Nie wystarczy cytować ekonomicznych zgredów.
Nasz indeks wolności gospodarczej jest taki jaki jest, i chyba nie ma takich, których by cieszył. W pierwszym szeregu naprawiaczy idą „wolnościowcy”. Do opinii publicznej przedostaje się to, że lekarstwem ma być: radykalne obniżenie podatków i radykalna redukcja państwa, złota wolność gospodarcza (ale nikt nie podaje dla kogo i jak ma ona wyglądać) i nic więcej. Ludzie niezaradni mają być „słusznie” ukarani za swa niezaradność.
Załóżmy że zgadzamy się z tym, że trzeba obniżyć podatki o połowę i administrację o połowę.
Proszę mi powiedzieć, jaką – jako wolnościowcy – podjęlibyście sekwencję działań, aby opinia publiczna nie poczuła grozy że oto:
milion ludzi będzie musiała się powiesić,
dwa miliony będzie musiało umrzeć z głodu,
trzy miliony będzie musiało wyemigrować.
Niestety, nie dziwcie się, ale tak jesteście postrzegani i takie są Wasze szanse wyborcze.. O tym, że moje propozycje idą w tym samym kierunku, ale stosują metodę "bezinwazyjną" aczkolwiek trochę dłuższą, udowadniam tu: http://dl.dropbox.com/u/75370509/Filary%20pa%C5%84stwowo%C5%9Bci%20naszajA4.pdf strona 33.
Proszę wybaczyć, ale jesteście tą łyżka dziegciu, która potrafi spaskudzić każdą pojawiającą się tu inicjatywę polityczną, więc proszę: podajcie sekwencję działań, która zdejmie z Was piętno potencjalnych morderców.
Przeczytam, uwierzę, zmienię opinię.