Bez kategorii
Like

Wojsko. Warta.

22/11/2012
495 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Dlaczego mnie wyrzucili z wojska.

0


    Nasz jednostka wojskowa sąsiadowała z jednostką radziecką. Wtedy tam zasadnicza służba wojskowa trwała 3 lata. Nie tylko ta jednostka z naszą sąsiadowała ile współdzieliła teren. Nieraz z kolegami obserwowaliśmy co się tam dzieje. Kiedyś oficer bił po twarzy żołnierza. Paskiem z metalową klamrą. A on się nawet nie próbował bronić. Chociaż na pewno go bolało. Bo całą twarz miał zakrwawioną.

 

   Miałem wartę. W bramie dzielącej nasze jednostki. Była to zarazem brama wyjściowa. Co chwila przechodziły przez nią jakieś oddziały. Nawet próbowałem powiedzieć:

 – Stój! Kto idzie?!

   Ale mnie wyśmiano.

   Nadchodził wieczór. Starsi żołnierze prowadzili z „ruskimi” interesy. Wracali pijani. Zaczaił się na nich w krzakach radziecki oficer. Jak ich zobaczył to wyciągnął swój służbowy pistolet i próbował nim Polaków postraszyć. Niezbyt mu się to udało, gdyż ci gdy zobaczyli broń, zamiast się zatrzymać, uciekli. A on pobiegł za nimi.

   Stałem na tej bramie i zastanawiałem się co robić. O regulaminie tutaj mogłem zapomnieć. Całkowicie w tym wypadku nie zdawał egzaminu. Półmrok. Najgorszy czas dla oczu. Za ciemno, żeby cokolwiek dobrze zobaczyć, i za jasno by zapalać lampy.

   Ale zobaczyłem. Najpierw naszych. Szybko przebiegli przez bramę. Zdążyłem tylko krzyknąć:

 – Stój…

   I tyle ich było widać. Ale zaraz za nimi pojawił się Rosjanin. I wymachiwał tym swoim pistoletem. Miałem zaledwie ułamek sekundy na reakcję. Strzeliłem więc najpierw w niego, potem ostrzegawczo w górę, a na końcu:

 – Stój, kto idzie! Bo będę strzelał…

   Rosjanin padł po moim strzale jak rażony piorunem. Czapka poleciała kilka metrów dalej. Musiał dostać w głowę. Leżał na brzuchu i nic się nie ruszał. Broń w pewnej odległości od niego.

   Postanowiłem go obrócić na plecy. W tym celu rozłożyłem kolbę swojego karabinu. Dotknąłem go lufą. Byłem przygotowany na straszne widoki. Taki „kałach” potrafi nabroić. Jak go tylko dotknąłem tą lufą to krzyknął::

 – Nie strielaj!

   Wystraszył mnie tym przeogromnie. Aż mi broń wypadła z ręki. Ledwo  ją podniosłem, a zbiegli się inni.

   Sprawie szybko łeb ukręcono. Rosjanina gdzieś wywieziono, a ja oficjalnie dostałem pochwałę. Za  trzeźwe i zgodne z regulaminem zachowanie: najpierw oddałem strzał ostrzegawczy, a potem dopiero strzeliłem. Trochę inaczej było, ale nie zamierzałem prostować.

   Dowódca kompani wiedział swoje, uruchomił więc wszystkie znajomości. W krótkim czasie stanąłem przed psychiatrą. Ten mnie wypuścił ze względu na moją dezadaptację wojskową. Nikt o czymś takim nawet nie słyszał. Ale też nikt nie podważał kompetencji lekarza.

   Skoro istnieje pomroczność jasna…

……………………………………………………………………………………………….

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

…………………………………………………………………………………………..

 

 

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758