Bez kategorii
Like

Wolność człowieka cz.2 – Wolność urojona

22/12/2011
507 Wyświetlenia
0 Komentarze
37 minut czytania
no-cover

Wyobraźcie sobie, że nic nie ogranicza naszej woli; że wszystkie bariery obyczajowe, etyczne, kulturowe, biologiczne itp. możemy śmiało ominąć, bo są tylko tworami naszej świadomości: że naprawdę możemy robić co się nam żywnie podoba.

0


 

  Wyobraźcie sobie, że nic nie ogranicza naszej woli; że wszystkie bariery obyczajowe, etyczne, kulturowe, biologiczne itp. możemy śmiało ominąć, bo są tylko tworami naszej świadomości: że naprawdę możemy robić co się nam żywnie podoba. Czyż taka wizja wolności nie jest nęcąca?
 Oczywiście, że jest nęcąca i popularna, bo intensywnie propagowana w mediach i szeroko rozumianym przekazie kulturowym. Według tej koncepcji, wszelkie systemy etyczne, kultury i obyczajowości, jako twory ludzkiego umysłu są równoprawne, zaś czynnikiem moderującym między nimi, pozwalającym uniknąć konfliktów między ludźmi o różnej obyczajowości i wyznającymi różne systemy etyczne i aksjologiczne, ma być tolerancja. Jednak trzeba być ślepym i głuchym by nie zauważyć, że coś tu jest nie tak, bo trudno znaleźć ludzi bardziej nietolerancyjnych niż wyznawcy takiej „tolerancyjnej” wolności. To oni 11-ego listopada „tolerancyjnie” usiłowali nie dopuścić do publicznego manifestowania poglądów odmiennych od własnych, blokując Marsz Niepodległości i atakując ludzi, którzy nosili „wrogie” symbole (np. flagi narodowe). To oni manifestowali swoją „tolerancyjność” atakując obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. To oni „tolerancyjnie” starają się usuwać z przestrzeni publicznej symbole , z którymi się nie identyfikują (chodzi zwłaszcza o krzyż), a ludzi wyznających odmienne od nich poglądy, pozbawić możliwości wypowiedzi publicznej. To oni także w swojej publicystyce obsypują „innowierców” (zwłaszcza katolików i patriotów) obelgami i oszczerstwami, a nawet nawołują do ich fizycznej eliminacji. Ta ich nietolerancyjna „tolerancja” nie jest przypadkowa, jest bowiem nieuchronną konsekwencją nieusuwalnych sprzeczności  wewnętrznych takiej koncepcji wolności, gdyż jest to
WOLNOŚĆ UROJONA .
Jesteśmy funkcjonalnie i emocjonalnie związani z innymi ludźmi i jakość naszego życia jest zależna od jakości naszych relacji z innymi ludźmi, zaś funkcjonowanie po za społeczeństwem jest dla normalnego człowieka niezmiernie trudne. Dlatego w każdej kulturze wykluczenie ze społeczności było i jest bardzo dotkliwą karą, a dobrowolne odosobnienie jest uważane za najwyższy stopień ascezy. Aby jakakolwiek społeczność mogła funkcjonować, musi ona posiadać swój kodeks etyczny i obyczajowy regulujący relacje międzyludzkie i nadający spójność społeczności. Możliwe jest istnienie szerszej formuły organizacji społeczeństwa ,takiej jak państwo, w której pokojowo koegzystują społeczności wyznające różne systemy etyczne i obyczajowe, ale tylko wtedy, gdy te systemy nie są zasadniczo rozbieżne i istnieje możliwość stworzenia kompromisowego systemu prawnego, regulującego relacje międzyludzkie w państwie i akceptowanego przez wszystkie społeczności. Takim państwem była np. I-sza RP. Gdy systemy etyczne i obyczajowe są radykalnie odmienne, gdy przeciwnie definiują dobro i zło, niemożliwa jest dobrowolna koegzystencja społeczności wyznających takie systemy. Niemożliwe jest też stworzenie systemu prawnego akceptowalnego przez te społeczności. Zresztą proszę się zastanowić, czy jest możliwe zgodne współżycie złodziei z ludźmi respektującymi prawo własności, gwałcicieli z ludźmi wyznającymi zasadę szacunku dla godności i nietykalności cielesnej człowieka, środowisk negujących podmiotowość jakiejś kategorii ludzi z ludźmi uznającymi bezwzględną podmiotowość każdego człowieka ? Czy jest możliwe stworzenie kompromisowego prawa godzącego tak rozbieżne systemy etyczne i obyczajowe ? Czy jest możliwe by jedni tolerowali działania drugich, bo ich systemy etyczne są „równoprawne” ? Na te pytania jest tylko jedna możliwa odpowiedź : NIE ! Społeczności wyznające tak różne zasady mogą tylko funkcjonować w obok siebie w zamkniętych środowiskach, a obszary przenikania się tych środowisk nie będą obszarami współdziałania, lecz konfliktu (nierzadko krwawego). Potwierdza to doświadczenie z tworzeniem tzw. społeczeństwa wielokulturowego w niektórych krajach europejskich i spektakularne fiasko tego projektu ideologicznego. Inną możliwością jest narzucenie własnego systemu etycznego jednej społeczności przez drugą, co też wyznawcy takiej koncepcji wolności nieustannie usiłują zrobić, nie zważając na to, że takie działania stoją w jaskrawej sprzeczności z głoszonymi przez nich zasadami. Można sobie zadać pytanie, skąd u nich taki zajadły upór w promowaniu absurdu ? Zwłaszcza, że wielu z nich wcześniej było gorącymi wyznawcami innego absurdu, jakim był komunizm.
