Najwyraźniej teoria pana premiera, wedle której „podsłuchy” są efektem działania „mafii węglowej” czy „kelnerskej” jest błędna. Dla uważnego obserwatora naszej „sceny PO-litycznej” jasne jest, że za wszystkim kryją się… cykliści.
1.
I znowu kolejna wtopa. Tym razem w Katowicach.
Tajne dokumenty dotyczące policyjnej operacji przeciwko handlarzom narkotyków, zginęły z Centralnego Biura Śledczego w Katowicach. Jak podkreśla jeden z funkcjonariuszy, „jeśli zagubione dokumenty wyciekną, będzie wstyd na cały kraj” – czytamy w serwisie Gazeta.pl. (…)
Metody działania wykorzystywane przez agentów biura objęte są tajemnicą. To samo dotyczy większości dokumentów związanych z ich pracą. Dostęp do tajnych danych mają tylko wybrani oficerowie, a każdy z nich, chcąc zapoznać się z materiałami, musi wpisać się do odpowiedniego rejestru. Ta sama procedura obowiązuje podczas zwrotu niejawnych materiałów. Ma to zapewnić bezpieczeństwo agentów oraz ludzi z nimi współpracujących.
Jak donosi Gazeta.pl w katowickim zarządzie CBŚ zaginęły tajne dokumenty dotyczące operacji przeciwko gangsterom, którzy zajmowali się handlem narkotykami. W jednostce przeprowadzono błyskawiczną inwentaryzację w efekcie, której dokumenty jednak nie odnalazły się. (…)
Komendant główny wszczął już postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Jednakże rzecznik dyscyplinarny uznał, że nie doszło do złamania procedur w obiegu tajnych dokumentów. Kierownictwo CBŚ zapewnia, że informacje można odtworzyć, a ich zaginięcie nie stwarza zagrożenia.
Gazeta.pl informuje, że to już drugi taki przypadek w katowickim CBŚ. Trzy lata temu zaginęła tam teczka z danymi informatora, który wystawiał agentom transporty narkotyków. W katowickiej jednostce trwał wtedy konflikt między policjantami, który zakończyła wymiana personalna na wszystkich stanowiskach kierowniczych.
(jam)*
2.
Znowu nic się nie stało? Zdaniem rzecznika dyscyplinarnego nie doszło do złamania procedury obiegu tajnych dokumentów, tyle tylko, że one po drodze gdzieś wyparowały!
Ale nic to, bo zdaniem (od)rzecznika kierownictwa CBŚ dokumenty można odtworzyć.
A to, że oryginały w tej chwili zapewne czytają ich „bohaterowie” to nic nie znaczący przypadek w pracy. Najwyżej jakiś świadek straci oczy, albo po prostu go zabiją. Ważne, że żaden funkcjonariusz nie straci nawet premii.
3.
To nie jedyny taki przypadek w historii śląskiej policji. Kilka lat temu wyciekły dane z Krajowego Systemu Informacji Policji i trafiły do miejscowej grupy przestępczej. Powiadomienie prokuratury nic nie dało, bo umorzenie postępowania nastąpiło w ciągu niespełna miesiąca. Ba, zażalenie na powyższe zostało odrzucone, jako że osoba donosząca (której to dane pochodzące z ostatniego ćwierćwiecza zostały ujawnione lokalnym bandziorom) wg obowiązujących przepisów nie była poszkodowaną w sprawie, więc nie mogła się skutecznie skarżyć.
4.
Swoją drogą funkcjonowanie KSIP wskazuje w sposób wyraźny, jak bardzo iluzoryczne są nasze konstytucyjne prawa.
W wyroku z dnia 7 sierpnia 2013 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że Policja ma prawo przetwarzać dane osób, które były kiedykolwiek oskarżone lub skazane.
Przemawia za tym interes publiczny – bezpieczeństwo i względy prewencyjne. **
Żeby było weselej – informacje w wersji papierowej przechowywane mogą być nawet 50 lat.
To, że nastąpi zatarcie skazania, albo też osoba umieszczona w rejestrze zostanie w końcu uniewinniona, jest bez znaczenia.
Ot, policyjnie notowani…
5.
Zbiory państwowe puchną od informacji zebranych o obywatelach. Z drugiej strony postępujący rozkład państwa powoduje coraz większą nieszczelność ich ochrony.
A to oznacza coraz łatwiejszy do nich dostęp osób i grup, przed którymi właśnie powinny być szczególnie strzeżone.
Postępująca degeneracja moralna społeczeństwa dotyka również funkcjonariuszy. Do katowickiej siedziby CBŚ nie mógł wejść przecież jakiś przypadkowy przechodzień i zwinąć leżące na biurku akta!
A to oznacza, że ktoś wewnątrz Biura (nazwanego przez twórców polskim FBI – chyba dla żartów?) jest kretem. Za pieniądze wyniósł materiały dotyczące dochodzeń prowadzonych przeciw najgroźniejszych przestępcom – handlarzom narkotyków?
No, chyba że okaże się, że papiery zniszczyła sprzątaczka, zalewając je kawą.
Historia wszak odnotowała już taki przypadek…
6.
Teoria pana premiera, wedle której za „podsłuchami” kryje się „mafia węglowa”, jest błędna. Dla uważnego obserwatora naszej „sceny PO-litycznej” jasne jest, że wszystkiemu winni są… cykliści.
Afery w Polsce pojawiają się bowiem cyklicznie.
27.06 2014
______________________
* – http://wiadomosci.onet.pl/slask/zaginely-tajne-dokumenty-z-katowickiego-cbs/58ebn
** – II SA/Wa 1885/10, II SA/Wa 2328/12
Jeden komentarz