W roku 1939 państwo polskie zamieszkiwało 35 milionów ludzi, z których większość pracowała w rolnictwie. Najdłuższymi, niemalże nieuzbrojonymi granicami były 2000 km wzdłuż Niemiec na zachodzie i 1500 km wzdłuż Związku Radzieckiego na wschodzie.
WRZESIEŃ 1939 CZ.II
Gospodarka nie została odbudowana jeszcze od poprzednich wojen, z wyraźnym brakiem rozwiniętego przemysłu ciężkiego, stąd polska armia była źle wyposażona. Wiszące nad krajem niebezpieczeństwo zmusiło do przygotowań w razie niemieckiej ofensywy. 1 września 1939 roku, kiedy oddziały niemieckie wkroczyły do Polski, powszechna mobilizacja nie została jeszcze ukończona. Rozpoczęła się wojna.
Los Polski został przesądzony w Moskwie 23 sierpnia 1939 roku tajnym protokołem dodatkowym do Paktu o nieagresji między Rzeszą Niemiecką a ZSRR:
PAKT HITLER – STALIN, ZWANY PAKTEM RIBBENTRPOP – MOŁOTOW
Z OKAZJI PODPISANIA PAKTU NIEAGRESJI MIĘDZY RZESZĄ NIEMIECKĄ A ZSRS PODPISANI PEŁNOMOCNICY OBU STRON PRZEDYSKUTOWALI W ŚCIŚLE W POUFNYCH ROZMOWACH SPRAWĘ ROZGRANICZENIA ICH WZAJEMNYCH STREF INTERESÓW W EUROPIE WSCHODNIEJ. ROZMOWY TE DOPROWADZIŁY DO NASTEPUJACYCH WYNIKÓW:
1. W WYPADKU PRZEMIAN TERYTORIALNYCH I POLITYCZNYCH NA OBSZARACH NALEŻĄCYCH DO PAŃSTW BAŁTYCKICH / FINLANDIA,ESTONIA, ŁOTWA I LITWA /, PÓŁNOCNA GRANICA LITWY BĘDZIE STANOWIŁA GRANICĘ STREF WPŁYWÓW NIEMIEC I ZSRS. W ZWIĄZKU Z TYM INTERESY LITWY NA OBSZARZE WILNA SĄ UZNAWANE PRZEZ OBIE STRONY.
2. W RAZIE TERYTORIALNYCH I POLITYCZNYCH ZMIAN NA OBSZARACH NALEŻĄCYCH DO PAŃSTWA POLSKIEGO STREFY INTERESÓW NIEMIEC I ZSRS BĘDĄ ROZGRANICZONE W PRZYBLIŻENIU WZDŁUŻ LINII RZEK NARWI, WISŁY I SANU. ZAGADNIENIE, CZY INTERESY OBU STRON CZYNIĄ POŻĄDANYM UTRZYMANIE NIEPODLEGŁEGO PAŃSTWA POLSKIEGO I JAKIE MAJĄ BYĆ GRANICE TEGO PAŃSTWA, MOŻE BYĆ OSTATECZNIE ROZSTRZYGNIĘTE DOPIERO W TOKU DALSZYCH WYDARZEŃ POLITYCZNYCH. W KAŻDYM RAZIE OBA RZĄDY ROZWIĄŻĄ TĘ SPRAWĘ W DRODZE PRZYJAZNEGO OBOPÓLNEGO POROZUMIENIA.
3. JEŚLI CHODZI O EUROPĘ POŁUDNIOWO – WSCHODNIĄ TO STRONA SOWIECKA PODKREŚLA SWOJE ZAINTERESOWANIE BESARABIĄ. STRONA NIEMIECKA OŚWIADCZA, ŻE JEST CAŁKOWICIE NIEZAINTERESOWANA TYM OBSZAREM.
4. TEN PROTOKÓŁ BĘDZIE PRZEZ OBIE STRONY TRAKTOWANY JAKO ŚCIŚLE TAJNY.
MOSKWA, 23 SIERPNIA 1939 R.
