Nie we wszystkim zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim, począwszy od kwestii JOW po wolny rynek i tak można by długo wyliczać.
Tego lata nie powstanie żadna nowa siła społeczna, która miałaby jakiekolwiek szanse na choćby jeden mandat. Próba zorganizowania „politycznego partnera” nie pomoże PiS i Kaczyńskiemu, a wręcz przeciwnie – namiesza tylko w głowach ich elektoratowi.
Głośno ostatnio o możliwości delegalizacji PiS. W tym nasilającym się jazgocie tak naprawdę nie o likwidację partii Kaczyńskiego chodzi, a o kolejne obrzucenie go błotem. Z mieszanymi uczuciami czytam opinie tych spośród nas, którzy z przejęciem i troską próbują mnie przekonać, iż delegalizacja PiS nie jest możliwa, powołując się przy tym na zapisy Konstytucji oraz ustawy o partiach politycznych. Nie muszą mnie przekonywać, bo zdaję sobie sprawę z karkołomności i nierealności pomysłu zlikwidowania opozycyjnej partii popieranej przez 1/3 wyborców.
Zapewniam was, że nie mają co do tego złudzeń także ci, którzy od kilkunastu dni próbują do delegalizacji PiS nawoływać. Sam Ryszard Kalisz przyznał, że bardzo trudno będzie udowodnić, iż działalność partii Kaczyńskiego jest niedemokratyczna, a tym samym doprowadzić ją do likwidacji. Ci, którzy boją się PiS mówią wciąż o jego delegalizacji tylko dlatego, aby znów zapędzić jedyną realną opozycję do kąta i obrzucić błotem, zohydzić w oczach wyborców.
Ta narracja, że PiS jest antydemokratyczny, że dzieli zamiast łączyć, że niszczy zamiast budować prowadzona jest od dawna i będzie najważniejszym elementem kampanii PO w jesiennych wyborach. I jedyne co my, internetowa społeczność zgromadzona w Nowym Ekranie możemy zrobić, to tę narrację zmieniać. Powinniśmy pisać o totalnej miałkości działań PO, a nie zajmować się tym, co ktoś powiedział o PiS, trzeba wytykać błędy i zaniechania rządzących, a nie analizować ich ataki na Kaczyńskiego.
Pomysł, aby budować alternatywę dla PiS i apel „by Jarosław Kaczyński pomógł w powstaniu nowego politycznego partnera, z którym w przyszłości może wspólnie i skutecznie rządzić” uznać muszę za spóźniony co najmniej o rok. Dziś, na kilka miesięcy przed wyborami, nawoływanie do budowania czegoś obok jedynej realnej siły opozycyjnej uznać muszę za działanie na szkodę tej opozycji. Tego lata nie powstanie żaden nowy ruch polityczny, który miałby jakiekolwiek szanse na choćby jeden mandat w parlamencie. A próba jego zorganizowania namiesza tylko w głowach elektoratowi PiS.
Jeśli są wśród nas tacy, którzy chcą wesprzeć Jarosława Kaczyńskiego w jego samotnej walce z postkomunistycznym establishmentem, to nie organizujcie mu pod nosem „politycznego partnera”. Raczej ze wszystkich sił pomóżcie zmienić polityczną narrację. Pokazujcie indolencję władzy, przemilczane przez media błędy rządzącej koalicji. Nie dyskutujcie z przeciwnikami o wadach PiS i Kaczyńskiego, ale o niedostatkach III RP, o kłamstwach stojących na czele państwa polityków.
Przypominajcie zwykłym ludziom, że polityka nie polega na budowaniu zgody i wzajemnej miłości, ale na sporze o kształt państwa, że ten spór jest immanentnie wpisany w istotę polityki. Powtarzajcie wyborcom, że ci, którzy chcą urządzić państwo inaczej niż to robi obecna władza, mają do tego prawo, a ci którzy im tego prawa odmawiają sprzeniewierzają się zasadom demokracji
To najlepszy sposób, aby pomóc Kaczyńskiemu. A warto to zrobić, bo to jedyny polityk, który chce i jest w stanie Polskę zmienić. PSL i SLD to partie, które, sprzedadzą się każdemu, kto da im trochę władzy i synekur. Możliwe, że kupi je PiS, musi jednak pokonać jesienią PO. A zrobi to tylko wtedy kiedy wszystkie ręce rzucimy na jeden pokład. Jestem przekonany, że stare żeglarskie wezwanie całej załogi do ratowania statku przed niebezpieczeństwem to najlepszy sposób, aby odsunąć PO od władzy i urządzić nasze państwo od nowa, tak aby bardziej niż dotąd było nasze.
Nie tylko o sporcie - w blasku slonca, bez sciem i mrocznych tajemnic.