Poniższy tekst oraz kolejne, które umieszczę w ciągu następnych kilku dni, powstały pomiędzy I a II turą wyborów prezydenckich w czerwcu 2010. Pierwotnie zamieszczone były na moim prywatnym blogu, bo pisane były z myślą o wąskim gronie moich znajomych. Wydaje mi się jednak, że ich treść nie uległa dezaktualizacji stąd pomysł umieszczenia ich na nowym ekranie na "szerokich wodach". Miłego czytania. Zacznę od początku, żeby była jasność. W wyborach parlamentranych (2005 i 2007) oraz prezydenckich poparłem partię i kandydata PO. Uwierzyłem wtedy jak wielu moich rówieśników, że nie ma większej różnicy pomiędzy PO i PiSem, obie partie miały być prawicowe. Tym bardziej, że koalicję tych dwóch partii traktowano jako pewnik, więc głosowanie którąkolwiek z nich oznaczało domyślnie ten sam obóz. […]
Poniższy tekst oraz kolejne, które umieszczę w ciągu następnych kilku dni, powstały pomiędzy I a II turą wyborów prezydenckich w czerwcu 2010. Pierwotnie zamieszczone były na moim prywatnym blogu, bo pisane były z myślą o wąskim gronie moich znajomych. Wydaje mi się jednak, że ich treść nie uległa dezaktualizacji stąd pomysł umieszczenia ich na nowym ekranie na "szerokich wodach". Miłego czytania.
Zacznę od początku, żeby była jasność. W wyborach parlamentranych (2005 i 2007) oraz prezydenckich poparłem partię i kandydata PO. Uwierzyłem wtedy jak wielu moich rówieśników, że nie ma większej różnicy pomiędzy PO i PiSem, obie partie miały być prawicowe. Tym bardziej, że koalicję tych dwóch partii traktowano jako pewnik, więc głosowanie którąkolwiek z nich oznaczało domyślnie ten sam obóz. Zagłosowałem na PO, ponieważ moja najbliższa rodzina robiła podobnie, co więcej wtedy swoje poglądy określibym mianem liberalnych. Po 2005 roku zaczął się medialny cyrk, który doprowadził do zmiany rządu w 2007 roku. Wtedy jeszcze politykę śledziłem sporadycznie na ekranie telewizora i przyjmowałem wiadomości płynące z eteru jako obiektywne. Na dodatek wychodziłem z założenia, że dopóki polityka nie dotyka mnie bezpośrednio, tak i ja będę się trzymał od polityki z daleka. Pod koniec 2009 roku kilka wydarzeń skłoniło mnie do pochylenia się nad polską polityką i rozpoczęcia śledzenia naszej sceny. Im większą zdobywałem wiedzę, im byłem bardziej wnikliwy, tym bardziej dostrzegałem błędność swoich poprzednich decyzji. Tak, to prawda "wiedza to potęga" i właśnie tą wiedzą będę starał się podzielić w swoich kolejnych wpisach. Zapewniam, że lektura nie będzie lekka, ponieważ ma skłaniać do samodzielnego myślenia i do samodzielnego odpowiedzenia sobie na pytanie… w jakiej Polscę chcę żyć, w jakiej Polsce chcę aby żyły moje dzieci. Mam nadzieję, że, tak jak w moim przypadku, wybór kandydata nie będzie opierał się na wierze, zapewnieniach lub uprzedzeniach, co do poszczególnych osób, ale na WIEDZY.
"Każde drzewo poznaje się po jego owocach. Nie zbiera się fig z cierni ani winnych jagód z głogu." Łk 6:44
Ten fragment z Pisma Świętego doskonale odda ducha tej pracy. Będę się skupiał na owocach. Będę je wskazywał, ale również pokazywał ciernie i głóg, które nie pozwalają dobremu owocowi wyrosnąć.
W następnym wpisie zajmę się obalaniem mitów m.in braciach Kaczyńskich, ich rządach i elektoracie.
Ponieważ liczę na zaangażowanie czytających, więc każdego dnia będę starał się zadawać "zadanie domowe". Przy okazji odrabiania takich zadań można trafić na ciekawe artykuły, jak również dojść do interesujących wniosków. Niektóre zadania rozwiąże Google, nad innymi trzeba trochę popracować, ale myślę, że warto.
Zadanie na jutro:
Zapraszam do zabawy.
Linki na dzisiaj: