Tak się jakoś złożyło, że młoda pani od polskiego zachorowała, a zastępstwo objęła pani pedagog.
Tak się jakoś złożyło, że młoda pani od polskiego zachorowała, a zastępstwo objęła pani pedagog. Stwierdziła ona jedna, że program edukacyjny jest zbyt nudny i młodzieży się należy coś innego. Zaprosiła więc gościa. Był to redaktor, który pisał w jednej z gazet, ale bardzo, ale to bardzo chciał pisywać w "Wiodącym Tytule Prasowym". Dużo więc ćwiczył, zwłaszcza w gazecie "To, Co Jest", w której pracował. Chociaż niektórzy uważali na przykład, że to nie gazeta tylko coś niegodnego ludzkiej godności.
– Czy ktoś z was, drogie dzieci, powie mi z czego składa się gazeta? – zapytał uprzejmie pan gość.
– Z okładki – wypaliła dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Chodzi mi o zawartość – sprostował pan gość.
– Z kartek – odezwał się przejęty Sajmon, uczeń na wózku.
Pan gość głęboko westchnął i wyjaśnił dokładnie o co mu chodzi. Posypały się propozycje.
– Z wiadomości!
– Ze sportu!
– Z pogody!
– Z programu telewizyjnego!
– Z dodawanych filmów na płytach cd!
– Z krzyżówek!
– Z gołych bab!
– Z horoskopów!
– Z ogłoszeń!
– Z przepisów do jedzenia!
– Z porad kosmetyczki!
– Z porad o seksie!
– Z nekrologów!
Pan gość słuchał z pobłażaniem, gdy nagle zelektryzował go jego okrzyk:
– Z przeprosin!
– Bzdury gadasz, Hiobowski – machnęła ręką pani pedagog. – Nie ma czegoś takiego…
– Ależ jest, pokaż no – Łukaszek poprosił Grubego Maćka. – No, ten papier, w który ci stara zapakowała żarcie…
Gruby Maciek sięgnął posłusznie do plecaka i wyjął swoje śniadanie. Odwinął papier i podał Łukaszkowi.
– Przeprosiny – zaczął Łukaszek triumfującym głosem. – Wydawca gazety "To, Co Jest", Donnerwetter gie em be ha, wraz z redaktorem naczelnym i całym zespołem redakcyjnym pragną wyrazić ubolewanie z powodu artykułu o rodzinie z Bytomia, która oddała psa do uśpienia. Artykuł był zatytułowany "Mordercy! Przez was umarł piesek!! Wszyscy umrą!!!" lecz nie miał on na celu nazwanie owej rodziny mordercami. Wcale nie uważamy, żeby kiedykolwiek kogoś lub coś zamordowali. Jeśli rodzina z Bytomia poczuła się urażona, to przepraszamy. W treści artykułu wielokrotnie nazwaliśmy rodzinę z Bytomia mordercami. Nie zrobiliśmy tego celowo. Naprawdę. Tak samo jak nie zamieściliśmy celowo karykatury, na której rodzina z Bytomia morduje swoją sąsiadkę, która stanęła w obronie psa za pomocą brzytwy, siekiery, grabi ogrodowych, przegryzania gar…
– Wystarczy Hiobowski – powiedziała lekko pobladła pani pedagog i rzekła do pana gościa:
– E… Pan już idzie? Czemu?
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!