Byłem ciekaw, jak postępowe media ustawią się do głośnego „manifestu Mellera”. I w jakim kierunku czerscy pasterze poprowadzą owczarnię, by po takim szokującym wyznaniu niewiary w rządzącą partię stado na dobre się nie rozpierzchło.

Założyłem, że prędzej generał Cieniuch założy hełm na lewą stronę, niż salon zrezygnuje z filtrowania niewłaściwych treści. Szczególnie zaś tych treści, które w ustach czołowego trendsettera są niewłaściwe najbardziej.

I nie pomyliłem się.

 

Jak wiemy, Marcin Meller wręczył niedawno drogą internetową wypowiedzenie Platformie, wymawiając jej przy okazji przyjaźń umocnioną „w holu Fokusa w 2007 roku”. Meller wyliczył dość szczegółowo kilka powodów, dla których opuszcza zieloną wyspę miłości, a wśród nich jeden, który jakoś tak przypadkiem ginie w omówieniach, skrótach i komentarzach. Otóż kto chce ten pamięta, że Meller, wśród pretensji o kreatywną księgowość w ZUS i OFE, aferę hazardową i tolerowanie „Mirów” i „Zbychów”, o blamaż drogowy i kolejowy ministra Grabarczyka, smoleński ministra Klicha i budo-ruski prezydenta Komorowskiego, wymienia także ten: „Wasze służby specjalne inwigilują dziennikarzy jak żadna władza dotąd”.

 

I właśnie tę pretensję mainstream chce najwyraźniej „zniknąć”.

 

Przykłady? „Polska the Times” tak omówiła manifest Mellera: „Wśród błędów Platformy redaktor wylicza pobłażliwość w stosunku do ministrów Cezarego Grabarczyka i Bogdana Klicha oraz nadmierną inwigilację dziennikarzy przez służby specjalne. "Teraz, opowiadając o zielonej wyspie, wchodzicie na moją emeryturę" – dodaje”.

Trzeba przyznać, że autor „PtT” elegancko poradził sobie z problemem. Ciężki zarzut Mellera dotyczący specsłużb jest już jedynie „nadmierną inwigilacją”.

Tymczasem z depeszy PAP przedrukowanej w „Gazecie Wyborczej kwestii kontroli totalnej już nie ma, za to sporo cięć: „„List otwarty, w którym odwołuje swoje poparcie dla Platformy, napisał naczelny "Playboya" Marcin Meller. "Moja cierpliwość się wyczerpała. Nawet straszak w postaci powrotu PiS-u do władzy już na mnie nie działa. (…) minister Grabarczyk za totalny bajzel na kolei dostaje w nagrodę kwiaty. Minister Klich nie ponosi odpowiedzialności za Smoleńsk, (…) opowiadając o zielonej wyspie, wchodzicie na moją emeryturę" – punktuje Meller””.

 

Jak widać właściwe akcenty zostały przywrócone, a tutorial – jak sobie radzić z „wyskokiem” Mellera – wytyczony.

 

Gospodarcze grzechy i zaniechania wyznawcom politycznego networku wytłumaczyć się przecież da. Sposobów na kanalizowanie „błędów i wypaczeń” najnowsza historia Polski podsuwa co niemiara. Dowcipom arystokraty z Budy Ruskiej też w razie czego łatwo dobudować symetrię – archiwa salonowych mediów są zapewne pełne niezużytych całkiem narzędzi „demaskowania” Lecha Kaczyńskiego. Ale jak ludziom, kochającym PO zrywem szczerym i pierwszym, wytłumaczyć, że to co miało być immanentną cechą ponurego, podsłuchującego i śledzącego każdy krok maluczkich PiS-u, jest w rzeczywistości domeną tolerancyjnej, postępowej i liberalnej partii miłości?

 

No właśnie tak. Formatując rzeczywistość.

 

Ta sama „GW” publikuje właśnie list Przemka L., studenta z Opola. Sformatowany już młody wykształcony (zapewne treść manifestu zna z „Wyborczej, wnoszę, bo sam zaczyna od tego, że jak uprawie jogging, to z Tok FM na uszach:) pisze tak: „Meller przywołuje mnogie wpadki PO, niedotrzymane obietnice, aferę hazardową, kreatywną księgowość przy ZUS-ie i OFE”.

O „służbach inwigilujących dziennikarzy jak żadna władza dotąd” ani słowa.

 Student z Opola już wie, a niedługo wszyscy się dowiemy, że Mellerowi po prostu chodziło kasę.

 

I o to cho – jak mówią młodzi, ale niewykształceni. My, mainstreamowcy, jakoś się dogadamy, nieprawdaż? Po co w to mieszać służby specjalne.

 

Linki:

http://www.polskatimes.pl/fakty/367720,naczelny-playboya-ostro-krytykuje-po-czy-to-poczatek-buntu,id,t.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,9094075,PO_szuka_recepty_na_spadek_notowan.html

http://wyborcza.pl/1,95892,9104531,Pelzajacy__cichy_bunt_platformerskich