Państwo ukraińskie znajduje się w trudnej sytuacji I chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego faktu. Istnieje realna możliwość, że w najbliższym czasie przestanie ono w ogóle istnieć. Według wielu statystyk, Ukraina jest najbiedniejszym państwem w Europie, wyprzedzając w tym niechlubnym rankingu nawet Albanie i Kosowo. Jednak pomimo wyjątkowo niekorzystnego położenia oraz wszechobecnej biedy, naszych wschodnich sąsiadów wciąż stać na niezwykle kosztowne gesty.
WSTYD I HAŃBA KOMOROWSKIEGO W KIJOWIE
Taki miał miejsce podczas ostatniej wizyty Bronisława Komorowskiego. Niemalże natychmiast po zakończeniu przemówienia prezydenta Rzeczypospolitej, ktore było pełne ciepłych słów dla Ukraińców, a gorzkich dla Polaków, ukraiński parlament uchwalił ustawę gloryfikującą działalność Ukraińskiej Powstańczej Armii, która dokonała ludobójstwa na setkach tysięcy obywateli II RP, nie tylko na Polakach, ale i Ukraińcach. Komentować faktu, dlaczego nasi wschodni sąsiedzi gloryfikują morderców własnego narodu raczej nie warto, gdyż jest to nie tylko kuriozum, ale
i właściwa refleksja kto dzisiaj sprawuje władzę na Ukrainie. Warto jednak zadać sobie pytanie czyim prezydentem był Bronisław Komorowski? Wszystkich Polaków jak mawiał, czy może wszystkich, którzy mają w Polsce swoje interesy, a Polakami nie są?
Nie trzeba mieć wyjątkowo rozwiniętego zmysłu politycznego, aby zrozumieć, że dla obecnej Ukrainy, Polska jest jedynie zwykłym narzędziem, które ma im pomóc porozumieć się z największymi graczami Zachodu, którzy z drugiej strony wykorzystują nasz kraj dla kontaktów z postsowiecką i nieokrzesaną Ukrainą. W razie problemów wszystko zrzuci się na nas i sprawa załatwiona.
A jak Polacy nie zechcą pogodzić się z rolą kozła ofiarnego, to przypomni się im, że mordowali Żydów w „polskich obozach zagłady”.
Najbogatsze państwa europejskie od wieków współpracują z Rosją i niekoniecznie chc pozbywać się miliardowych zysków płynących z handlu. Przywódcy tych krajów unikają wszelkich gestów, nie chcąc drażnić Rosji, ale także nie składają obietnic Ukraińcom, z których mogliby być później rozliczeni. Trudno zatem spodziewać się wizyty któregokolwiek zachodniego przywódcy w ukraińskim parlamencie. Tylko w Polsce na każdym kroku mówi się o konflikcie na Ukrainie. Na Zachodzie ten temat jest jednym z wielu, by nie powiedzieć pobocznym. W tej sytuacji pośrednik, jakim stal się nasz kraj, jest wszystkim niezwykle potrzebny, ale nie oznacza to , że będzie on poważany i szanowany!
Przywódcy Ukrainy zdają się doskonale rozumieć tę grę – klaszczą, gdy rezydent Komorowski (nie wszystkich Polaków) składa im obietnice bez pokrycia, a gdy tylko opuścił budynek ich parlamentu – uchwalają ustawę heroizującą ich zdziczałych bandytów z OUN – UPA. Jednocześnie przyjmują (dlaczego nie) 100 milionów euro tzw. „pożyczki” ukradzionych przez premierzycę Kopacz z kieszeni polskiego podatnika. Hańba!
Zapewne także tego, któremu cudem udało się uniknąć wołyńskiej rzezi.
Trudno się także doszukać podstaw prawnych na mocy których przekazano Ukrainie tak duże pieniądze. Nie można również oczekiwać spłaty „długu” od bankrutującej Ukrainy.
Ponadto jest to kwota, która na pewno nie uratuje państwa ukraińskiego i można się spodziewać, iż pieniądze te zostaną zdefraudowane przez oligarchów ukraińskich z prezydentem Walzmanem – Poroszenką na czele. Nie wykluczam, iż część owej „pożyczki” na wieczne nie oddanie zostanie przeznaczona na budowę kolejnych pomników ukraińskich bandziorów, którzy mordowali Polaków i nawet Ukraińców, palili polskie wsie, dewastowali zabytki kresowe.