Teraz będzie trochę śmiesznie, ale i trochę strasznie.
Koncepcja wolności, o której piszę, jest wtórna wobec ideologii indywidualistycznej, a ta, podobnie jak wcześniejsze ideologie kolektywistyczne (nazizm i komunizm), jest wtórna względem powstałego w XVIII-ym wieku światopoglądu ateistycznego, który ja określam mianem ateizmu dogmatycznego. Jego podstawą jest uznanie za pewnik tezy, iż Boga nie ma, a jest to teza nieweryfikowalna, bo nie ma bezspornych dowodów na Jego nieistnienie, podobnie zresztą jak bezspornych dowodów Jego istnienia. Popularne wśród ateistów „argumenty” : „jak można wierzyć w coś czego , nikt nie widział ?”, albo „Boga nie ma, bo nie ma naukowego dowodu Jego istnienia”, są tak naiwne i nielogiczne, że nie warto się nimi zajmować. Wobec braku bezspornych dowodów, jedyną możliwą postawą poznawczą jest wiara – wiara w to, że Bóg istnieje, lub wiara w to, że Go nie ma, a podstawą wiary są z konieczności jedynie przesłanki, a nie dowody.
Opisywanie rzeczywistości bardzo przypomina rozwiązywanie krzyżówki ; zadajemy sobie pytania, szukamy na nie odpowiedzi, a następnie, odpowiedzi te składamy w system związków logicznych – taki diagram krzyżówki. W opisywaniu rzeczywistości, tak jak i przy rozwiązywaniu krzyżówki, zdarzają się pytania, na które nie możemy udzielić jednoznacznej odpowiedzi, za to możliwych jest kilka odpowiedzi alternatywnych. Takim pytaniem, jest pytanie o istnienie Boga. Co możemy zrobić, gdy natkniemy się na takie pytanie, na które można udzielić kilku alternatywnych, a przy tym sprzecznych ze sobą odpowiedzi ? Możliwe są tu, generalnie, dwie strategie. W pierwszej z nich, wątpliwe odpowiedzi zostawiamy na później, a zajmujemy się szukaniem pewników, które pozwolą nam ułożyć diagram. Następnie wracamy do pytań, które wcześniej sprawiały nam kłopot, a odpowiedzi próbujemy wywnioskować z kontekstu całego diagramy (ulokować w systemie związków logicznych, tworzących opis rzeczywistości). Tak ustalone odpowiedzi nadal nie będą całkiem pewne, ale staną się wysoce prawdopodobne. Przywołam tu przykład Blaise’a Pascala, dla którego silną przesłanką do wiary w Boga, była harmonia i spoistość prawa naturalnego, którego rozpoznaniem jako naukowiec się zajmował .
