O tym jak Sąd zniszczył mi zdrowie i życie
Kilkanaście lat temu zostałem pozwany przez obcą mi kobietę, że jestem ojcem jej syna. Po krótkiej rozprawie zostałem uznany przez sąd za ojca tego dziecka. Po latach udało mi się zrobić prywatne badania DNA. Wykazały, że w 100% nie jestem ojcem przypisanego mi dziecka. Badania zlecone oficjalnie przez prokuratora potwierdziły badania prywatne. W międzyczasie były: więzienie, udary mózgu, interwencje komornika który zabrał mi wszystko i dbał o to abym nigdy nie stanął na nogi o własnych siłach. Jeszcze takie szczegóły jak zszargana opinia i etykieta człowieka, który nie dba o własne dziecko. Myślałem, że to już koniec moich kłopotów. Wkrótce dowiedziałem się, że według prawa dalej jestem ojcem i mam obowiązek płacenia alimentów.To, że nie jestem biologicznym ojcem dziecka oraz, że został ustalony w śledztwie prawdziwy ojciec nie ma najmniejszego znaczenia. Ważny jest wyrok z przed lat, prawomocny i nie do podważenia. Według niego dalej jestem ojcem. KONIEC. Kropka.
Tak wygląda skrócona wersja zdarzeń. Jeśli ktoś nie ma cierpliwości niech dalej nie czyta. Będzie bardziej szczegółowy opis mojej wieloletniej walki z tzw. „wymiarem sprawiedliwości.” Nuda. Tylko dla wytrwałych.
Przedstawię najpierw bohaterów tego dramatu.
Może zacznę od kobiety, która mnie wrobiła.Rozwódka z czworgiem dzieci. Ze spornym dzieckiem nawet z pięciorgiem. O takich kobietach mówi się „kobieta bluszcz”: czepia się każdego faceta bez względu na to czy jest kawalerem czy żonatym mężczyzną. Wiem coś na ten temat bo przez lata grałem po weselach i zabawach w lokalnym zespole muzycznym. Dzięki temu mogłem zaobserwować co nieco. Często przychodziła na zabawy na których grałem. Sama. Zawsze wychodziła w towarzystwie. Domyślam się, że miała w swoim portfolio chyba większość żonatych facetów z okolicy.
Bogdan. Biologiczny ojciec dziecka. Menel. Alkohol i tym podobne sprawy. Kiedyś przez parę miesięcy był moim osobistym kierowcą.
Sędziowie sądu Rejonowego w N.S. Dzięki nim przez długi czas myślałem, że żeby zostać sędzią w Polsce trzeba wykazać się inteligencją IQ na poziomie 28pkt, (gdzie IQ ślimaka 26, a żółwia 30).Byłem kiedyś pewien, że inteligencja wyższa jest elementem dyskwalifikującym do tego stanowiska. Myliłem się. W każdym zawodzie 10% stanowią dobrzy fachowcy, 5% znakomici, a pozostali to zwykli partacze. Sądy, niestety, nie są tu wyjątkiem. Cdn…