Do sposobu traktowania nas przez zachodnich „sojuszników” dawno już powinniśmy przywyknąć, gdyż od czasów napoleonskich, poprzez okresy powstań, także pirwszej i drugiej wojny światowej doświadczaliśmy ich wiarołomstwa – zawsze wiele obiecywali i z niczego się nie wywiązali. Tylko, dlaczego teraz rządzący państwem polskim postanowili wcielić się w rolę adwokatów wschodniego sąsiada, nie oczekując niczego w zamian?
Działanie bez korzyści boli tym bardziej, że musimy przyjmować potwarze w postaci wspomnianej ustawy.
Wart więc zadać sobie pytanie: kto kogo potrzebuje bardziej – Ukraina Polski, czy Polska Ukrainy?
W polityce międzynarodowej nie ma przyjaźni, są jedynie interesy lub wspólnoty interesów. To, że Zachodnia Europa i Ukraina mają interes w mieszaniu Polski w konflikt z Rosją jest oczywiste.
Jednak jaki interes ma w trym Polska? Zaślepieni ukrainofile uważają, iż Polska jako członek Unii Europejskiej ma obowiązek wspierać Ukrainę, a ponadto bufor w postaci silnego i niepodległego państwa ukraińskiego odgrodzi Polskę od Rosji i wszyscy będziemy żyli długo w błogim szczęściu.
Zachodzi pytanie, dlaczego Polska ma się interesować banderowską i antysemicką Ukrainą z żydowskimi oligarchami rządzącymi tym krajem na czele z prezydentem Walzmanem – Poroszenką, tak życzliwym Polsce, iż armia ukraińska morduje cywili, urządza się pogromy żydowskie, ustawowo hołubi bandytów upowców i grozi Polakom drugim Katyniem, rozpowszechniając makabrę „myśmy za mało Polaczków powywieszali”, roszcząc swoje pretensje terytorialne od Przemyśla przez Kraków po Krynicę. Przemyśl, Kraków i Lwów według propagandy banderowskiej to pradawne ukraińskie miasta.
Warto też wspomnieć, że na terenie samego obwodu królewieckiego stacjonuje armia zbliżona liczebnie do polskiej i mogąca dotrzeć do Warszawy w kilka dni. Czy pomoże nam wówczas nawet najsilniejsze państwo ukraińskie?
A może silna i niezależna Ukraina obroni Polskę przed rakietami wystrzeliwanymi z terytorium Rosji, które bez problemu przelecą nad ich terytorium? Dlatego relacje z Ukrainą nastawioną do nas jak jej uhonorowani bandyci i mordercy Polaków powinny być twarde i zdecydowane. Dlatego spodziewając się kolejnych obelg, skierowanych do „polskich sobaków” (polskich psów), jak nas Polaków nazywają Ukraińcy, pragnący Polakom zgotować drugi Katyń i nas powywieszać, nie oczekujmy rozliczenia się Ukrainy z historią oraz jej demokracji, gdyż sami Ukraińcy tego nie oczekują, ani nie pojmują i nie rozumieją.
Ukraińska propaganda od lat próbuje zrównać działalność UPA z czynami Armii Krajowej. Uwagę na ten problem zwracają wszyscy badacze zajmujący się ludobójstwem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Podstawową różnicą jest fakt, że UPA dążyła do stworzenia państwa totalitarnego, zaś Armia Krajowa była ruchem narodowo wyzwoleńczym. UPA nigdy nie miała poparcia większości społeczeństwa ukraińskiego. Członkowstwo w AK było dobrowolne, zaś do UPA często wcielano silą i groźbą śmierci rekruta i jego rodziny.
Armii Krajowej nie cechowało bestialstwo znane z działań ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu, czy w Małopolsce Wschodniej. Wszelkie akcje odwetowe były skierowane w kolaborantów i winnych zbrodni na Polakach. Dlatego nie można ich porównywać z ludobójstwem dokonanym przez bandytów z OUN-UPA. Z łatwością można odnaleźć w archiwach rozkazy banderowskich dowódców, nawołujące do mordowania niewinnej ludności cywilnej, co było nie do pomyślenia w Armii Krajowej. Za wszelkie zbrodnie i samowolę w AK groził sąd polowy, co jednak zdarzało się marginalnie. W OUN-UPA nie tylko nie było sądów za zbrodnie, ale wręcz nakaz ich dokonywania. Warto też pamiętać, iż Ukraincy zamieszkujący Małopolskę Wschodnią, w świetle prawa, byli obywatelami II Rzeczypospolitej, której Armia Krajowa była legalną siłą zbrojną.