    Ale możliwa jest też całkiem odmienna strategia, w której jedną z wątpliwych, alternatywnych odpowiedzi przyjmujemy za pewnik, a następnie w oparciu o nią budujemy system związków logicznych (diagram krzyżówki). Jeśli odpowiedź jest błędna, diagram nie będzie się nam układał, mimo to, ignorując fakty, ignorując treść pytań i manipulując znaczeniami pojęć, można ułożyć diagram krzyżówki. Ba, możemy takich diagramów ułożyć nieskończenie wiele, jesteśmy tu ograniczeni wyłącznie naszą wyobraźnią. Wszystkie utworzone tą metodą diagramy będą spójne wewnętrznie i wszystkie (bez wyjątku) nieprawdziwe. Przypomina mi się znany skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym Gwidon i Roman, posługując się wyżej opisaną metodą, próbują rozwiązać krzyżówkę („ciąąąągnij Różę , ciąąąąągnij !!!”). Dodam na marginesie, że Róża to teściowa Gwidona, która, według niego, pasuje do krzyżówkowego hasła „roślina mięsożerna”. Jak widać, opisana tu strategia może być wdzięcznym materiałem dla satyryków i twórców kabaretowych, jest natomiast kompletnie nieprzydatna jako metoda opisywania rzeczywistości, zaś jako metoda tworzenia ideologii – szalenie niebezpieczna. W taki właśnie sposób jest konstruowany światopogląd dogmatyczny i wyprowadzone z niego ideologie, zresztą tak samo dogmatyczne. Także Chrześcijaństwo przeszło przez fazę dogmatyzmu, co znacząco utrudniało rozwój nauki, że wspomnę choćby kwestię geo i heliocentryzmu. Kościół katolicki odszedł już od dogmatyzmu naukowego (nie mylić z dogmatami wiary, które odnoszą się kwestii metafizycznych, nieweryfikowalnych przez naukę). Jednak w przypadku ateizmu dogmatycznego, dogmatyzm jest jego immanentną, nieusuwalną cechą.
Z tezy „Boga nie ma”, na drodze spekulacji logicznej wyprowadzone są „oczywiste” wnioski: nie było aktu stworzenie, człowiek jest źródłem wszelkiego prawa (także prawa naturalnego, które tym samym przestaje być kategorią obiektywną), człowiek nie będąc stworzonym nie ma też przyrodzonych cech i potrzeb, lecz nabywa je w procesie formowania kulturowego (sam siebie stwarza). Dwa ostatnie dogmaty radykalnie odrywają ten światopogląd od rzeczywistości, a zarazem są podstawą wszystkich lewackich ideologii tworzenia „nowego doskonałego człowieka”, „nowego doskonałego społeczeństwa”, czyli krótko mówiąc „nowego wspaniałego świata”. We wszystkie lewackie ideologie jest też wpisane zwalczanie religii chrześcijańskiej (zwłaszcza katolicyzmu) i kultury narodowej (kosmopolityzm), gdyż formowanie człowieka przez kulturę chrześcijańską i narodową uważane jest przez wyznawców tego światopoglądu za źródło wszelkich nieszczęść jakie dotknęły ludzkość. 
Z tych fundamentalnych dogmatów, na drodze logicznej spekulacji, którą lewacy nazywają racjonalizmem, a która jest w rzeczywistości sofistyką, można konstruować różnorodne wizje ideologiczne, czasem tak radykalnie sprzeczne ze sobą jak kolektywizm (np. komunizm) i obowiązujący obecnie indywidualizm. Przypominam, że zgodnie z zasadami logiki, jeżeli dwa zdania są sprzeczne i wzajemnie się wykluczające, to jedno z nich, albo obydwa są nieprawdziwe.  W przypadku dogmatycznych systemów myślowych, jeżeli choćby jeden z początkowych dogmatów był fałszywy, wszystkie możliwe do wyprowadzenia z niego konstrukcje ideologiczne i opisowe będą fałszywe. Nie ma znaczenia czy podstawą rozumowania będzie monoteizm, politeizm, deizm, ateizm, czy cokolwiek innego, zawsze będzie to urojona rzeczywistość, w której będziemy mieli dostępne wyłącznie urojone alternatywy.
