Wyrwane z kontekstu: Nie wyzywaj! Naśladuj!
25/03/2012
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. (J 12,32)
Od czasu do czasu trafiają bulwersujące wieści o profanacji krzyża, które wywołują lawinę protestów zacnych ludzi w wielu krajach.
– Plakat filmu Formana „Skandalista Larry Flynt” okazał się bardziej skandaliczny od samego filmu.
– „Wielka” artystka Nieznalska we fragmencie instalacji “Pasja” umieściła na krzyżu fotografię męskich genitaliów.
– Inna „wielka” artystka, Madonna, naraziła się publicznym ukrzyżowaniem na koncercie, który odbył się rzut kamieniem od Watykanu.
– Na wystawie "artystycznej" w Awinionie znalazła się fotografia ukazująca Krucyfiks w moczu.
– W Żorach na krótko przed Pasterką chuligani spiłowali trzymetrowy drewniany krzyż, uszkodzili znajdującą się na nim figurę Jezusa i wszystko oblali czerwoną farbą.
– Mieszkańców Przemyśla zbulwersował fakt spiłowania dwóch krzyży na Wzgórzu Trzech Krzyży w Przemyślu. Krzyże zostały tam postawione w okresie międzywojennym. Po wojnie usunęły je władze PRL. W 1984 roku ponownie wróciły na wzgórze.
– Grupa MWzDM przy Pałacu Namiestnikowskim, przyniosła sklejony z kilkudziesięciu puszek po piwie „Lech” własny „krzyż” i ustawiła go obok krzyża prezydenckiego i modlących się przy nim ludzi.
– Pomysł ten zainspirował Palikota, który pod bazyliką w Oliwie pojawił się z krzyżem, sznurem serdelków i litrową butelką krajowej wódki. Do krzyża przybite było stylizowane zdjęcie arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Kiedy polityk zszedł do garstki osób, które przyszły go posłuchać, jego współpracownicy wnieśli na scenę krzyż z przymocowanymi puszkami po piwie „Lech”.
To tylko wyrywkowa lista przykładów, tych z najnowszej historii, bo przecież akty profanacji krzyża są stałym elementem życia społecznego praktycznie od początków chrześcijaństwa. Tak na dobrą sprawę mnie nie tyle przeraża ów akt sam w sobie, lecz czający się za nim cyniczny mechanizm: skandal jako narzędzie rozgłosu, reklamy.
Istotnie, dla nas, chrześcijan symbol krzyża jest esencją świętości. Wszak to na krzyżu dokonało się Odkupienie.
Nie powinniśmy jednak zapominać, że krzyż w czasach Chrystusa był symbolem hańby. Ukrzyżowanie było śmiercią sromotną, sposobem umierania zarezerwowanym dla nędzników odartych ze wszystkich (choć wówczas nielicznych) praw człowieka.
Jeśli więc gorszymy się, gdy ktoś profanuje krzyż, pochylmy głowy nad wielkością ofiary Boga-Człowieka, który z własnej woli wybrał hańbę i poniżenie, by je przekuć na Moc i Chwałę.
Jeśli nas boli to, że ktoś, operując symboliką krzyża, nabija sobie kabzę, to wczujmy się na moment w los Wywyższonego na Golgocie, który przyciąga nas wszystkich do siebie, mówiąc: jeśli kto chce pójść za mną, niech weźmie swój krzyż i mnie naśladuje (Mt 16,24).
Właśnie tak. Nie oburzaj się, nie gorsz, nie wyzywaj, bo wtedy jesteś z ludu, o którym Jezus mówił: czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie (Mt 15,8) – tylko weź swój krzyż i naśladuj.