Dlatego bardzo często sądy polowe skazywały na śmierć Ukraińców za wydawanie Żydów Niemcom, bądź kolaborację innego rodzaju. To samo spotkało Polaków parających się tym haniebnym procederem. Nie można stawiać znaku równości między Ukraińską Powstańczą Armią i Armią Krajową, gdyż takie działanie jest wyrazem skrajnej historycznej niewiedzy i okazywaniem złej woli.
Przykrą sprawą jest ignorancja, jaką wykazał się prezydent Komorowski w Kijowie, który ani razu nie zwrócił uwagi, w odpowiednich słowach, na historyczne zajścia polsko-ukraińskie.
Jego zdaniem setki tysięcy bestialsko pomordowanych padły ofiarą sąsiedzkich „sporów i swar”.
W ostatnich latach wiele mówiono o wołyńskim ludobójstwie czy rzeziach.
Swoimi słowami i wizytą , prezydent RP potwierdził istnienie fałszywej symetrii między działaniami UPA i AK, czym po raz kolejny upokorzył rodziny ofiar pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów.
Gdyby Komorowski swój tytuł magistra historii uzyskał w czasach wolnej Polski wywołało by to moje ogromne wzburzenie. Jednak posiadanie tytułu naukowego zdobytego w czasach zakłamanego historycznie PRL-u, jest w jakimś stopniu tłumaczącą jego ignorancję i całkowitą niewiedzę. Dla uwspółcześnienie tej swojej marniutkiej wiedzy w zakresie ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, uznając to za konieczność, jako głowa państwa, nie znająca historii martyrologii Polaków w czasie przebiegu II wojny światowej. Należy mieć ogromny żal do doradców prezydenta, zwłaszcza do historyka prof. Tomasza Nałęcza, którzy czytając wcześniej głupawe przemówienie Komorowskiego, w którym wspominał o postaciach ważnych dla Ukrainy, jak choćby o autorze hymnu Werbyckim, czy historyku Hruszewskim. Urodzili się oni na terenach obecnej wschodniej Polski, a Werbycki przez wiele lat pełnił tam posługę duszpasterską.
Pretensje terytorialne do tych ziem wysuwają teraz ukraińscy nacjonaliści i właśnie dlatego warto by było dla równowagi wspomnieć o wielu wybitnych Polakach urodzonych choćby we Lwowie.
Komorowski mówił o wzajemnym wybaczaniu i pojednaniu, ale warunkiem pojednania są przeprosiny i zadośćuczynienie. Za takowe na pewno nie można uznać gloryfikację ludobójców poprzez wystawianie im pomników i deklaracje probanderowskie prezydenta Walzmana – Poroszenki, wydającego uchwałę o czczeniu tych „bohaterów narodowych” i karaniu wszystkich(nawet obcokrajowców), którzy urągają czci ludobójców OUN-UPA.
Aby „uzupełnić” wystąpienie Komorowskiego w Kijowie, należy przypomnieć o nominacji banderowca, działacza antypolskiej, faszystowskiej i antysemickiej partii „Swoboda” Wasyla Pawluka na stanowisko generalnego konsula Ukrainy w Lublinie, za zgodą urzędującego prezydenta III RP Bronisława Komorowskiego
Warto zaznaczyć, że liderzy OUN i UPA Bandery od utworzenia infiltrowali szeregi niemieckiej dywizji SS-Galizien. W okresie stacjonowania dywizji SS-Galizien pod Brodami UPA Bandery otrzymała poważną materialną pomoc ze strony jednostki – dwa kurenie UPA zostały doposażone w broń i amunicję.
Wobec ciężkiej sytuacji wojskowej na Wschodzie hitlerowcy zdecydowali o użyciu 14. Waffen Grenadier Division der SS (galizische nr 1) na froncie niemiecko-sowieckim. Dywizja SS w dniach 14-22 lipca 1944 roku została okrążona i zdziesiątkowana z resztkami z resztkami ośmiu dywizji niemieckich pod Brodami przez Armię Czerwoną. Według dokumentów straciła wówczas blisko 7 000 spośród 11 000 żołnierzy SS. Porażka militarna pod Brodami potwierdziła opinię Hitlera o marności nacjonalistów ukraińskich jako żołnierzy oraz ostatecznie przekonała Niemców, że skład osobowy SS-Galizien nadawał się tylko do akcji pacyfistycznej i eksterminacyjnej ludności cywilnej i do sporadycznych akcji przeciwko partyzantom. Po tej miażdżącej klęsce część żołnierzy rozbitej 14. Waffen Genadier Division der SS (galizische nr 1) na rozkaz OUN przeszła do oddziałów UPA Bandery. Rozbitkowie z SS-Galizien przedzierając się spod Brodów na Zachód, rozgoryczeni klęską militarną, dokonywali masowych eksterminacji ludności polskiej.