Muszę tu przypomnieć ustalenia z pierwszej części tego tekstu pt. „Wolność rzeczywista”. Czy tego chcemy, czy nie, ciągle musimy dokonywać wyboru między dostępnymi alternatywami, a zawsze mamy jakiś wybór. Naszą wolę możemy spełnić tylko wybierając alternatywy rzeczywiste, zaś wybór alternatyw urojonych zawsze skutkuje „lotem Ikara”, czyli katastrofą sprzeczną z naszą wolą. Nie inaczej jest z  tworzonymi na gruncie dogmatycznego ateizmu ideologiami, oraz powiązanymi z nimi koncepcjami wolności – wszystkie są alternatywami urojonymi. Wszystkie one, choć bywają tak przeciwstawne jak kolektywizm i indywidualizm, mają te same cechy i mają podobne, katastrofalne konsekwencje. By nie być gołosłownym przypomnę jak to było i jest z lewackimi konceptami ideologicznymi. Próba tworzenia „nowego, doskonałego” społeczeństwa przez jakobinów w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej – katastrofa. Komunizm i nazizm – katastrofa. Tak zwane wychowanie bezstresowe, zgodne z zasadami ideologii indywidualistycznej – katastrofa (dzieci wychowywane w tym systemie, miały potem poważne problemy w relacjach z innymi ludźmi). Propagowany przez lewaków permisywizm, oraz łatwa dostępność zabiegów aborcyjnych przynosi katastrofalne skutki tak w wymiarze indywidualnym (trauma proaborcyjna), jak i społecznym (kryzys demograficzny). Wychowanie seksualne w brytyjskich szkołach w połączeniu z wspomnianym wcześniej permisywizmem skutkuje wzrostem liczby ciąż wśród niepełnoletnich. Parytety płciowe i rasowe zamiast prowadzić do likwidacji dyskryminacji, stają się jej przyczyną (w USA biali mają ograniczony dostęp do studiów wyższych, a w Szwecji kobiety do zawodów nauczycielskich). Fiasko projektu tworzenia społeczeństwa wielokulturowego w państwach zachodniej Europy możemy oglądać na bieżąco. Co ciekawe, konserwatyści zawsze trafnie przewidywali konsekwencje tych konceptów ideologicznych. Ale kto by słuchał „zacofanego ciemnogrodu” ?
We wszystkich ideologiach wywiedzionych z dogmatycznego ateizmu podmiotem jest ideologiczne wyobrażenie „nowego”, „doskonałego” człowieka, mającą niewiele wspólnego z realnym człowiekiem traktowanym przedmiotowo, jak masa plastyczna, którą należy urobić do kształtu ideologicznego wzorca. Stąd właśnie u lewaków ta nietolerancja, pogarda i skłonność do przemocy, a nawet zbrodni względem ludzi, których postrzegają jako niepasujących do wzorca ideologicznego. Sprzeczność ich zachowań z głoszonymi przez nich zasadami jest tylko pozorna, bo wynika z samej istoty ich dogmatycznego światopoglądu. W urojonej rzeczywistości nic nie jest tym, czym być powinno, ani tym , czym się wydaje być.
Bez względu na charakter ideologii, dogmatyzm zawsze skutkuje ograniczeniem wolności nauki, co sprowadza naukę do absurdu. Sztandarowym tego przykładem kwestia wykreślenia homoseksualizmu z rejestru chorób, do czego podstawą była uchwała Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego z 1973-ego roku. Decyzja ta nie miała oparcia w dowodach badawczych, bo za takie trudno uznać ustalenia Alfreda Kinsley’a z lat 50-ych XX-ego wieku, gdyż ich podstawą były badania przeprowadzone na grupie niereprezentatywnej (między innymi na więźniach). To ustalenie ATP ma więc charakter dogmatyczny, a jego kwestionowanie, lub choćby poddawanie go w wątpliwość jest kwalifikowane jako „homofobia” i ściąga na takiego sceptyka różnego typu restrykcje. Dla naukowców oznacza to na ogół wykluczenie środowiskowe. Z takim ostracyzmem spotyka się regularnie amerykański naukowiec dr. Paul Cameron, który opierając się na twardych dowodach badawczych, od wielu lat udowadnia fałszywość tezy uchwalonej przez ATP w 1973-ym roku. Restrykcje ze strony lewaków spotykają go również w naszym kraju, bo interwencje „Gazety Wyborczej” wielokrotnie były przyczyną odwoływania spotkań z dr. Cameronem, organizowanych na wyższych uczelniach w Polsce. Bardzo znamienna dla stosunku lewaków do nauki była opinia, którą kiedyś w programie „Warto rozmawiać” wypowiedział Sławomir Sierakowski. Stwierdził on, że o prawdziwości ustalenia dokonanego przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne przesądza fakt, iż zostało ono dokonane na drodze demokratycznego głosowania. Z tego by wynikało, że prawdę naukową ustala się na drodze sumowania subiektywnych opinii, a nie na drodze badawczej. Czyli Kopernik nie miał racji, bo zdecydowana większość naukowców w jego czasach nie podzielała jego zdania, a Ziemia zaczęła się kręcić wokół Słońca dopiero wtedy, gdy większość naukowców zaakceptowała  teorię heliocentryczną ? Swoją drogą, zdumiewa mnie ich wstrzemięźliwość, przecież tą metodą można rozwiązać problem wszelkich chorób nękających ludzkość. Wystarczy np. zwołać kongres onkologów i przekonać ich, by stosując demokratyczne procedury przegłosowali, że nowotwór nie jest chorobą i nie ma skutków jakie ma – i po problemie. Lewacy, ze względów światopoglądowych, tak samo dogmatycznie traktują słabo udowodnioną teorię ewolucji Darwina i teorię wpływu człowieka na zmiany klimatyczne (globalne ocieplenie). Muszę jednak zauważyć, że w przypadku „walki z globalnym ociepleniem”, która w rzeczywistości jest gigantycznym „skokiem na kasę”, lewacy najwyraźniej pełnią rolę tzw. pożytecznych idiotów, bo są propagandowymi naganiaczami, nie będąc przy tym beneficjentami tego przekrętu.
