Ignorancja to siła.
Winston pracował w gmachu Organizacji, na której to fasadzie widniały wymalowane jej hasła: Wolność to niewola. Ignorancja to siła.
Jego praca wyglądała mniej więcej tak:
Winston nastawił tarczę teleekranu na „stare numery” i zamówił właściwe egzemplarze „The Watchtower”, które po zaledwie kilku minutach wysunęły się z rury pneumatycznej. Otrzymane przez niego notatki dotyczyły artykułów i komunikatów uznanych obecnie (…) za wymagające przerobienia czy też – jak to urzędowo określono – „sprostowania”. (…). Zadanie Winstona polegało na „sprostowaniu” starych twierdzeń, aby zgadzały się z aktualnymi. (…) Zaraz po wykonaniu każdego polecenia Winston przypinał nową, sporządzona na mowopisie wersję do właściwego egzemplarza „The Watchtower” i wsuwał gazetę do rury pneumatycznej. Następnie niemal odruchowo miął otrzymaną notatkę oraz wszelkie swoje brudnopisy i wrzucał do „luki pamięci”, na pastwę płomieni.
Myślę, że Orwell przebaczyłby mi małą mistyfikację, jakiej dokonałem przerabiając fragmencik „Roku 1984”. A przecież fragment ten po pewnych modyfikacjach doskonale opisuje zachowanie Towarzystwa „Strażnica” na przestrzeni lat. Jednym z wielu przykładów na powyższe jest wydana w Polsce jeszcze w latach 1920-tych książka p.t. „Harfa Boża” i późniejsze zamieszanie wokół niej.
ŚJ dzisiaj głoszą, że w 1914 roku przybył niewidzialnie na Ziemię Chrystus, gdzie już zastał „niewolnika wiernego i rozumnego”, który go oczekiwał.
Tym niewolnikiem oczywiście była ich organizacja.
Wedle swych własnych zapewnień społeczność ŚJ trwa niewzruszenie od blisko 100 lat jako „ziemskie ramię” Króla Niebieskiego. Aż pozazdrościć wytrwałości, rozumu, konsekwencji…
Przez przypadek wpadła mi w ręce Strażnica nr 15 z 1 sierpnia 1988 roku. Na stronie 21 czytamy:
„Czy wierzycie w drugie przyjście Pana? – zapytałam młodego człowieka, który otworzył mi drzwi.
„Drugie przyjście Chrystusa nastąpiło w roku 1914”, wyjaśnił.
Zdumiona odparłam, że to niemożliwe. „Powinna pani przeczytać tę książkę”, powiedział i wręczył mi Harfę Bożą.
Jak pięknie!
Ale zaraz potem otrzymałem Strażnicę również z 1 sierpnia, ale 1993 roku (też nr 15), gdzie z kolei okazało się, że:
Miałem jakieś 12 lat, gdy ojciec dostał od swego brata mieszkającego w Stanach Zjednoczonych książkę. Nosiła tytuł Harfa Boża i była wydana przez Towarzystwo Biblijne i Traktatowe Strażnica. Przejrzałem spis treści i oczy zajaśniały mi z radości, gdy zobaczyłem rozdział „Powrót Naszego Pana”. Przeczytałem go z ogromnym zaciekawieniem, ale byłem zawiedziony, bo nie podano dokładnej daty tego wydarzenia. Książka wskazywała jednak, że nie jest ona odległa.
Okazuje się, że „Harfa Boża” jest dostępna w Internecie. A więc jak to wygląda u „źródła”?
Są dwie ważne daty, których nie należy uważać za jedno i to samo, mianowicie: początek „czasu końca” i „obecność Pana”. „Czas końca” obejmuje okres od R.P. 1799, jak wyżej wskazano, do czasu zupełnego obalenia rządów szatana i ustanowienia królestwa Mesyasza. Czas obecności naszego Pana datuje się od R. P. 1874, jak powyżej udowodniono. Ostatni okres włączony jest w pierwszym, znanym jako „czas końca”.
str. 239
No to jak? Kto zauważył przyjście Pana w 1914 roku, skoro ówcześni Badacze Pisma Świętego uważali, że Chrystus jest na Ziemi już niespełna pół wieku? Podobnie jak adwentyści?
Ale oczywiście jest też możliwość, że „Harfa Boża” dostępna w necie jest fałszywką odstępców, którzy w ten sposób atakują niewybrednie religię-która-nie-jest-religią?
Taki facet jak ja daje się na to nabrać, i w ten sposób ubędzie jeszcze jeden klon po Armagedonie. I będzie wielka radość w domu Szatana.
Moje niezależne myślenie karze mi jednak zapytać: Jeśli „Harfa Boża” jest fałszywką, to dlaczego w 1988 roku ŚJ twierdzili, że zawartość tej książki mówi o tym, że Chrystus przyszedł w 1914 roku, a 5 lat później wg nich ta sama książka tej informacji nie zawiera? Książka, nb. wydana w Polsce w 1929 roku! Czyż nie jest to kłamstwo? Kłamstwo, bowiem Strażnica z 1993 roku odmiennie opisuje zaistniały 70 lat wcześniej fakt niż czyniła to 5 lat wcześniej.
Poza tym książka ta wykazuje, że na pewno jeszcze siedem lat po rzekomym przyjściu Chrystusa nikt tego nie zauważył! Potwierdza to zresztą sama Strażnica z 1993 roku, albowiem wg niej Harfa Boża z roku 1921 roku (wyd. anglojęzyczne) enigmatycznie wspomina o „przyjściu Pana”, które to ma się wydarzyć w niezbyt odległym czasie. Czyżby więc w 1922? 1923 roku? A może zwrot „nie jest ona odległa” (data przyjścia) należy rozumieć w kategoriach historycznych i tak naprawdę chodzi o 987 lat? Jedyna „subtelna” różnica polega na tym, że „Harfa” w rzeczywistości mówiła o tym, że Chrystus jest na Ziemi już od 1874 roku, a wg „Strażnicy” z 1993 roku Chrystusa nie było na Ziemi w 1921! Bagatela, tylko 47 lat różnicy…
Takie „zamazywanie” własnych „prawd”, które okazały się bezwstydnymi kłamstwami, świadczy niezbicie o tym, że na Brooklynie całą mocą pracuje „departament prawdy”.
Jednak kłamstwo pozostaje kłamstwem, co tylko u bokononisty nie budzi negatywnych emocji.
„Wredni” odstępcy twierdzą, że oficjalna nauka Towarzystwa „Strażnica” o przyjściu w 1914 roku datuje się na rok 1943. Rutherford natomiast tezę o przyjściu w 1914 roku sformułował w 1922 roku.
Ale to są sługi Szatana, którzy podobno sczezną w Armagedonie. Apeluję więc do ŚJ: pokażcie mi jakieś swoje wydawnictwo z lat 1910-1920, gdzie wskazywalibyście rok 1914 jako datę przyjścia Pana.
Bo jeśli ich nie macie, oznacza to, że nie czuwaliście, kiedy Pan przyszedł. A to z kolei oznacza, że starcy z Brooklynu są „złym niewolnikiem”. Wy zatem jesteście sługami złego.
A więc zostaniecie ukarani, zgodnie z zapowiedzią z Mat. 24:45-51.
A Orwellowsko – brooklyński „Departament prawdy” jedynie oszukuje ludzi.
11 11.2012