Wychowanie do samozagłady
16/11/2012
400 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Teraz, szatańskie plemię przystąpiło do ostatecznej rozprawy z ludzkością, niszcząc jej materialne podstawy egzystencji, poprzez stopniowy, ale nieubłagany demontaż realnej gospodarki, bez której byt fizyczny człowieka nie może mieć miejsca.
Obserwując rozwój sytuacji na arenie międzynarodowej można dojść do wniosku, że milowymi krokami zbliża się krytyczny moment w dziejach ludzkości.
Oligarchia finansowa rządząca niepodzielnie światem zachodnim czuje się już wystarczająco pewnie w dziele narzucenia „ostatecznego rozwiązania” rządzonym przez siebie społeczeństwom, oraz intensyfikowania agresji wymierzonej w te, które jeszcze nie ugięły się pod ciężarem jej dyktatu.
Walka o dominację nad ludzkością szatańskiego plemienia, którego awangardę wspomniana oligarchia stanowi, jest tak stara jak historia cywilizacji śródziemnomorskiej. Dopiero jednak w dobie globalizmu jego triumf stał się niezaprzeczalny. Ponieważ głównym orężem plemienia były i są finanse, przeto symptomy tego triumfu najwyraźniej widać w tej właśnie sferze.
Znany amerykański ekonomista Jeffrey Sommers tak charakteryzuje obecną sytuację[i] :
Financjalizacja gospodarki, która doprowadziła do obecnego kryzysu jest symptomem głębszych problemów. Sprytni ludzie, uznając obecne możliwości rzeczywistej gospodarki za zbyt ograniczone, stworzyli wirtualny finansowy świat z wydawałoby się bezgranicznymi możliwościami. Jednakowoż ten wirtualny świat wspiera się na realnej gospodarce. Aby bowiem finanse mogły przynosić konkretne korzyści, rzeczywista gospodarka musi się normalnie rozwijać.
Przekładając powyższy cytat na lapidarny język, można stwierdzić co następuje: aby finansiści mogli czerpać korzyści ze swych wirtualnych machinacji, masy zwykłych śmiertelników muszą wytworzyć te dobra, które można będzie przywłaszczyć sobie za pomocą tychże machinacji.
I w tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy. Bowiem wszystkie zasadnicze pociągnięcia finansowej oligarchii w okresie rozwiniętego globalizmu uderzają bezpośrednio w podstawy realnej gospodarki. I to też tłumaczy fenomen najnowszego zjawiska, jakim jest gwałtowne rozprzestrzenianie się nędzy w świecie zachodu.
Zachód, który od kilkuset lat czerpał bogactwo ze swych zamorskich koloni, którego od z górą sześćdziesięciu lat nie spotkał żaden kataklizm, który posiada przodującą technologię i nowoczesną infrastrukturę, który przez ostatnie dwie dekady wyciągnął wszelkie soki życiowe ze swych nowych wschodnioeuropejskich kolonii, nagle popada w biedę. Nie można wytłumaczyć tego zjawiska w sposób racjonalny inaczej niż stwierdzając, że jest to efekt działań wirtualnego sektora finansowego[ii]. Zdają sobie z tego sprawę coraz szersze kręgi zachodnich społeczeństw, stawiając coraz bardziej zdecydowany opór władcom prowadzącym ich ku ruinie.
W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, jak to się stało, że syte, bogate i dobrze zorganizowane społeczeństwa zachodu, mogące na dodatek chlubić się palmą pierwszeństwa w zakresie egoizmu i umiejętności cynicznej eksploatacji słabszych nacji, pozwoliły doprowadzić się do takiej sytuacji?
Amerykańscy badacze tego zagadnienia[iii] wyszczególniają trzy zasadnicze elementy, które umożliwiły światowej oligarchii osiągnięcie tego sukcesu. Są nimi: edukacja, media i rozrywka.
Systematyczne obniżanie poziomu edukacji, a w szczególności nauk ścisłych rozwijających umiejętność logicznego rozumowania, stanowi niezmienny trend w świecie zachodu. Jego celem jest zatrzymanie rozwoju intelektualnego obywateli na poziomie dwunastolatka. (sześcioklasisty), który gwarantuje łatwość manipulacji i podatności na wszelkie techniki inżynierii społecznej.
