Nie czytam Gazety Wyborczej. Nijak się też do niej nie odnoszę, nie komentuję itd. – chyba że coś uznam za znamienne, jak niedawny kłamliwy plakat Michnika; lub gdy na coś równie symptomatycznego zwrócą mi uwagę znajomi. Tak właśnie jest – z niejakim opóźnieniem – z tekstem Anne Applebaum, serwowanym przez Wyborczą na święta. Nazywa się „Gdy nikt w nic nie wierzy”. W największym skrócie, Applebaum lamentuje w nim nad powstaniem i żywiołowym rozwojem sieci społecznościowych, zwłaszcza Facebooka.
Całość tu: http://wyborcza.pl/magazyn/1,149726,19369796,gdy-nikt-w-nic-nie-wierzy-applebaum.html Sieci społecznościowe wedle Applebaum miały „zniszczyć” możliwość publicznej debaty i widoki na wypracowanie konsensusu, gdyż ludzie czytają dziś to co chcą i tkwią w swoich „bańkach”, kręgach znajomych, do których nie można już dotrzeć.
Odjazdowo szczere, LOL.
Ujmę to jak zwykle brutalnie. Czyli Anne Applebaum opłakuje śmierć medialnego dyktatu? Scentralizowanego przekazu? Skokowy wzrost znaczenia internetu? Racja; to se uź ne vrati… To właśnie dzięki tym zjawiskom, nad którymi lamentuje Applebaum, w październiku Polska odzyskała niepodległość. Telewizja i Gazeta Wyborcza przestały być skuteczne. To one nie dotarły z przekazem. Nie są już efektywnymi narzędziami pałowania ofiar.
Roztrzaskanie scentralizowanego medialnego przekazu – w tym nawet, jak to w warunkach polskich, medialnego dyktatu Targowicy – owszem ma i złe strony. Ma. Bóg jeden raczy wiedzieć, czy te złe strony kiedyś, w przyszłości, nie przeważą. Ja jednak na razie widzę przewagę plusów. Nawet w atomizacji i separacji „baniek” na serio nie widzę nic złego. Z kim w Polsce debatować? Z Michnikiem? Debata z zawodowymi dezinformatorami, z kłamcami, oszustami, albo ludźmi bez zasad – mija się z celem. Trzeba ich odseparować właśnie, albo przestać słuchać – i do tego moim zdaniem sprowadza się stan opisywany z żalem przez Applebaum.
Właśnie „jednolitego stanowiska” trzeba się obawiać. Różnorodność jest piękna.
Niech każdy czyni w swym kółku co każe duch Boży, a całość sama się złoży.Czy jakoś tak.
Wstręt do różnorodności – a pośrednio, i wolności – jak i pragnienie jednolitego scentralizowanego przekazu są charakterystyczne dla ustrojów totalitarnych przeszłości. A dziś – poprzebieranych w kradzione szatki „obrońców demokracji” stalinowców; bez urazy.
A już uwagę Anne Applebaum o tym, że ludzie „przestali wierzyć wszystkim” przeczytałem po prostu z zachwytem. Tłumacząc żale Applebaum na pojęcia ludzkie: ludzie przestali oto być naiwni. O wiele trudniej będzie wcisnąć komukolwiek dowolny kit. Brak wiary/utrata naiwności są bezcenne, ludzie zaczynają po prostu myśleć sami… Media stają się bezsilne, inwestycje 25 lat w kłamstwo, zło, oszustwo – idą na nic! Piękne! Bóg się rodzi, moc truchleje!
Moc truchleje!
To prawda że przy okazji swoje 5 minut mają różne oszołomy, jakieś marginesy i ekstremiści, ale summa sumarum – poziom racjonalności publiki może chyba tylko wzrosnąć.
I nieprawdą jest, że problem utraty/deficytu zaufania dotyczy wszystkich równo. Na pewno dotyczy on środowiska Anne Applebaum i Gazety Wyborczej. Ale ta formacja na swą reputację pracowała przez dziesięciolecia.
I niech ich dzisiejsza wiarygodność będzie przestrogą dla uczestników wszystkich debat w przyszłości.
Mariusz Cysewski
* * *
Kontakt: tel. 511 060 559
https://www.facebook.com/groups/517163485099279
https://twitter.com/MariuszCysewsk
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
W matriksie ""3 RP""... https://sites.google.com/site/wolnyczyn/