Brałem udział w udanej akcji na bank w Ostrołęce, do którego przywieźli z Warszawy 8,5 mln zł. Zdobyliśmy tam z 19/20 maja 1945 r. wielkie sumy pieniędzy na potrzeby AK.
W akcji tej brało udział około 400 żołnierzy AK, przecinając kable i blokując drogi. Dowodził nami Bronisław Olszewski ps. Grad.
Najtrudniejszymi latami były 1945 i 1946. Po froncie od razu zaczęło grasować NKWD przy pomocy funkcjonariuszy (zd)radzieckiego UB. Przyjechali wyłapywać AKowców i aresztowali 5-ciu. Dowódca naszej kompanii postanowił “dać im nauczkę” osobiście dowodząc akcją bez przygotowania, bo nie było nawet czasu na zasadzkę. Zrobiliśmy to “z marszu” w 1946 r. na szosie Łomża – Ostrów Mazowiecki, koło wsi Gniazdowo. Było tam nas ponad 30-tu. Mieliśmy 2 erkaemy, broń maszynową, granaty. Pierwszy nadjeżdżał samochód osobowy z szefem NKWD, oraz z szefami UB z Łomży i z Ostroni Mazowieckiej. Za nimi jechał amerykański Studebaker z żołnierzami NKWD siedzącymi na związanych i wsadzonych do worków naszych kolegach. Wieźli ich do lasu na egzekucję. Od pierwszej serii z naszego erkaemu zapalił się samochód z trzema bandziorami. Wszyscy zginęli na miejscu! Zaczęły pruć dwa erkaemy po żołnierzach na Studebakerze, zabijając 19-tu. Ilu z nich uciekło do lasu – nie wiadomo. Podczas 20-minutowej akcji koledze zaciął się erkaem. Podskoczyłem i odblokowałem go, ale dostałem w pierś dwa odłamki z granatu. Jeden z naszych kolegów zginął, a inny był ranny w rękę. Erkaemy załatwiły wszystko, nie pozostawiając nam prawie nic do roboty.
Sowiecka "władza ludowa” odważyła się pojawić dopiero nazajutrz i to z trzema(!) czołgami. Spalili zabudowania najbliższe miejsca bitwy. Utworzyli też specjalne “komando" po cywilnemu do wyłapywania AKowców. Kogo tylko zdołali złapać to rozstrzeliwali na miejscu chińską metodą, czyli na kolana i strzał w tył głowy. Do gospodarstwa mego uwielbianego dowódcy kompanii Edwarda Brycha przyjechało furmanką dwóch cywili. Zaskoczonego wizytą gospodarza zapytali o nazwisko, a kiedy im odpowiedział rozstrzelali go na oczach jego żony i dzieci. Pozostawiając ciało na ziemi… powoli odjechali. Innych zabijali sztachetami wyrwanymi z płotu. Ja też byłem aresztowany i ustawiony w szeregu grupy paruset AKowców. Jeden ze zdrajców, z zasłoniętą twarzą lecz otworem na oczy, bacznie się przyglądał z UBekami i NKWDystami, każdemu z nas. Na moje szczęście powiedział “a tego… nie widziałem". Uff… Myślałem, że to już mój koniec. Rozpoznanych, albo tylko podobnych do nich, nieszczęśliwców wkrótce potem rozstrzeliwano. Bez sądu, nawet… doraźnego "sądu" stalinowskich NKWDystów.
W czasie zwodniczej, bo fikcyjnej Amnestii w 1947 r. ujawniłem się podając moje prawdziwe nazwisko i oddając sfałszowane dokumenty wystawione na “Jana Mierzejewskiego“. Potem byłem wielokrotnie wzywany do UB, przesłuchiwany i czasami uderzany, nawet kilkanaście lat po "wyzwoleniu".
Posiadam następujące odznaczenia:
-Krzyż Walecznych
-Krzyż Armii Krajowej
-Krzyż za Akcję Burza
-Krzyż Bronzowy z Dwoma Mieczami
-Krzyż Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny
Otwarcie i z żalem muszę stwierdzić, że obecna władza o żołnierzach niepodległościowych i naszych zasługach dla Polski nie pamięta. Dla niej najbardziej liczą się krętacze i cwaniacy, którzy wcale nie walczyli, a teraz mający wysokie emerytury dzięki znajomościom z ważnymi osobistościami z czasu PRLu. O przywilejach UBeckich drani i oficerów Ludowego Wojska już nie wspominam. W III RP nie liczą się ci, którzy za Polskę naprawdę walczyli z bronią w ręku. Jest wręcz odwrotnie… prawi Polacy są nadal, tak jak za PRLu, dyskryminowani. Oto przykład: Kilka lat temu zgłosiłem się po emeryturę wojskową, lecz lekarz z Komisji ZUS mi powiedział: "Ja wiem, że się panu ona należy, ale gdybym podpisał na tak to za miesiąc mnie by tu już nie było. Zaliczają tylko lata 1943 i 44. W 1945 i 46 byli bandyci Polski Ludowej".
Wkrótce ukończę 86 lat i do końca życia będę musiał brać leki na nadciśnienie krwi, chore serce, cukrzycę i czasami w nocy na stany lękowe.
To, że bylem "zaplutym karłem reakcji" wiedzialem przez prawie 50 lat, ale że jestem "bandytą Polski Ludowej" dowiedziałem się dopiero w… wolnej III RP.
Nie żałuję swoich wojennych trudów i ran. Była wojna, trzeba było walczyć za swój kraj, za Ojczyznę. Jednakże nie o taką Polskę walczyliśmy w której nie mam środków na lekarstwa i zmuszony jestem do kupowania przeterminowanej żywności.
—————————————————————————————————————————————————–
Kończę wspomnienia jednego z wielu tysięcy dzielnych i odważnych Polaków, którym przyszło żyć i aktywnie walczyć z bronią w rękach w niezwykle dramatycznych latach dla naszego narodu. Zamiast honorów i uznania za ich trudy, rany i uszkodzone zdrowie nowi okupanci i rodzimi zdrajcy traktowali ich jako przestępców. Ich obecna sytuacja, powinna być powodem do wstydu dla nowobogackich rządzących elit i nie powinna istnieć w prawdziwie wolnej Polsce. A ten stan rzeczy jest również winą tych Polaków, którzy na to przyzwalają beztrosko głosując na rozmaite męty społeczne, oportunistów i nawet przestępców. Albo bezmyślnie siedząc w domu podczas wyborów, zamiast wypełnić swój obywatelski obowiązek i dopilnować ich rzetelności w lokalach wyborczych.
“DLA PANOWANIA ZŁA NA ŚWIECIE WYSTARCZY ŻEBY DOBRZY LUDZIE NIC NIE ROBILI"
P.S. Na zdjęciu uczestniczymy z kpt. Ryską w obchodach Rocznicy Powstania Warszawskiego 1.08.2009 na terenie Muzeum PW w W-wie. Nie spodziewaliśmy się, że to ostatni raz widzimy z bliska prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wielu innych Patriotów.
Doswiadczony dlugim zyciem na Zachodzie, widze zza Atlantyku sprawy w Polsce i na swiecie czesto inaczej niz wielu rodaków.