Wbrew kłamliwej propagandzie o wyższości „renomowanych” zachodnich uczelni, marność tamtejszej edukacji nie kończy się na szkołach średnich, ale obejmuje również uniwersytety. Autentycznie kwalifikowane kadry zachód czerpie z krajów trzeciego świata, takich jak Indie, gdzie poziom edukacji jest ciągle wysoki, a wielkość populacji gwarantuje możliwość wyselekcjonowania wystarczającej liczby wybitnych absolwentów, którym oferuje się na zachodzie studia magisterskie i doktoranckie. Po ich ukończeniu zasilają oni awangardowe kadry zachodniej nauki i techniki, uwiarygodniając jednocześnie nieprawdziwe twierdzenia o wysokim poziomie zachodnich uczelni.
Z tego też powodu jedną z pierwszych „reform” jakie zafundowano Polsce po 1989 roku było dostosowanie systemu edukacyjnego do „standardów unijnych”. Zachód nie mógł sobie pozwolić na pozostawienie w swej sferze wpływów autentycznie dobrych szkół.
Równolegle z obniżaniem poziomu edukacji, szło przekształcanie systemu szkolnictwa z elitarnego na egalitarny. Obecnie każdy, kto ma ochotę oraz trochę funduszy, lub przyzwolenie na zaciągnięcie stosownego kredytu, może uzyskać tytuł naukowy. Ograniczone zdolności i intelekt nie stoją już żadnemu chętnemu na przeszkodzie. W rezultacie tytuł takowy nie gwarantuje już żadnego poziomu wiedzy, ani też możliwości kariery jego posiadaczowi.
Dzięki czemu dochodzimy już dziś do prawdziwych absurdów. Przeprowadzona niedawno wyrywkowa ankieta[iv] wśród barmanów z Nowego Orleanu wykazała, że prawie wszyscy posiadają wyższe wykształcenie i prawie wszyscy wloką za sobą garb długu studenckich pożyczek. Opisana sytuacja nie jest ewenementem w skali amerykańskich metropolii.
Prawie całkowite zawłaszczenie głównych mediów przez światową oligarchię stanowi drugi istotny czynnik w umysłowym zniewalaniu społeczeństw. Oprócz propagandowych kłamstw służących interesom oligarchów, znaleźć w nich można jedynie trywialne nieistotne wiadomości powodujące zacieśnianie i spłycanie horyzontów intelektualnych odbiorcy. Wszechobecna autocenzura dyscyplinuje „wybitnych redaktorów”, sprawiając, że nie wychylają się oni poza zakreślone ramy. Najmniejsze nawet wykroczenie w tym aspekcie powoduje to, że „pan redaktor” odstawiony zostaje od żłobu. W porównaniu z tym systemem, bizantyjska struktura komunistycznej cenzury wydaje się być śmieszną i nieefektywną zabawką.
Trzeci element, znany już w starożytności pod pojęciem panem et circenses[v], polega na dostarczaniu pospólstwu absorbujących czas rozrywek na tyle bezwartościowych, z poznawczego punktu widzenia, żeby nie stymulowały jego intelektu, a odwracały uwagę od otaczającej go rzeczywistości. Idealnie nadają się do tego wszelkie zawody i imprezy sportowe, które na dodatek zaspokajają u niego naturalną potrzebę życia w społeczności, która dawniej dawała swój wyraz w patriotyzmie. Teraz zaś kibice udekorowani klubowymi barwami tłuką sobie nawzajem mordy, nie myśląc nawet o zbiorowych potrzebach i prawach społeczności, które są w międzyczasie permanentnie gwałcone przez rządzących oligarchów.
System ten, działający na zachodzie od wielu pokoleń, doprowadził już do zupełnego zezwierzęcenia większość populacji. Do tej pory jednak degrengolada ta dotyczyła wyłącznie sfery psychicznej człowieka, nie zagrażając jego bytowi fizycznemu.
Teraz, szatańskie plemię przystąpiło do ostatecznej rozprawy z ludzkością, niszcząc jej materialne podstawy egzystencji, poprzez stopniowy, ale nieubłagany demontaż realnej gospodarki, bez której byt fizyczny człowieka nie może mieć miejsca. Stanowi to więc formę „miękkiego ludobójstwa”, które na dzisiejszym zachodzie można nazwać sprawiedliwością dziejową. Bowiem do tej pory, ludobójstwu „twardemu” jak i „miękkiemu” poddawani byli jedynie tubylcy z kolonii.
Na Narodzie Polskim jego „twardą” wersję zastosowano w ostatniej wojnie, a „miękką” przez ostatnie dwudziestolecie. Niestety, w tym ostatnim okresie pozbawiono Polaków również pamięci narodowej, więc nie zdają sobie oni z tego wszystkiego sprawy