Bez względu na to z jakim wariantem ideologicznym mamy do czynienia, konieczność kształtowania „nowego, doskonałego” człowieka wymusza stosowanie tych samych działań. Ograniczane są prawa rodziny do wychowania dzieci, a proces wychowawczy (indoktrynacja) przejmowany jest przez państwo. Ograniczana jest wolność słowa i dostępu do informacji (cenzura). Ograniczane są prawa polityczne. W celu tropienia i zwalczania „myślo-zbrodni” (wszelkie skojarzenia z „Rokiem 1984” Orwella są w pełni uprawnione), rozbudowywany jest system kontroli i nadzoru nad społeczeństwem, oraz represyjny system prawny. Przy tym warto zauważyć, że im więcej lewacy mają władzy, tym tworzony przez nich system prawny jest bardziej absurdalny i represyjny. Ponieważ ideologiczny wzorzec „nowego, doskonałego” człowieka jest kosmopolityczny, dlatego oprócz chrześcijaństwa zwalczana jest też kultura i tradycja narodowa. Muszę jednak zauważyć, że niektóre reżimy komunistyczne czyniły odstępstwo od tej reguły (np. PRL). Zmuszone były do tego z powodu słabego zakorzenienia w społeczeństwie, oraz różnych zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych dla reżimu. Terror nie zawsze wystarczał – na ostrzach bagnetów nie da się długo siedzieć. Gdy pod koniec 1941-ego roku sowieccy żołnierze setkami tysięcy poddawali się Niemcom, a wojska Hitlera dotarły do przedmieść Moskwy, by zmobilizować społeczeństwo do walki i obrony upadającego reżimu, Stalin był zmuszony odwołać się do symboliki narodowej. W armii przywrócono dawne stopnie i dystynkcje oficerskie, a w propagandzie wojennej zaczęto się odwoływać do takich postaci historycznych jak Suworow, Aleksander Newski i Iwan Groźny. Jednak w państwach komunistycznych, przekaz kulturowy nawiązujący do tradycji narodowej, był silnie obciążony propagandą i ideologią komunistyczną. Bardzo wyrazistym tego przykładem są choćby filmy Wajdy.  
W dogmatycznych systemach myślowych doświadczenie nie ma wartości poznawczej, ale całkiem od niego uciec się nie da. Dlatego nie da się nie zauważyć rozbieżności między rzeczywistością, a jej ideologicznym wyobrażeniem. Lewacy radzą sobie z tym problemem generalnie na dwa sposoby. Pierwszym z nich, to znana z psychologii racjonalizacja, czyli takie interpretowanie faktów, by dopasowały się do fałszywego wyobrażenia rzeczywistości (trzeba przyznać, że lewacy są wyjątkowo biegli w sofistyce, czyli odwracaniu kota ogonem). Drugim jest tworzenie „nowomowy”, czyli nadawanie pojęciom zupełnie nowego sensu znaczeniowego. We współczesnej „nowomowie” tolerancja oznacza bezwzględną akceptację dla zachowań akceptowanych przez lewaków (czyli niewolnicze poddaństwo), faszyzm – wszystko co nie lewackie, prawa człowieka – sprzeczne z prawem naturalnym cechy ideologicznego wyobrażenia „nowego, doskonałego” człowieka, równość – jednolitość, zgodność z ideologicznym wzorcem „nowego, doskonałego” człowieka, wolność – zespół zachowań akceptowalnych przez lewaków, zależny od aktualnie obowiązującej ideologii, racjonalizm – sofistyka, naukowy światopogląd – antynaukowy, dogmatyczny ateizm, rodzina – niewiadomo co (na razie, za rodzinę uważają także związek dwóch osób tej samej płci, ale niedługo może się okazać, że jest to też związek człowieka z psem lub kozą, a nawet człowieka z dmuchaną lalą), itd. itp. . Przypomina mi się pewna rozmowa telewizyjna, w której to na pytanie Joanny Najfeld „Dlaczego to związek homoseksualny jest rodziną”, Kinga Dunin odpowiedziała „Bo po prostu jest”. Jeżeli brudną, cuchnącą skarpetkę nazwiemy kotletem schabowym, to rzeczywiście nabierze ona walorów smakowych, zapachowych i odżywczych, właściwych dla kotleta schabowego ? Lewacy nie ograniczają się jednak tylko do fałszerstw semantycznych, o wiele bardziej brzemienne w skutki są ich fałszerstwa aksjologiczne.
Pisałem już o tym, że dokonując wyboru między dostępnymi alternatywami, najpierw musimy dokonać ich wartościowania. I tu już u zarania lewactwa pojawił się problem. Jako że fundamentem wszystkich lewackich ideologii tworzenia „nowego, doskonałego” człowieka jest dogmatyczny ateizm, z natury rzeczy są one konstruowane w opozycji do chrześcijaństwa, a więc także w opozycji do etyki i antropologii chrześcijańskiej. Oczywista stała się też konieczność sformułowania nowych systemów etycznych, umożliwiających pozytywne wartościowanie lewackich projektów ideologicznych. Ale pojawił się problem: jak pozyskać dla swoich projektów ideologicznych społeczeństwo, które wyznaje zupełnie inny system etyczny ? Obecnie, gdy znaczna część ludności Europy uległa ateizacji, jest to łatwiejsze, ale kiedyś cała Europa była chrześcijańska. Mimo to, nawet w obecnej sytuacji i na gruncie odmiennych od chrześcijańskiego systemów etycznych, wartościowanie etyczne terroru, przemocy, zbrodni i absurdów nieodmiennie towarzyszących procesowi formowania „nowego, doskonałego” człowieka jest, mówiąc oględnie, dość kłopotliwe. Odwoływanie się do frustracji i rządzy odwetu ludzi mających rzeczywiste lub urojone poczucie krzywdy (tą taktykę nadal stosują organizacje feministyczne i homoseksualne), nie jest dostatecznie skuteczne, bo ma ograniczony zasięg społeczny i daje stosunkowo krótkotrwały efekt. Dlatego lewacy wprowadzili fałszywe i subiektywne, a mające pozytywną konotację kryteria wartościujące, takie jak „nowoczesność” i „postęp”. Już od czasów Oświecenia odmieniają postęp i nowoczesność na wszelkie możliwe sposoby, promując swoje koncepty ideologicznie. Przedstawiają też siebie jako jedynego depozytariusza postępu, a swoich oponentów jako „zacofany ciemnogród”. Czy ktoś może temu zaprzeczyć ?
Dla opisania zjawiska posłużę się pewnym cytatem, który choć już dość stary, jest bardzo reprezentatywny, a przy tym tak bałamutny i głupi, że aż zabawny. W 2005-ym roku prof. Tomasz Nałęcz, obecny prezydencki minister, a więc osoby chyba coś znacząca w naszym państwie, powiedział mniej więcej coś takiego : „W Europie uznano homoseksualizm za rzecz normalną i naturalną. Jest to pogląd nowoczesny i postępowy”. Jeśli powiem, że Tomasz Nałęcz jest karaluchem, to zgodnie z prawdą należy przyjąć, że w Polsce, a nawet w Europie uznano prof. Nałęcza za karalucha. Skoro ten pogląd jest nowoczesny i postępowy (a niby dlaczego nie ?), czy to oznacza, że Nałęcz jest faktycznie karaluchem i można go swobodnie rozdeptać ? Ten komentarz jest troszkę nie na temat, ale nie mogłem sobie odmówić tej drobnej krotochwili. Ale wróćmy do fałszywych kryteriów wartościujących. Terroryzm muzułmański w XXI-ym wieku jest niewątpliwie nowoczesny, ale także postępowy, bo o wiele bardziej efektywny od terroryzmu anarchistów z XIX-ego wieku i lewaków z XX-ego. Hitlerowskie ludobójstwo także było nowoczesne i postępowe, bo niemieckie obozy zagłady były o wiele bardziej efektywne od archaicznych metod, jakimi posługiwali się Mongołowie wyrzynając ludność Bagdadu w XIII-ym wieku, lub Turcy masowo mordujący Ormian na początku XX-ego wieku. Czy przez to, że są postępowe i nowoczesne,  muzułmański terroryzm i hitlerowskie ludobójstwo są jakoś bardziej akceptowalne ? Czy ich postępowość i nowoczesność w jakikolwiek sposób zmieniają ich charakter ? Oczywiście, NIE ! Nowoczesne i postępowe zło, kłamstwo, głupota i zbrodnia pozostają nadal złem, kłamstwem, głupotą i zbrodnią, więc cóż z tego, że są nowoczesne i postępowe ? Nowoczesność oznacza, że coś jest charakterystyczne dla nowych czasów, ale w żadnym stopniu nie wartościuje zjawiska, do którego się odnosi. Nieco inaczej jest z postępem. Każda zmiana w przestrzeni społecznej oznacza przyrost jakiejś wartości (postęp), ale też ubytek jej antynomii (regres). Postęp dobra oznacza też regres zła i na odwrót, postęp mądrości oznacza też regres głupoty i na odwrót, postęp wiedzy oznacza też regres niewiedzy i na odwrót, itd. „Postępowość” może być warunkowo kryterium wartościującym tylko wtedy, gdy odpowiemy sobie na pytanie : czego postęp ? Lewacy zawsze traktują postęp bezprzedmiotowo, jako wartość samą w sobie. Dzięki temu mogą uniknąć ocen moralnych własnej działalności i przedstawić lewackie zbrodnie, przemoc, terror i absurdy jako zjawiska pozytywne, bo postępowe. Obecnie lewacy posługują się jeszcze jednym, dość zabawnym fałszywym kryterium wartościującym, którym jest „europejskość”. Skoro zgodnie z obowiązującą obecnie ideologią indywidualistyczną, wszelkie obyczajowości i kultury są równoprawne, to dlaczego europejskość (cokolwiek by to miało znaczyć) jest czymś wyższym i bardziej wartościowym od np. polskości ?
Ufff, nareszcie doszedłem do podsumowania. Jak widać, bez względu na to, jaki będzie ideologiczny wzorzec „nowego, doskonałego” człowieka i jaka będzie przypisana do niego koncepcja wolności, ich nieuchronną konsekwencją zawsze jest drastyczne ograniczenie wolności rzeczywistej i degradacja człowieka do roli „masy plastycznej”, która ma być uformowana na kształt wzorca ideologicznego. Ale i sami wyznawcy tych ideologii ulegają zniewoleniu. Ideolodzy i propagandyści lewacy są zniewoleni przez swoje światopoglądowe dogmaty (ich sławetna otwartość umysłów, to w rzeczywistości otwartość na kłamstwo i absurd), zaś szeregowi lewacy są zniewoleni po dwakroć, bo oprócz dogmatów, ich wolę krępuje jeszcze dodatkowo niemożność samodzielnego wartościowania dostępnych alternatyw. O tym co jest, a co nie jest postępowy muszą rozstrzygać ich liderzy. Samodzielne wartościowanie grozi popadnięciem w herezję i wykluczeniem z grona „oświeconej elity”, wraz z wszelkimi negatywnymi konsekwencjami tego faktu.
***
Niestety, podobnie jak każdy człowiek, ja także jestem omylny. Zapowiadałem tylko dwie części tego tekstu, ale okazało się, że nie mogę pominąć pytania : dlaczego ludzie tak łatwo dają się zniewalać różnym politycznym i ideologicznym hochsztaplerom i dlaczego są z tego dumni ? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w części trzeciej, która będzie nosiła tytuł „Wolność utracona”.
0

Piotr Marzec

Art.1 Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Art.4.1 Wladza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej nalezy do Narodu. Art.4.2 Naród sprawuje wladze przez swoich przedstawicieli lub bezposrednio. (Konstytucja RP)

120 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758