Jednak zmiany w redagowaniu „RP”
ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA
WSTYD NARODU POLSKIEGO Z WOJCIECHEM SADURSKIM I STANISŁAWEM STĘPNIEM W TLE
Aleksander Szumański
Piotr Zaremba publicysta „RP” 11 lipca 2011 na łamach „Rzeczpospolitej” napisał:
„Polacy nie są współsprawcami Holocaustu. Prezydent powinien, składając hołd ofiarom z Jedwabnego wyznaczyć granice polskiego samooskarżania się. Powiedzieć: nie jesteśmy narodem zbrodniarzy”.
Wojciech Sadurski – publicysta „RP” profesor filozofii prawa Uniwersytetu w Sydney, a także profesor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego, urzędujący prawnik na łamach „RZ” 13 lipca 2011 odpowiedział:
„{…} pan redaktor Piotr Zaremba się zasmucił… bo prezydent, składając hołd ofiarom z Jedwabnego nie wyznaczył granic polskiego samooskarżania się… nie powiedział, smuci się redaktor Zaremba, że nie jesteśmy narodem zbrodniarzy {…}”.
I dalej:
„{…} jeśli nie mamy w sobie tyle poczucia grupowej tożsamości, by z powodu zbrodni popełnionych przez naszych współplemieńców odczuwać wstyd – i upoważniać naszych demokratycznych reprezentantów, by wyrażali za nie przeprosiny – jak możemy czuć dumę z jego wielkości, osiągnięć i cnót? JAK MOŻNA SZCZYCIĆ SIĘ JANEM PAWŁEM II, jeśli nie jesteśmy w stanie wstydzić się z powodu Laudańskiego, czy Karolaka – morderców z Jedwabnego{…}”.
W sukurs red. Wojciechowi Sadurskiemu – dla podtrzymania jego dobrej wiary w Polaków – nie tylko antysemickich morderców Żydów w Jedwabnem – przyszedł prezydent RP Bronisław Komorowski, który 10 lipca, w kolejną rocznicę niewyjaśnionej Tragedii Narodowej w Smoleńsku i w przeddzień nie uchwalonej rocznicy 11 lipca Dnia Męczeństwa Kresowian, błagał w asyście trzech rabinów , oraz biskupa Mieczysława Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Episkopatu Polski o wybaczenie za Jedwabne – donosi „RP” z dnia 11 lipca 2011.
W tym samym numerze „RP” czytamy:
„WEDŁUG USTALEŃ ŚLEDZTWA IPN 10 LIPCA 1941 R0KU W JEDWABNEM GRUPA POLAKÓW Z INSPIRACJI NIEMCÓW ZAMORDOWAŁA PONAD 300 SWOICH ŻYDOWSKICH SĄSIADÓW”.
Kłamstwo to, pomieszczone nie tylko w RZ” związane z mordem w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku zostało ujawnione „Postanowieniem o umorzeniu śledztwa z powodu nie wykrycia sprawców” z dnia 30 czerwca 2003 roku, w wyniku postępowania przygotowawczego przeprowadzonego przez Białostocki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – instytucji naukowej o uprawnieniach śledczych.
link Postanowienia:
http://www.ipn.gov.pl/ftp/pdf/jedwabne_postanowienie.pdf
Postanowienie o umorzeniu postępowania przygotowawczego z powodu nie wykrycia sprawców posiada bardzo szerokie uzasadnienie.
Należy stwierdzić iż rzekomi sprawcy zostali osądzeni przez sąd / sądy / bierutowskie, znane ogólnie z różnych propagandowych procesów stalinowskich skazujących na śmierć niewinne ofiary terroru sowieckiego w Polsce Ludowej. Znani mordercy sądowi, jak Helena Wolińska, czy Stefan Michnik prowadzili postępowania przygotowawcze, a inni „śledczy” jak „Krwawa Luna” torturowali więźniów m.in. znanym sposobem wprowadzania genitaliów torturowanego do szuflady, gwałtownie ją zamykając.
Ogrom niedomówień ujawnionych w toku postępowania przygotowawczego , jak wyparcie się winy skazanych, twierdzenia iż w toku śledztwa byli zmuszani do składania zeznań obciążających ich na drodze tortur etc. uzasadnia Białostocki Oddział IPN umorzeniem postępowania zakończonego „Postanowieniem z powodu nie wykryciu sprawców”.
Ponadto skazani Jerzy Laudański i Karol Biedroń byli niemieckimi żandarmami., według Wojciecha Sadurskiego „polskimi mordercami”. PRAWNIK, A NIE HISTORYK Wojciech Sadurski ur. w 1950 roku posiada wiedzę historyczną opartą na antypolskim grafomańskim paszkwilu Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”.
Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski już 10 lipca 2001 roku błagał o przebaczenie za Jedwabne, a zważywszy, iż Postanowienie o umorzeniu śledztwa z powodu nie wykrycia sprawców Białostocki Oddział IPN wydał 30 czerwca 2003 manipulacja „zbrodniami Polaków” jest oczywista.
Atak na Polskę i Polaków trwa, wspomagany przez polityczne siły rodzime, jak polskich „naukowców” typu Wojciech Sadurski i Stanisław Stępień.
Dr. Stanisław Stępień członek rzeczywisty Towarzystwa Naukowego im. Tarasa Szewczenki we Lwowie, organizator z ramienia Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP „MIĘDZYNARODOWEJ KOFERENCJI NAUKOWEJ – UKRAINA PRZED WYBORAMI PREZYDENCKIMI– KANDYDACI – SIŁY POLITYCZNE – MOŻLIWE SCENARIUSZE PRZYSZŁEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ”.
(pod patronatem Ministra Spraw Zagranicznych RP) planowanej 9 grudnia 2009 w Przemyślu.
Cel konferencji: Analiza sytuacji na Ukrainie przed wyborami prezydenckimi pod kątem prawa wyborczego i praktyki politycznej, a także prognozowanie możliwych scenariuszy wyborczych.
Zasięg konferencji – międzynarodowy
Język konferencji – polski i ukraiński
Referat wprowadzający:
Dr Stanisław Stępień (Południowo-Wschodni Instytut Naukowy w Przemyślu) – Kampania prezydencka na Ukrainie. Sylwetki głównych pretendentów na stanowisko prezydenta Ukrainy i ich programy wyborcze.
PANELIŚCI:
Dr Natalia Rublow (Instytut Badań Politycznych i Etnonarodowych Narodowej Akademii Ukrainy w Kijowie);
Red. Petro Antonenko („Słowo Proswity, Kijów);
Dr Oleg Pawłyszyn (Wydział Historyczny Narodowego Uniwersytetu im. Iwana Franka we Lwowie);
Prof. Jewhen Sinkewycz (Katedra Stosunków Międzynarodowych i Polityki Zagranicznej Państwowego Czarnomorskiego Uniwersytetu im. Petra Mohyły w Mikołajowie
DOKĄD ZMIERZA UKRAINA? MOŻLIWE SCENARIUSZE PRZYSZŁEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ
– moderator: dr Stanisław Stępień (Południowo-Wschodni Instytut Naukowy w Przemyślu)
Referat wprowadzający:
Taras Woźniak (politolog, „Kulturoznawcze Czasopismo Ї, Lwów) – Dokąd zmierza Ukraina? Możliwe scenariusze polityki zagranicznej po wyborach prezydenckich;
. Słowo wprowadzające:
Przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
PODSUMOWANIE KONFERENCJI:
Przedstawiciel MSZ, dr Stanisław Stępień.
W świetle przytoczonego tematu konferencji polsko – ukraińskiej pod patronatem MZS RP zachodzą pytania:
– co Polska ma wspólnego z wyborami prezydenta Ukrainy?
– dlaczego sprawie analizy sytuacji na Ukrainie przed wyborami prezydenckimi pod kątem prawa wyborczego i praktyki politycznej, a także prognozowania możliwych scenariuszy wyborczych nadano w Polsce tak wysoką rangę?
– dlaczego w zaistniałej sytuacji MSZ nie interesuje się wyjaśnianiem prawdy związanej z mordami Polaków na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej i innymi miejscami kaźni OUN – UPA tylko w imię jakich / czyich / interesów bierze wiodący udział w analizie sytuacji wrogiej przecież narodowi polskiemu Ukrainie?
– dlaczego Polska nie protestuje przeciwko stawianiu banderowcom pomników, nazywaniu ulic ich nazwiskami?
11 LIPCA DZIEŃ MĘCZEŃSTWA KRESOWIAN NIE UCHWALONY – SKORO W TYM DNIU PRZYPADA KRWAWA NIEDZIELA – apogeum Rzezi Wołyńskiej, 11 lipca 1943, kiedy w ciągu jednego dnia wymordowano ok. 17 000 Polaków w 167 miejscowościach.
Tymczasem na Ukrainie:
"W przeddzień 68. rocznicy "krwawej niedzieli" – największych masowych mordów dokonanych przez Ukraińców na Polakach z Wołynia – nacjonalistyczna partia Swoboda wezwała do niszczenia na Ukrainie tablic upamiętniających polskie ofiary UPA.
