Czy Stanisław Lem znał poglądy Adwentystów Dnia Siódmego?
A może zapoznał się z literaturą Świadków Jehowy?
Nie wiem. Ale prezentowany niżej tekst stanowi chyba najbardziej celną polemikę z ich podstawowym założeniem:
(…)
HYLAS: (…)Tak więc ten, kto posiądzie sztukę układania atomów w struktury ciał dawno zetlałych, tym samym będzie mógł powołać owe ciała w pierwotnym ich kształcie i działaniu. Kto złoży ciało nieżyjącego już człowieka na nowo z atomów – będzie go miał przed sobą w pełni życia, choćby tamten przed wiekami został do grobu złożony…
FILONOUS: Tak mniemasz? Doskonale. Czy pozwolisz, bym gwoli zbadania specyfiki twojej machiny, wskrzeszającej z atomów, stawiał ci pytania, na które będziesz udzielał odpowiedzi?
HYLAS: Przystaję na to chętnie.
FILONOUS: Wybornie. Wyobraź sobie, Hylasie, że musisz dziś umrzeć, albowiem znajdujesz się we władzy pewnego tyrana, który postanowił solennie cię uśmiercić, a ma po temu wszystkie możliwości. Czas twojej egzekucji został wyznaczony na siódmą rano. O szóstej, to znaczy teraz właśnie, dręczony smutkiem i trwogą, udajesz się na ostatnią przedśmiertną przechadzkę, spotykasz mnie i opowiadasz mi o swoim nieszczęściu.
Czy zgadzasz się przyjąć taki wstęp do dysputy o swej wyobrażonej sytuacji, w której ty będziesz skazanym na śmierć, a ja – przyjacielem twym, pragnącym ci pomóc, a zarazem wynalazcą machiny do wskrzeszania z atomów?
HYLAS: Zgadzam się, mów.
FILONOUS: Biedny Hylasie, masz zginąć, biada, to straszne! Ale prawda, tyś jest przecież materialistą?
HYLAS: Tak.
To doskonale się składa. Właśniem skonstruował machinę, o której tyleśmy ostatnimi czasy rozprawiali. Kopie, jakie za jej pomocą sporządzam, w niczym nie różnią się od oryginałów. Człowiek, którego z atomów składa moja machina, nie tylko powłoką cielesną nie różni się od oryginału, ale posiada wszystkie cechy umysłu takie same, że dla przykładu wspomnę o pamięci – jak wiesz, polega ona na pewnych indywidualnych właściwościach struktury mózgu. Otóż machina moja stwarza kopię ze wszystkimi szczegółami budowy mózgu, a więc i pamięcią zdarzeń przeszłych, z myślami, wspomnieniami i pragnieniami. Krótko mówiąc, mój Hylasie, gdy za godzinę ulegniesz przemocy i skonasz, twoja powłoka jeszcze nie zdąży ostygnąć, a już wprawię w ruch machinę i z atomów takich samych, jakie się teraz na twoje ciało składają, zbuduję żywego, myślącego Hylasa. Ręczę ci za to. I cóż, czy rad jesteś?
HYLAS: Ależ tak, po trzykroć tak, oczywista. Musisz tylko zbadać moją strukturę atomową, aby ją przedstawić machinie.
FILONOUS: To się rozumie. Pozwólże, mój przyjacielu, abym wzmógł jeszcze twą pewność przeżycia śmierci. Znasz mnie, wierzysz mym słowom, mym zapewnieniom, wszelako ułomne są rzeczy wytworzone przez człowieka, tu wszakże pewność jest niezbędna. Pozwól przeto, bym tego Hylasa, który twoim ma być przedłużeniem, twoją kontynuacją, już teraz stworzył. Będzie on oczekiwał twojej śmierci, a po niej wspólnie z nim, to jest z tobą, oddamy się uciechom wskrzeszonego żywota.
HYLAS: Co ty mówisz, Filonousie?
FILONOUS: To, co usłyszałeś: dla zwiększenia twej pewności kopię twoją stworzę już teraz…
HYLAS: Ależ to nonsens!
FILONOUS: Czemuż to?
HYLAS: To będzie odrębna ode mnie, obca istota!
FILONOUS: Tak sądzisz?
HYLAS: A jakże inaczej?Ten człowiek może i będzie nieskończenie do mnie podobny, wszyscy go za mnie brać będą, będzie żywił te same, co ja uczucia, chęci, zamiłowania, nawet prace, przeze mnie rozpoczęte, on w moim duchu dokończy, ale to nie ja będę! To będzie sobowtór, jakby bliźniak, ja zaś umrę na zawsze!
FILONOUS: Skądże ta pewność?
HYLAS: A stąd, że jeśli stworzysz go teraz i on będzie tu przytomny, to będę o nim mówił „on”, jak o każdym innym człowieku, i widział go na zewnątrz siebie – i będzie drugą, odrębną ode mnie, inną istota ludzką, jak każdy człowiek, i to, że będzie do mnie podobny jak kropla do kropli, w najmniejszej mierze śmierci mej nie osłodzi. Owszem, dla żyjących dalej, dla mych przyjaciół, krewnych, będzie złudzeniem mego bytowania skończonym i doskonałym, ale ja – ja umrę i już żyć nie będę.
FILONOUS: Skądże ta pewność?
HYLAS: Nie możesz mieć wątpliwości w tym przedmiocie, Filonousie, i jeno mnie próbujesz. Przecież gdybym podniósł z ziemi ten oto wilgotny, zwiędły liść i podał owemu „drugiemu Hylasowi”, jeśliby tu stał, to on przecie wdychałby i czuł jego woń cierpką i miłą, a nie ja. I podobnie by się rzecz miała po mojej śmierci, bo przecież wskutek mego zgonu w nim się nic nie przemieni, nic nie nastąpi nowego. On będzie po świecie chodził dalej, jego pięknem się radował, ja atoli istnieć przestanę zupełnie.
FILONOUS: Tak? Hm, więc co robić? Mów, co mam uczynić z machiną, aby zapewnić ci wskrzeszenie?
HYLAS: To całkiem proste. Musisz stworzyć moją życiową i myśląca kopię p o moim zgonie.
FILONOUS: Tak mniemasz?
HYLAS: Tak.
FILLONOUS: Kopia stworzona p o twym zgonie będzie tobą, a stworzona przed twoją śmiercią nie będzie tobą, lecz człowiekiem, choć niezmiernie podobnym, ale innym? Jakaż różnica pomiędzy tymi dwiema istotami, wyjaśnij mi, proszę?(…)
(Dialogi)
I Świadkowie Jehowy, i Adwentyści Dnia Siódmego zgodnie deklarują wiarę w zmartwychwstanie.
Ale tak naprawdę w ich wersji będzie to tylko nowy akt stworzenia.
13 09. 2012