Wyrwane z kontekstu: Kursy Nazaretańskie
18/12/2011
463 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Niech mi się stanie według Twego słowa. (Łk 1,38
Posłuszeństwo. Cóż o nim wiemy my, „postępowi” europejczycy, megalomani zapatrzeni we własne dzieła, uważający za oczywistość, iż każdą kwestię można rozsądzić zwykłą lub kwalifikowaną większością głosów?
Czasy posłuszeństwa mamy za staroświeckie. Dawniej należało się ono królom, cesarzom, grafom, baronom… Myśl oświeceniowa przyniosła Europie nowe horyzonty. Hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” zostało zastąpione innym, bardziej „postępowym”: „Wolność, równość, braterstwo”. „Oświeceni”, „wyzwoleni” rewolucjoniści odmówili posłuszeństwa nie tylko ziemskim ciemięzcom, ale także Najwyższemu. Okrutną ilustracją tego, co wart jest taki „wyzwolony” człowiek była krew spływająca z szafotów na paryskich placach.
Wiele lat później inni „wyzwoliciele” ludu podnieśli ciemny naród rosyjski przeciw ziemskiej i Boskiej władzy. Owoce? Ponad 30 milionów ofiar terroru stalinowskiego i wpędzenie połowy świata w nędzę, z której wygrzebać się będzie trudno.
Wychowani przez socjalistyczną propagandę i myśl oświeceniową jesteśmy przeświadczeni, że posłuszeństwo to przeżytek. Być może jeszcze akceptujemy je w stosunku do dzieci, ale my, dorośli? Nikt nam nie będzie dyktował, jak mamy postępować. Mamy własny rozum.
Tymczasem, o ile względem ludzi posłuszeństwo jest relatywne (muszę słuchać swojego szefa ale twojego już nie muszę), o tyle względem Boga musi być absolutne, bo jest najwyższym i najdoskonalszym stopniem miłości. Tak to też postrzegała Maryja, prosta dziewczyna z Nazaretu.
A my? Nawet, jeśli odmawiamy Anioł Pański, słów oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego, raczej nie bierzemy do siebie.
Jak wiele musimy się jeszcze nauczyć od Maryi.
Więc pobierajmy nauki z tej nazaretańskiej krynicy wiedzy i miłości. Jak się da, w trybie studiów codziennych. A jak nie – to choćby eksternistycznie.