Plan obrony zakładał prowadzenie walki w koalicji z Francją i Wielką Brytanią, które zobowiązały się przyjść Polsce z pomocą w ciągu piętnastu dni od rozpoczęcia agresji niemieckiej. Strona polska nie zweryfikowała jednak w jakim stopniu obietnice te były realne.
Tymczasem w razie nieudzielenia pomocy przez zachodnich sojuszników w konfrontacji ze zbudowaną przez nazistów potęgą Niemiec armia polska była skazana na przegraną. Niemcy miały ponad dwukrotnie więcej wielkich jednostek wojskowych. Znaczną ich część stanowiły dywizje pancerne i zmotoryzowane, którym Polska mogła przeciwstawić tylko jedną w pełni samodzielną jednostkę tego typu. Armia niemiecka miała pięciokrotną przewagę w czołgach i lotnictwie, ponad trzykrotną w artylerii, zdecydowanie przeważała nad nieliczną polska marynarką wojenną. Ponadto błędem było przesunięcie mobilizacji powszechnej Wojska Polskiego z 29 na 30 sierpnia, co nastąpiło pod naciskiem zachodnich ambasadorów, starających się za wszelką cenę zapobiec wybuchowi wojny.
W efekcie zakończenie mobilizacji części jednostek WP odbywało się już pod bombami niemieckich samolotów.
Polska przystąpiła do wojny opuszczona przez sojuszników.
Radość szybko przerodziła się w gorzkie rozczarowanie, ponieważ alianci nie podjęli żadnej poważnej akcji wobec Niemców
Wkrótce po ataku Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku okazało się, że Anglia i Francja nie mają zamiaru dotrzymać podjętych zobowiązań o pomocy w razie obcej agresji. Co więcej, alianci skazali Polskę na straty już na wiele miesięcy przed wybuchem wojny.
Kiedy 3 września 1939 roku radio podało, że Anglia i Francja przystąpiły do wojny z Niemcami, na polskich ulicach „tłum oszalał po prostu – ludzie krzyczeli bezładnie, ściskali się, rzucali się sobie na szyję” – wspominał Józef Małgorzewski, spiker Polskiego Radia.
Pod ambasadą brytyjską w Warszawie zgromadziły się tysiące osób. Śpiewano hymn Polski i wznoszono okrzyki „Niech żyje Anglia!”.
Niestety ta radość szybko przerodziła się w gorzkie rozczarowanie, ponieważ alianci nie podjęli żadnej poważnej akcji wobec Niemców. Brytyjczycy zrzucili tylko ulotki na Berlin, Francuzów zaś sparaliżowało. Ostatecznie „na spotkaniu połączonych sztabów Francji i Wielkiej Brytanii 12 września 1939 roku postanowiono, że Polska nie dostanie wsparcia”.
Tak naprawdę ta decyzja wisiała w powietrzu już od dawna. Anglia i Francja – skoro nie chciały się angażować militarnie – mogły pomóc Polsce materialnie ale nie zrobiły tego. Nasi sojusznicy lawirowali w rozmowach prowadzonych już od kwietnia 1939 roku z przedstawicielami polskich władz tak, żeby nie sprzedać Polsce sprzętu wojennego ani nie udzielić kredytu na zakup broni. Kiedy minister Józef Beck zapytał o możliwość wsparcia materialnego brytyjskiego ambasadora Howarda Kennarda, nie doczekał się odpowiedzi.
Do sprawy wrócił w maju ambasador RP w Londynie Edward Raczyński. Rozmawiał z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Halifaksem o możliwości pożyczenia Polsce 60 mln funtów. Halifax udał zaskoczonego wysokością sumy, a tydzień później po kolejnych prośbach i pytaniach Brytyjczycy przyznali Polsce, swojemu sojusznikowi, symboliczne 5 mln funtów. (Wcześniej pożyczyli Rumunii 5,5 mln funtów, a Chinom 500 mln funtów). Nawet ambasada niemiecka w Londynie przewidywała, że Polacy uzyskają od Brytyjczyków kilkadziesiąt milionów.
