Wyrwane z kontekstu: Z grubej rury
19/02/2012
473 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy (Mk 2,5)
Wieści o cudownych uzdrowicielach rozchodzą się bardzo szybko. Nie dziwota, bo przecież powszechnie uważamy, że zdrowie jest najważniejsze.
Pojawia się ono jako pierwsze w palecie życzeń składanych na każdą okazję.
A gdy zdrowie opuści nas, lub naszych najbliższych, łapiemy się wszelkich sposobów na jego przywrócenie.
Wydajemy ostatnie oszczędności na najlepsze kliniki, na najskuteczniejsze leki, szukamy pomocy u Harrisów, Kaszpirowskich, zamawiamy mszę, i tak dalej.
Tak było też w czasach Jezusa. Wieść o Jego uzdrowicielskiej mocy przyciągała ludzi z całej okolicy tak, że tam, gdzie przebywał „nawet przed drzwiami nie było miejsca” i paralityka trzeba było spuszczać przez otwór w dachu.
A Jezus zagrał, jak to dziś byśmy powiedzieli, „z grubej rury”. Wszyscy oczekują uzdrowienia, tymczasem On mówi: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Konsternacja i zgorszenie. Jak On śmie? Niech zajmie się tym, co Mu wychodzi najlepiej, a co jest pożyteczne i nam potrzebne – to jest uzdrawianiem!
A przecież Jezus uzdrowił biedaka – tyle, że nie jego ciało lecz duszę! Zgorszonym uzmysławia, że jest to zarówno trudniejsze jak i ważniejsze. Aby nie być gołosłownym, uzdrowił go także fizycznie. I dopiero wtedy „zdumieli się wszyscy i wielbili Boga”. Uzdrowienie duszy nie wywołało podobnego entuzjazmu.
Czy my jesteśmy dziś inni?
Czy – po z górą dwóch tysiącleciach chrześcijaństwa mamy inną od współczesnych Jezusowi hierarchię wartości?
Czy mamy świadomość skarbu, jaki tkwi w mocy odpuszczania grzechów?
Skądże.
Wciąż jesteśmy mocno przywiązani do doczesności.
Wciąż kurczowo trzymamy się związanych z nią wartości.
Wciąż trzeba do nas „z grubej rury”.