Deputowany do Rady Obwodu Wołyńskiego (ROW) z ramienia Swobody Oleś Byk zaapelował do władz wykonawczych Wołynia i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), aby zakończyły działalność polskich organizacji, które na terenie Wołynia próbują upamiętnić polskie ofiary mordów. Radny Byk przekonywał, że stawianie tablic i pomników odbywa się poza kontrolą władz centralnych i regionalnych. Jest to nieprawda, ponieważ takie uroczystości są organizowane z udziałem polskich i ukraińskich władz. Oleś Byk zarzucał też Polakom, że tablice są instalowane bez uwzględnienia ukraińskiego punktu widzenia na wydarzenia z lat 1943-1944. Radny z tego powodu domagał się usunięcia tablic zwłaszcza z rejonów: włodzimierskiego, lubomelskiego, kostopolskiego i horochowskiego, gdzie doszło do największych zbrodni właśnie 11 lipca 1943 roku. Byk domagał się też od ukraińskich resortów siłowych, aby wzmocniły kontrolę Polaków przybywających na Ukrainie w celu uczczenia ofiar Wołynia – podaje Nasz Dziennik, a Polska milczy i współuczestniczy w konferencjach naukowych polsko – ukraińskich – milcząc fałszuje historię barbarzyństwa OUN – UPA.
„Kurier Galicyjski” 12 – 25 sierpnia 2011 zamieszcza wywiad ze Stanisławem Stępniem, w którym rozmówca twierdzi:
„…u podstaw tej tragedii / rocznica tragedii na Wołyniu / leżała niewątpliwie walka o ziemię, zarówno w sensie państwowym, jak i zwyczajnym indywidualnym. Na Wołyniu pod koniec II wojny światowej chodziło także o przyszłe granice powojennego państwa polskiego, a w odczuciu ukraińskiego ruchu niepodległościowego o granice przyszłej Ukrainy. Ale na Wołyniu chodziło również o możliwość powiększenia własnego gospodarstwa rolnego. Metoda dochodzenia do swoich racji stała się siła, w czasie wojny taki sposób postępowania nasuwa się stronom walczącym niejako naturalnie… Polacy na Wołyniu nie mogli wygrać tej wojny, ponieważ byli tam w mniejszości., żyli jakby w ukraińskim „morzu”. Konflikt polsko – ukraiński narastał przez wieki, ponieważ nie potrafiliśmy się dogadać. Wołyń stanowił pewien rachunek krzywd…W pewnych momentach współczesnej historii takie odruchy stawały się udziałem również Polaków, wystarczy przypomnieć tzw. rabację w Galicji z 1846 roku, kiedy to uzbrojone w siekiery, widły i kosy bandy chłopów tylko w ciągu miesiąca / od 18 lutego do drugiej połowy marca wymordowały od 1200 do 3000 tys. Ziemian, urzędników dworskich i księży, spalono i zniszczono ponad 500 dworów. Mordowano w sposób okrutny, ćwiartując, odcinając głowy, przecinając piłą i niemal zawsze bezczeszcząc trupy / „żeby pan już nie wstał”/. W Tarnowie krew płynęła ulicami. Uwidocznił to nawet Stanisław Wyspiański w „Weselu”, kiedy to w usta Pana Młodgo wkłada on słowa: „Myśmy wszystko zapomnieli… mego dziadka piłą rżnęli. I to robili Polacy Polakom, aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby rabacja trwała dłużej niż miesiąc…
…Na Wołyniu mieliśmy do czynienia z ludobójstwem w sensie prawnym? Historyk nie może i nie powinien rozstrzygać takich kwestii. Tego rodzaju osąd należy do specjalistów z zakresu prawa międzynarodowego. Spór toczy się o to, czy ci ludzie ginęli dlatego, że byli Polakami, czy ginęli, ponieważ jako Polacy mieszkali na ziemi ukraińskiej i w odczuciu Ukraińców zabierali im ziemię, a przecież w okresie międzywojennym istniał wśród chłopów ogromny „głód” ziemi. Ukraińcy na Wołyniu niechętnie wracają pamięcią do mordów na Polakach – to naturalne zachowanie. Wszystkie narody chętnie dziedziczą chwałę, ale nie chcą dziedziczyć tego co złe, tego co ich kompromituje. Kiedy więc Polacy i Ukraińcy podadzą sobie ręce w sprawie Wołynia? Tak w tej, jak i innych sprawach rzeczywisty proces pojednania polsko – ukraińskiego rozpocznie się wtedy, kiedy zaczniemy bić się we własne piersi, a nie w cudze”. – Rozmowę przeprowadził Marcin Romer.
