W dniu 15 kwietnia 2011 r. obchodziliśmy 3 rocznicę śmierci księdza prałata Stefana Girstuna. Pogrzeb odbył się dokładnie w 70 rocznicę kanonizacji patrona kościoła w którym spędził 38 lat życia.
W dniu 15 kwietnia 2011r. obchodziliśmy 3 rocznicę śmierci księdza prałata Stefana Girstuna. Proboszcza białostockiej parafii św. Andrzeja Boboli w Starosielcach. Pogrzeb odbył się dokładnie w 70 rocznicę kanonizacji patrona kościoła w którym spędził 38 lat życia. Zgodnie ze swoją wolę spoczął na cmentarzu w Siedlcach obok sióstr zakonnych. Został tułaczem podobnie jak św. Andrzej Bobola.
Stefan Girstun urodził się 11 listopada w rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, Imieniny miał 15 sierpnia na Dzień Wojska Polskiego w rocznicę Cudu nad Wisłą. Co roku świętował obie rocznice nawet gdy było to zakazane i nie wielu pamiętało. Całe swoje życie poświęcił służbie Panu Bogu i walce o wolną i sprawiedliwą ojczyznę.
Przez wiele lat po mszy świętej i oficjalnych uroczystościach państwowych pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego jechałem do ks. Prałata z życzeniami.
Pewnego razu zamiast kwiatów zawiozłem cierpiącemu na serce księdzu butelkę lekarstwa Biovital. Wręczając ładnie zapakowaną paczkę powiedziałem, że to butelka na poprawę krążenia. Po kilku miesiącach dowiedziałem się od ks. Stefana, że przekazał ją znajomemu sądząc, że to butelka alkoholu.
Dzieliła nas duża różnica wieku i nie wiele go znałem. Łączyła nas jakaś szczególna więź, która powstaje między osobami dotkniętymi podobną tragedią nie zrozumiałą dla innych. Jak się poznaliśmy byłem nic nie znaczącym człowiekiem wyrzuconym poza nawias życia politycznego i społecznego. Księdza w tym czasie odwiedzało wiele osobistości: wojewoda, najwyższe władze miejskie i parlamentarzyści. Miałem wrażenie, że w mojej obecności ksiądz czuł się lepiej niż w towarzystwie oficjeli a ja w jego obecności nie czułem się gorszy. Miał niepokorną naturę nie ufną wszelkiej władzy, prowadził skromne a wręcz ubogie życie przypominając bardziej zakonnika niż proboszcza. Podobny w poświęceniu siebie jak pochodzący z Białegostoku ojciec Edward Kąkol czy misjonarz Jarosław Wiśniewski.
Przyjeżdżałem do kościoła w Starosielcach z najbliższą rodziną na msze, które ksiądz proboszcz Stefan Girstun odprawiał w naszej intencji. Dziś modlimy się za spokój jego duszy.