Były prezes PZU Cezary Stypułkowski triumfuje nad Jackiem Kurskim. Wygrał ostatecznie proces za twierdzenia Kurskiego iż kampanie wyborczą PO w 2005 r. sponsorowało PZU. Kurski będzie musiał wykupić drogie przeprosiny. A jak było naprawdę?
O tym, że afera biloboardowa była w kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej w 2005 r. pisałem już 5 lat temu. Kurski postąpił nierozważnie "chlapiąc" o niej w studiu telewizyjnym nie mając dowodów. Poszlaki jednak były więcej niż mocne. Oto mój komentarz do pierwsze przegranej Jacka Kurskiego w tej sprawie. Moim zdaniem nic nie stracił na aktualności i może być komentarzem do wyroku w jego przegranej ws. Stypułkowskiego.
„Wyrok w sprawie Kurski-Tusk sugeruje, że nie było afery bilboardowej. To oczywista nieprawda, bo afera była, a PO powinno się wytłumaczyć z raportu Fundacji im. Stefana Batorego, która zebrała dowody wskazujące, że Kurski mówiąc o mechaniźmie przepływu bilboardów z PZU do PO mógł mieć rację.
Kampanię PZU "Stop wariatom drogowym" przeprowadzono tak, że do dziś nie wiadomo, czy na wszystkich tablicach wykupionych przez firmę rzeczywiście wisiały plakaty PZU. Ponadto przekroczono budżety i rozszerzono zakres umowy z firmą wykonującą zlecenie.
Nie dowodzi to jednak, jak sugerował Jacek Kurski, że pieniądze lub powierzchnia reklamowa z PZU trafiły do komitetu PO. Takie przypuszczenie można za to wysnuć z nieprawdziwych wypowiedzi przedstawicieli PO, którzy wielokrotnie zaprzeczali, iż korzystali z usług firm AMS i Stroer, w których billboardy kupowało PZU. Co innego ustaliła w 2005 r. Fundacja im. Stefana Batorego, która skontrolowała podczas kampanii 100 billboardów. Według fundacji, plakaty Tuska wisiały m.in. na powierzchniach firmy Stroer w Rudzie Ślaskiej i Świętochłowicach. W Olsztynie i Katowicach były zarówno na tablicach Stroera, jak i AMS, w Warszawie – AMS. Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego powiedziała wyraźnie: gdyby w grę wchodził jeden obserwator, mogłabybyć pomyłka, gdy jest kilku z różnych miast, to nie było możliwości. Tymczasem w PO powiedziano mi, że fundacja Batorego się pomyliła, bo żaden "Tusk" nie wisiał na AMS i Stroer
W sprawie pojawiło się jeszcze wiele innych nieprawidłowości. Trudno wytłumaczyć to, że cena druku plakatów przez Just była w sierpniu o 20 proc. wyższa niż w lipcu (przy tej samej liczbie egzemplarzy – 580). Just otrzymał także zlecenie z PZU na "regionalne wsparcie kampanii "Stop wariatom drogowym"" warte ponad 3,3 mln zł, a więc więcej niż główne zlecenie. Podpisali się pod nim prezes Cezary Stypułkowski i członek zarządu Witold Walkowiak. Czym podyktowane było rozszerzenie kampanii? "W oparciu o przedstawione dokumenty zespół [kontrolujący wykonanie kampanii] nie jest w stanie zweryfikować wiarygodności kosztorysów przedstawionych przez agencję Just ani potwierdzić, czy akcje eventowe zostały zrealizowane zgodnie z zamówieniem" – stwierdzono w raporcie dla zarządu z 5 lipca 2006 r.,
Nawiasem mówiąc Just miał mocne powiązania z PO. pracował przy kampanii posłów PO Janusza Palikota i Łukasza Abgarowicza. Co więcej: dom mediowy Media Concept, którego udziałowcy są rodzinnie powiązani z udziałowcami Just przeprowadzał kampanię wyborczą PO!
Jak na mój gust, to błąd Jacka Kurskiego polegał na podaniu zbyt dużej liczby detali zamiast powiedzeniu o ogólnych nieprawidłowościach, które obiegowa plotka tłumaczyła właśnie transferem kasy z PZU do PO.”
Do tego komentarza mógłbym dodać jeszcze szczegół. Dziś mam już zdjęcia bilboardów dokumentujące wykonanie kampanii dla PZU w 2005 r. I chociaż tzw. runda jesienna powinna charakteryzować się włączonymi światłami samochodów. To praktycznie wszyscy jeżdżą bez świateł. Pytanie więc kiedy naprawdę robiono zdjęcia jest więcej niż zasadne.