Kilka słów przypomnienia:
Chłopski ruch, nazwany przez samych chłopów rabacją, najsilniej wystąpił w Tarnowskiem i Sądeckiem, gdzie w sumie zniszczono lub spalono ok. 500 dworów pańskich, zamordowano ponad. 1000 osób, w tym blisko 200 właścicieli ziemskich. 18 lutego 1846 r. galicyjscy spiskowcy z okolic Tarnowa, podjęli decyzję, że przystąpią do walki.
Od początku nowej dekady lat 40 – tych chłopi galicyjscy coraz częściej zaczynali się buntować wobec systemu pańszczyzny i poddaństwu. Dwór pański, który bezwzględnie egzekwował wszelkie powinności, stał się dla nich ośrodkiem wszelkiego zła.
Do końca lutego 1846 r. od wsi do wsi szła gromada chłopów uzbrojona w cepy, kosy, siekiery, która napadała na kolejne dwory, bijąc lub mordując na miejscu ich mieszkańców.
Chłopskie wyłamywanie się spod systemu poddaństwa nie mogły być jednak tolerowane przez same władze austriackie. W kwietniu 1846 r. podjęto decyzję o początku pacyfikacji ruchu chłopskiego. Austriackie wojska zaczęły przymuszać pod groźbą chłosty i kar, chłopów do odrabiania pańszczyzny. Do lata 1846 r. chłopski opór został praktycznie złamany.
Oczywiście „rabacja” w 1846 roku była powstaniem przeciwko pańszczyźnie i nie miała też nic wspólnego z mordami etnicznymi . Stanowi jedynie tło w manipulacyjnej rozmowie prezentowanej powyżej.
„…u podstaw tej tragedii / rocznica tragedii na Wołyniu leżała niewątpliwie walka o ziemię, zarówno w sensie państwowym, jak i zwyczajnym indywidualnym. Na Wołyniu pod koniec II wojny światowej chodziło także o przyszłe granice powojennego państwa polskiego, a w odczuciu ukraińskiego ruchu niepodległościowego o granice przyszłej Ukrainy…”.
Wypowiedź ta stanowi kłamstwo historyczne, bowiem nie istniała żadna „wojna w wojnie”, lub wojna polsko – ukraińska, jak usiłują nam wmawiać „poprawni politycznie” i niektórzy historycy jak Grzegorz Motyka. Jaka walka o ziemię? Jaki ukraiński ruch niepodległościowy? Jakie przyszłe granice powojennego państwa polskiego w rozumieniu nacjonalizmu ukraińskiego?
Plany OUN podczas wojny i polityka narodowościowa, którą zamierzał wprowadzić rząd Stećki zakładały usunięcie Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Zamierzano przy tym wspomóc się prowokowanymi wystąpieniami chłopskimi. Wobec inteligencji miano zastosować tę samą politykę, którą wprowadzali w życie Niemcy począwszy od wspólnego ukraińsko – hitlerowskiego mordu na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie 4 lipca 1941 roku. Postanowiono prowadzić politykę faktów dokonanych i usunąć polską ludność z macierzystych polskich terenów terenów, aby przed ewentualnymi rozmowami międzynarodowymi na temat granic, teren do którego OUN rościła swoje żądania, był czysty etnicznie. Wpływ na taką decyzję miała również zagłada Żydów. Jeden z dowódców UPA tak oceniał sytuację:
Jeśli chodzi o sprawę polską, to nie jest to zagadnienie wojskowe, tylko mniejszościowe. Rozwiążemy je tak, jak Hitler sprawę żydowską. Chyba że Polacy usuną się sami.
Według najbardziej prawdopodobnej hipotezy decyzja o ludobójstwie Polaków zapadła w gronie trzech osób wołyńskiego kierownictwa OUN-B: Dmytra Kliaczkiwskiego, kierującego wołyńską OUN-B, Wasyla Iwachowa, referenta wojskowego OUN-B oraz Iwana Łytwynczuka, dowodzącego siłami UPA na północno-wschodnim Wołyniu. Ten ostatni był inicjatorem i najaktywniejszym organizatorem mordów na Polakach. Między marcem i majem 1943 r. po śmierci Iwachowa pełnia władzy przeszła w ręce Kliaczkiwskiego, który już samodzielnie zadecydował o rozpoczęciu czystki etnicznej na całym Wołyniu.
Organizacja mordów, ich przebieg, rozmiary, zasięg terytorialny oraz cele i motywy, jakie tej akcji przyświecały, uprawniają zdaniem pionu śledczego IPN do stwierdzenia , iż na terenie Wołynia w latach 1939–1945 doszło do zbrodni ludobójstwa. Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez ukraińskie chłopstwo zwane czernią, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B
Aleksander Szumański