Bez kategorii
Like

Wojsko. Przedszkole.

23/11/2012
514 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Wojskowa służba w przedszkolu.

0


    Zostałem wyrzucony z wojska do cywila. Ale musiałem jeszcze poczekać na załatwienie jakichś formalności. Około 2 tygodni.

 

   W czasie  popołudniowego apelu były przydzielane służby, na kuchni i inne. Po paru miesiącach człowiek już oczywiście wiedział ile ich jest. Po wyczytaniu wszystkich można się było nieco rozluźnić i pogadać z innymi o duperelach. Ci, którym coś przydzielono krzyczeli: „Służba!” Żeby było wiadomo, że zrozumieli.

   Kiedyś już wszystkie służby przydzielono, więc przyszedł czas na nieco relaksu. Ale jak się okazało, to nie był jeszcze koniec. Wyczytali jeszcze jedną służbę której wcześniej nie było. W przedszkolu. Wymyśloną, jak się później okazało, specjalnie dla mnie. Przedszkole było poza obrębem naszej jednostki wojskowej. Niespotykane. Widocznie nie chciano mieć ze mną już więcej do czynienia aż do mojego wyjścia.

   Tak jak już o tym wspominałem, przedszkole było na zewnątrz, poza jednostką. W terenie zalesionym, wśród zieleni. Cisza i spokój. Bez wojskowego zgiełku aż w uszach dzwoniło. Przyszedłem tam wieczorem, a miałem być 24h.

   Zaraz po przybyciu udałem się na obchód terenu. Za budynkiem przedszkola był sad. Zieleń w pełnym rozkwicie, śpiew ptaków, wieczór. Wdychałem w płuca tutejsze powietrze i rozkoszowałem się całą sytuacją. Na środku sadu rosła sobie grusza. Widocznie owocowała gdyż pełno na niej było dzieci. Kradnących jej owoce. Gdy mnie zobaczyły nastąpiło ogólne zaskoczenie. Nikogo się tutaj nie spodziewały. Nastąpiła krótka chwila ciszy po czym każdy rzucił się do ucieczki. Trochę chaotycznie.

   Jeden przy przełażeniu przez ogrodzenie zaczepił spodniami o siatkę. Wisiał, więc głową w dół na tym ogrodzeniu, i nie mógł się ruszyć. Podszedłem do niego powoli, a on w milczeniu obserwował każdy mój krok.:

 – Wiesz co teraz będzie?

   W milczeniu pokręcił przecząco głową.

 – Niestety, ale będę musiał Cię zastrzelić – powiedziałem ściągając z ramienia karabin. Że żart był głupi przekonałem się prawie natychmiast. Musiałem bardzo uważać by się nie pomoczyć ściągając brzdąca z siatki. Ale już nigdy później nie spotkałem  nikogo w sadzie.

   Rano obudził mnie samochodowy klakson. Przywieźli mleko. Kilkanaście litrów w kance. Ponieważ dawno już mleka nie piłem, postanowiłem wziąć łyka. Było smaczne. Z jednego łyka zrobiły się litry. Nie byłem w stanie się powstrzymać. Mało co zostało. Potem kierowniczka narzekała:

 – Co za cholery z tych dostawców. Codziennie tego mleka przywożą coraz mniej. I co ja teraz zrobię?

   Nie dosłyszałem co zrobi, bo w tym czasie starałem się wciągnąć brzuch. Bo bardzo mi wybił. Było to tym bardziej widoczne, że delikatnie mówiąc, byłem ogólnie szczupły.

   Ogólnie służba na terenie przedszkola mi się podobała. Cisza i spokój. Raz tylko zadzwonił do mnie oficer dyżurny. I się spytał:

 – Co robicie?

   Usłyszałem tylko:

 – …robicie?

 – Co robicie?

 – To ja się was pytam, co robicie?!

   Znowu usłyszałem tylko „…robicie”. Więc powiedziałem:

 – Niezbyt dobrze słyszę. I dalej nie wiem co robicie.

   Rozmowa trwała jeszcze tylko krótką chwilę. On coś krzyczał, ja odpowiadałem grzecznie i kulturalnie. W końcu rzucił słuchawkę, a ja się pół nocy zastanawiałem co mi chciał powiedzieć takiego ważnego, że aż się zdenerwował.

…………………………………………………………………………………………………………..

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,………………………………………..

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758