Po udzielonej obietnicy Anglicy zwlekali i piętrzyli formalności w nieskończoność. Kiedy ostatecznie zgodzili się pożyczyć nie 5, a 8 mln funtów, ich warunki, m.in. żądanie reformy finansowej, były tak nierealne, że płk Adam Koc, który brał udział w negocjacjach, oburzony przerwał je i wrócił do Warszawy.
Polskie zmagania z Brytyjczykami obserwowali Niemcy i własnymi kanałami dyplomatycznymi starali się zniechęcać Anglię do pomagania Polsce. Hitler powiedział:
„Polska chciała dostać pożyczkę na zbrojenia. Anglia jednak udzieliła jej kredytu z zastrzeżeniem, że Polska zakupi sprzęt w Anglii, która nie jest w stanie go dostarczyć. Oznacza to, że tak naprawdę Anglia nie zamierza poprzeć Polski”.
Jakby tego było mało, kiedy trwały przepychanki w Londynie, Polska zgodnie z wcześniejszą umową dostarczyła do Anglii 200 dział przeciwlotniczych, a do Bułgarii sprzedawała broń, żeby za to kupić wyposażenie dla wojska.
Rozmowy wznowiono 21 lipca 1939 roku. Uczestniczył w nich także ambasador RP w Paryżu Juliusz Łukasiewicz, gdyż Francuzi współpracowali z Anglikami w kwestii udzielania pożyczek.
Jeśli chodzi o Francję, to Polska miała z nią podpisany układ (którego ważność minęła w 1937 roku) na pożyczkę wysokości 2250 mln funtów. Wydawać by się mogło, iż skoro w czasie pokoju można było liczyć na taką sumę, to w momencie zagrożenia wojną można by było liczyć na więcej. Niestety. Także w przypadku Francuzów Polacy musieli przebrnąć przez trudne i długie rokowania, zanim otrzymali obietnicę pożyczenia 600 mln franków. Nic w naszej sprawie nie wskórał ambasador Francji w Polsce Léon Noël, który apelował o pomoc Polsce.
Negocjacje finansowe w Londynie zakończyły się 2 sierpnia 1939 roku. Anglia przyznała Polsce nieco ponad 8 mln funtów, zaś Francja – 2,5 mln. Polska miała za to kupić w Anglii sprzęt wojskowy, ale było już za późno, żeby pieniądze można było wykorzystać. Jeśli chodzi o pożyczkę gotówkową, to „otrzymaliśmy” ją w końcu w tydzień po rozpoczęciu wojny na stosunkowo nierealnych warunkach: oprocentowanie 5%, spłata w ciągu 16 lat począwszy od 1941 roku. Sumy, których w końcu i tak nie otrzymaliśmy to 5,5 mln funtów z Londynu i 3,5 mln funtów z Paryża.
Premier Wielkiej Brytanii Arthur Neville Chamberlain 31 marca 1939 roku w Izbie Gmin złożył – jak się później okazało – puste oświadczenie: „Na wypadek jakichkolwiek działań wojennych mogących wyraźnie zagrozić niepodległości Polski (…) rząd Jego Królewskiej Mości będzie się czuł zobowiązany do udzielenia rządowi polskiemu natychmiastowego poparcia, będącego w jego mocy. (…) Rząd francuski upoważnił mnie do wyjaśnienia, że jego stanowisko (…) jest takie samo.
Wartość tych oświadczeń i obietnic trafnie ocenił Eugeniusz Lubomirski w rozmowie z Józefem Czapskim: „jeżeli przestaniemy być Anglikom użyteczni, to potrafią się wymigać ze wszystkich zaciągniętych wobec nas zobowiązań”.
Wpływ biernej postawy Wielkiej Brytanii i Francji we wrześniu 1939 roku na dalszy rozwój działań wojennych w okresie II wojny światowej okazał się dla Polski dramatyczny.
Po konferencji monachijskiej (1938 r.), rządowi polskiemu została złożona propozycja zawarcia polsko -niemieckiego układu o nieagresji. Miał on być zawarty na 25 lat, a Hitler oczekiwał w zamian spełnienia przez Polskę kilku warunków: