Powstaje portal 3Obieg. Nazwa zobowiązuje, mam więc nadzieję że jako pierwszy obsłuży wszystkie trzy polskie klasy. Dotychczas bowiem każda miała własne media, przez co, być może, nie wiedziała, co dzieje się w klasach pozostałych. A portal nasza klasa, czyli nie wiadomo czyja, cienko przędzie. W Polsce z jednej strony mamy bowiem burżuazję, posiadającą środki produkcji. Burżuazji jednak, jak sama twierdzi, nie stać na zatrudnianie ludzi, a jeśli już to za grosze. Mimo że stać ją na kupno paru wysp na Pacyfiku, nie tworzy nowych miejsc pracy. Nie dlatego, broń Boże, żeby wolała wyspy, na które wkrótce będzie zmuszona – jak sądzę – uciekać. Oficjalna wersja brzmi: dlatego, że jest KRYZYS. Dodajmy, całkowicie mityczny ale jakże wygodny. W Polsce zresztą, jak wszystko – […]
Powstaje portal 3Obieg. Nazwa zobowiązuje, mam więc nadzieję że jako pierwszy obsłuży wszystkie trzy polskie klasy. Dotychczas bowiem każda miała własne media, przez co, być może, nie wiedziała, co dzieje się w klasach pozostałych. A portal nasza klasa, czyli nie wiadomo czyja, cienko przędzie.
W Polsce z jednej strony mamy bowiem burżuazję, posiadającą środki produkcji. Burżuazji jednak, jak sama twierdzi, nie stać na zatrudnianie ludzi, a jeśli już to za grosze. Mimo że stać ją na kupno paru wysp na Pacyfiku, nie tworzy nowych miejsc pracy. Nie dlatego, broń Boże, żeby wolała wyspy, na które wkrótce będzie zmuszona – jak sądzę – uciekać. Oficjalna wersja brzmi: dlatego, że jest KRYZYS. Dodajmy, całkowicie mityczny ale jakże wygodny. W Polsce zresztą, jak wszystko – mistyczny. Burżuazji tej wmawia się od kilku dni, że żyje w stanie permanentnego zagrożenia aresztowaniem. Spokojnie. Za łamanie prawa pracy nikt się po nią nie pofatyguje, a ryzyko wynikające z unikania podatków wpisane jest w kapitalizm, jak w socjalizm wpisana była bieda.
Z drugiej strony czai się proletariat, a właściwie prekariat. Który albo nic nie robi, bo nikt jego pracy nie potrzebuje, albo ucieka za granicę. Ogólnie usypia go pan premier, walczący głównie o to, by inni o nic nie walczyli.
Polskim novum, stanem trzecim, jest obieralna arystokracja, czyli posłowie. Komunikujący się z trudem ze sobą nawzajem, a co dopiero z resztą motłochu. Chyba, że zbliżają się wybory. Wtedy arystokracja odnajdując, niczym zwierzęta w wigilię, ludzki język brata się z ludem organizując różne wesela w telewizji. Pośrednikami i tłumaczami, przekładającymi polszczyznę szlachecką na język motłochu, stają się wtedy dobrze opłaceni tłumacze symultaniczni, a więc podklasa celebrytów. Można ich poznać po najczęściej używanej frazie: „Ostatnie zdanie, musimy kończyć”.
A rząd? Ten obierany jest, samoobsługowo już, spośród obranej wcześniej przez motłoch arystokracji. Jego naczelnym zadaniem w tej sytuacji, co usłyszałem niedawno od samego premiera via RCA (Radio Celebryckie Agora), gdzie odpytywany był bardzo przyjaźnie przez Trzech Wieszczów, jest utrzymanie spokoju. By liczni głodni i ich dzieci sytym i ich dzieciom nie skoczyli do gardeł.
Ponieważ jednak możliwy jest wariant bułgarski, gdy to siły porządku zbratały się z siłami warcholstwa, rząd ów, czyli Rząd Spokoju Społecznego, szykuje ustawę, na mocy której policja państwa ościennego będzie mu mogła przybyć z bratnią pomocą. Czyli z odsieczą.
Nemo
Jeden komentarz