca Dyrektora, że zostanę zniszczony. Początkowo próbami zniszczenia politycznego było popieranie inicjatyw marginalnych Antoniego Macierewicza (Razem Polsce), czy „Dom Ojczysty”. Następnie Ojciec Dyrektor w sposób jednoznaczny poparł PiS.
W kwietniu 2007 r. LPR podjęła inicjatywę wprowadzenia konstytucyjnej ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Lider PiS Jarosław Kaczyński oficjalnie sprzeciwił się tej inicjatywie, żądając od swoich posłów, by jej nie popierali. W efekcie aż 94 posłów PiS nie udzieliło w głosowaniu poparcia wnioskowi o konstytucyjną ochronę życia (w tym sam J. Kaczyński). Ojciec Dyrektor wprawdzie publicznie zadeklarował poparcie dla naszej inicjatywy, ale de facto nie uczynił nic, by wymóc na PiS pozytywne głosowanie, gdyż prowadził w tym samym czasie inne negocjacje nad kolejnymi dotacjami rządowymi na swoje inwestycje. Dziś w mediach ojca Rydzyka występują w charakterze cenzorów mojej postawy katolickiej politycy PiS, którzy wówczas nie głosowali za życiem. (Charakterystyczne, że ówczesny poseł PiS Jacek Kurski najpierw w TVN24 w dniu 18 marca 2007 r. w programie Moniki Olejnik atakował inicjatywę konstytucyjnej ochrony życia, a następnie tego samego dnia na antenie Radia Maryja promowany był jako polityk autentycznie katolicki – tym samym dano czytelny sygnał kierownictwu PiS, że sprawa obrony życia nie jest traktowana przez Radio Maryja poważnie). W dniu głosowania projektu jeden z liderów PiS poseł Marek Suski podarł ze złości na sali sejmowej kilkanaście egzemplarzy listu skierowanego do posłów autorstwa J. E. ks. bpa Kazimierza Górnego (przewodniczącego rady ds. rodziny Konferencji Episkopatu Polski) z poparciem dla inicjatywy konstytucyjnej. W związku z postawą prezesa PiS i brakiem poparcia dla obrony życia, ówczesny marszałek sejmu Marek Jurek wystąpił z tego ugrupowania na znak protestu. Skutkiem ówczesnego głosowania w Sejmie jest dzisiejsza niepełna ustawowa ochrona życia. Dyrektorowi Radia Maryja wszystkie te fakty nie przeszkodziły w dalszym zwalczaniu LPR i popieraniu PiS, a dzisiaj mi zarzuca, że nie chcę w pełni chronić życia. Trudno o większą obłudę.
W moim najgłębszym przekonaniu – zgodnie z „Notą doktrynalną o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym” wydaną przez Kongregację Nauki Wiary z 2002 r. (podpisaną przez Kard. Josepha Ratzingera i Prefekta Abp Tarcisio Bertone) oraz z zasadami, które sformułował Jan Paweł II w encyklice Evangelium Vitae (1995) i adhortacji apostolskiej Christifideles laici (1988) – katolicy świeccy mają prawo i obowiązek czynnego i ofiarnego angażowania się w życie społeczne i polityczne, natomiast hierarchowie Kościoła mają prawo i obowiązek oceniania tejże działalności z punktu widzenia zgodności z nauką społeczną i moralną Kościoła. Sytuacja natomiast, w której rozgłośnia katolicka, będąca własnością zakonu katolickiego, oraz jej dyrektor – osoba duchowna angażuje się jednoznacznie po stronie jednej określonej partii politycznej, a nawet usiłuje kierować działaniami konkretnej partii – obiektywnie godzi w dobro Kościoła i jest sprzeczna z nauczaniem kolejnych Papieży i Soborów. Zaangażowanie Radia Maryja i osobiście jej dyrektora w promowanie jednej partii politycznej oznacza bezprzykładne szkodzenie Kościołowi poprzez dzielenie społeczności katolickiej w Polsce. Atak Ojca Dyrektora na moją osobę i wcześniej na formację polityczną, którą kierowałem jest elementem tego dzielenia. Próbuje się na siłę – wbrew prawdzie – dopasować do swoich interesów scenę polityczną w ten sposób, że każdy, kto popiera PiS prezentowany jest jako wierny nauczaniu Kościoła, a każdy, kto ośmiela się krytykować PiS jako ten, kto temu nauczaniu jest przeciwny.
Proszę czcigodnego Ojca Prowincjała o stosowną interwencję u Ojca Dyrektora w celu spowodowania przeprosin i sprostowania przez Telewizję Trwam i Radio Maryja nieprawdziwych i krzywdzących informacji o mnie.
Jednocześnie pragnę poinformować, że rozsyłam niniejszy list do środków masowego przekazu, gdyż nie zostały sprostowane wypowiedziane oszczerstwa, a chcę aby wszyscy, którzy mogli uznać na podstawie kłamliwej audycji, że odszedłem od wierności nauczaniu Kościoła, dowiedzieli się, że jest to kłamstwo.
Z poważaniem, Roman Giertych
W załączeniu: List do o. Tadeusza Rydzyka z dnia 2.01.2013 r.
Do wiadomości: – wszyscy biskupi w Polsce – massmedia
——————–
MÓJ KOMENTARZ; Uwazam ten moment za historyczny dla ruchu narodowego. Ujawniają się fakty o tym, jakie były linie nacisków i kanały finansowe ponad nami, uczciwymi ludźmi narodowości polskiej angazujacymi się calym sercem i portfelem w ZChN, Rodzinę Polską, LPR, Radio Maryja… To wszystko nalezy teraz przejrzeć i jak ludzie dorośli – powinniśmy pójść dalej z całym bagażem doswiadczeń.
/-/ Eugeniusz Sendecki