Wymownym przykładem jest akcja z 22 lipca 1944 roku, gdy ocalałe z pogromu dywizji pod Brodami dwie kompanie żołnierzy SS-Galizien rankiem dotarły do Siemianówki pod Lwowem. Ukraińscy żołnierze z Waffen SS zaczęli wypędzać Polaków z ich domów, gromadzić w większe skupiska i podpalać budynki. Nacjonaliści ukraińscy z dywizji SS-Galizien zawzięcie mordowali ludzi, rabując ich mienie prywatne. Po akcji w której mordowano Polaków i palono ich domy sprawcy pacyfikacji odjechali ze zrabowanym dobytkiem pomordowanych. Lecz szybko okazało się, że był to tylko wstęp do głównych mordów. Po południu ukraińscy żołnierze SS-Galizien ponownie ruszyli na wieś, a za nimi posuwali się bojówkarze OUN i UPA Bandery. Ostatecznie dzięki wsparciu udzielonego miejscowej Samoobronie przez oddział AK ludność Siemianówki została uchroniona przed całkowitą hekatombą.
Jak podają w swoich pracach E. Siemaszko, Cz. Partacz, Lucyna Kulińska, A. Korman, B. Grott, W. Poliszczuk, L. Jazownik i W. Masłowskyj oprócz eksterminacji Polaków w takich miejscowościach jak: Huta Pieniacka, Chodaczków Wielki, Podkamień, Wicyń i Siemianówka nacjonaliści ukraińscy z SS-Galizien dopuszczali się zbrodni, likwidując miejscową bezbronną ludność polską w co najmniej kilkunastu innych miejscach, podobnie postępując z ludnością żydowską, zarówno na obszarze Małopolski Wschodniej, jak też na Wołyniu czy Lubelszczyźnie.
Akcje likwidacyjne przeprowadzono w ramach niemieckiej operacji przeciwko partyzantom polskim i sowieckim pod kryptonimem Sturmwind I oraz Sturmwind II na początku czerwca 1944 roku. Hitlerowcy, wykorzystując dywizje SS-Galizien do tłumienia powstania na Słowacji, mieli również kompleksowe raporty z akcji pacyfikacyjnych nacjonalistów ukraińskich w miejscowościach: Antonówka, Artasów, Bełżec, Biłgoraj, Borowice, Chodorów, Chlipie, Doroszów Wielki, Dragonówka, Gozdów, Grabowce, Hanaczów, Hermanowice, Hołowce Rawskie, Hucisko, Janówka, Jasienica Polska, Kalników, Konie, Kozaki, Lasków, Małków, Młynów, Obrowice, Palikrowy, Pawłów, Poczapińce, Poturzyn, Prehoryle, Rakowiec, Rąblowo, Smoligów, Stryj, Syry, Szerokie Pole, Szutów, Tarnopol, Tuligłowy, Topola Stara, Udnowo, Uhnów, Warszawa, Wola Wysocka, Wólka Końska, Zabójki, Zawoja, Zawodnie, Żydaczów, Żyto.
Stepan Bandera, wyszkolony przez Niemców w specszkole w Gdańsku. posiadał pseudonim „Stryj” w strukturze hitlerowskiej Abwehry. Agentami Hitlera byli rownież J. Konowalec, Riko Jaryj, M. Kołodzińśkyj, Myrosław Prokop, A. Melnyk i setki innych członków OUN-UPA.
Odradzanie się w ostatnich latach partii nacjonalistycznych na Ukrainie budzi w nas Polakach przerażenie. Powiązanie zaś polityczne prezydenta RP i innych rządzących polityków z neobanderyzmem napawa goryczą i buntem przeciwko władzy III RP.
Przeciwko takiej polityce polskich władz najdobitniej występują polskie środowiska kresowe w Polsce i Radio Lwów w osobie redaktor naczelnej Marii Pyż, opluwanej przez „Gazetę Polską” jako rusofobkę i działaczkę V kolumny rosyjskiej w Polsce. My Kresowianie według „Gazety Polskiej” jesteśmy agentami Putina i szabes gojami, jak określił Dawid Wildstein Waldemara Łysiak i Aleksandra Szumańskiego 83 letniego lwowianina świadka historii kresowej.
Źródła:
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=1&Itemid=2
– Rafał Żak „Polski Szaniec” Liga Obrony Suwerenności” 2/2015
– Adam Podhajecki „OUN-UPA pod skrzydłami III Rzeszy”